27 Lutego 1997
Przez ostatni tydzień nikt nas nie szukał, było spokojnie aż do tego dnia. Rano jak codzień szybko wstałam zrobiłam poranną toaletę i wyszłam na powierzchnie. Ponieważ mieszkaliśmy w lesie było słychać lekki powiew wysuszonych drzew. Las zimą jest przepiękny, wszystko jest przykryte białym puchem i świat wydaje się piękniejszy. Gdy tak obserwowałam przyrodę, zastanawiałam się czemu podczas mojego ostatniego spotkania z Draco nic nie mówił o liście? Postanowiłam podejść do mojej przyjaciółki i spytać się właśnie o to.
-Daphne, bo ja mam pytanie - podeszłam niepewnie do siedzącej dziewczyny.
-Słucham cie moja droga, siadaj- dziewczyna przysunęła krzesło aby zrobić mi miejsce.
-Wiesz, pamiętasz ten list? - blondynka kiwnęła głową - Więc, nie jestem pewna czy to Draco pisał, bo gdy ostatnio z nim rozmawiałam nawet o nim nie wspomniał, jak by nie istniał.
-Może to Blaise, albo Astoria? - spytała.
-Nie Zabini by tego nie zrobił, wiem to, ale Astoria już bardziej. Nienawidzi mnie, chce mi uprzykrzyć życie- Wspominając młodszą Greengrass rosła we mnie złość.
W tej samej sekundzie usłyszałam głośny chuk, wstałam z łóżka i podbiegłam po różdżkę.
-Daphne pakuj rzeczy - szepnęłam. Dziewczyna zrobiła co kazałam, a ja sama wyszłam na zewnątrz sprawdzić co to. Nie myliłam się to byli śmierciożercy z Lucjuszem na cele.
-Pan Malfoy - spojrzałam na czarodzieja, w jego bandzie znalazłam mojego oprawce-Scabiora.
-Witaj Lily, Draco wysyła pozdrowienia - Odwrócił się do swoich ludzi.
-Petrificus Totalum- wrzasnął a mi ledwo udało zatrzymać się jego zaklęcie. I tak rozpoczęła się kilku minutowa walka, prawie dostałam zaklęciem ale uratowała mnie Dafne chroniącym zaklęciem.
-możemy uciekać - krzyknęła dziewczyna chowając ostatnią rzecz do mojej torby. Złapałam rękę i przeteleportowałam się do miejsca które mi pierwsze przyszło do głowy. Był to dom rodziny Weasley. Zapukałam cicho do drzwi, owe drzwi otworzyła mi Pani Molly.
-Wchodźcie.
Gdy weszłam do środka było tak jak by wojny nigdy nie było, na progu drzwi pachniało różnymi słodkościami od czekoladowych żab po jabłek z karmelu. W samym domu było przytulnie, u mnie w domu nigdy tak nie było czuć było strach.
-Co wy tu robicie - Ginny zeskoczyła wprost skacząc na mnie- Tęskniłam Lily.
Zaśmiałam się i przytuliłam ją.
Pan Weasley, Fred i George także zeszli do nas.
-Poznajcie proszę to Daphne Grengrass, moja przyjaciółka razem z nią uciekamy przed śmierciożercami.
Wszyscy którzy byli w domu przywitali ją serdecznie, ja sama usiadłam i przeczytałam jeszcze raz dokładnie list od Draco. On by nigdy tak nie napisał, musiał ktoś się pod niego podszyć. Sprzed oczu ktoś wyrwał mi list z rąk.
-Co to? - spytał George a Fred usiadł obok i przeczytał list.
-To pisze Malfoy, Lily on będzie próbował cie zabić uwierz mi, nie zależy mi na tobie.
-Malfoy... on jest niebezpieczny - Fred próbował mi tłumaczyć ale ja nawet nie dałam sobie do zrozumienia że on mógłby mnie zabić, nie mój Draco....
Odsunęłam się od chłopców i poszłam położyć się spać.
....
-Okej Fredi
-Tak
-u mnie też
Kilka minut później zauważyłam jakby przez mgłę opadające ciało Freda
.....
-Avada Kedavra- zaklęcie dotknęło mnie gdyby nie ciało osoby, spojrzałam na nie i to był Draco, mój Draco oddał za mnie życie
......
-Draco- Wrzasnęłam próbując powstrzymać łzy, ale nic to nie dało. Dadne słysząc moje ciche łkanie podeszła do mnie.
- Co się dzieje kochana- przytuliła mnie i siadła obok mnie.
-Śniło mi się, że Draco ochronił mnie swoim ciałem gdy sama wiesz kto rzucił Avade.
-Na pewno mu nic nie jest, a jak wojna się skończy sama zatańczę na waszym ślubie - obie zaśmiałyśmy się cicho.
Chwilę później zasnęłam wtulona w ręce Daphne.
-Lily, obudź się! - wrzasnęła dziewczyna budząc mnie, ze strachu spadłam z łóżka. Zamiast wstać usiadłam i spojrzałam w dziewczynę pytająco.
-Co- wysyczałam- Wiesz która jest godzina?
-Spojez w stronę drzwi - spojrzałam gdzie kazała mi Daphne i w nich stał Draco. Nie wiedziałam co zrobić czy się do niego przytulić, czy to wywalić za drzwi. Stałam tak bez ruchu nie mogłam nic powiedzieć.
-Lily.....
Zamiast coś odpowiedzieć spojrzałam jeszcze raz w twarz mojej przyjaciółki. A ta bez słowa wyszła z pokoju.
-Jak tam Astoria - wysyczałam.
-Ona nic nie znaczy, uwierz mi- chłopak spojrzał mi w oczy.
Podbiegłam do niego i zaczęłam bić go w klatkę piersiową - Przestań w końcu kłamać - Gdy skończyłam zauważyłam, że łapie się w bolące miejsce zbyt mocno mu przywalilam.
-Co ja robię - schowałam twarz w rękach i upadłam na podłogę z płaczem.
Blondyn jak gdyby nigdy nic podszedł bliżej mnie i przytulił.
-Nie zostawiaj mnie już nigdy, proszę - szepnęłam.
-Obiecuję - wyszeptał bardziej wtulając moje ciało w jego.
-Przepraszam, że ciebie tak mocno obiłam, ja nie chciałam, ale zasłużyłeś- zaśmiałam się pod nosem.
-Wiem wiem - Chłopak podniósł się i podał mi rękę abym się podniosła.
Dafne słysząc ciszę w pokoju wbiegła do niego, ja wraz z Draco popatrzyliśmy na nią pytająca.
-Już myślałam, że Lily cie zabiła - zaśmiała się dziewczyna.
Nagle przypomniałam sobie gdzie jestem, przecież Weasleyowie nienawidzą rodziny Malfoy i wszystko co jest związane z tą rodziną.
-Musimy jakoś uciec - stwierdził Draco.
Przeszukałam cały pokój i znalazłam malutką karteczkę, która była schowana w książce, wyjęłam piuro i atrament z mojej torebki i zaczęłam pisać na kartce.Droga Ginny
Niestety ja i Dafnw z samego rana musiałyśmy uciekać, nie chcemy was narażać na niebezpieczeństwo.
Lily i DafnePo tym wyślisgnęliśmy się z domu starając się by nikt nas nie usłyszał, ja Draco i Dafne złapaliśmy się za ramiona i przeteleportowaliśmy się w stronę morza.
CZYTASZ
The Boy don't know love
FanficCo się stanie, gdy dwie różne osobowości, o dwóch różnych charakterach, o różnych poglądach połączy miłość..... [zakończone]