- Panno Morgan, proszę za mną do mojego gabinetu.
- D-Dobrze.
Zamurowało mnie. Jakbym nie miała dużo problemów. Wyszłam z Wielkiej Sali z profesorem i udałam się ruchomymi schodami w kierunku góry, gdy nagle zeszliśmy o piętro niżej i weszliśmy w jakieś przejście. Przed nami ukazał się posąg gargulca. Gdy podeszliśmy bliżej, Dumbledore machnął ręką i powiedziała: Krówka karmelowa i posąg zaczął się odsuwać i pojawiły się schody. Dumbledore powiedział do mnie:
-Uważaj, Lily. Te schody lubią robić numery.
Na początku pierwszego roku te same słowa wypowiedział do mnie Percy Weasley, brat Rona. Skoczyłam na te schody i o mały włos nie spadłam!
Na końcu schodów były drewnianie drzwi. Były otwarte, więc weszłam. To był gabinet dyrektorów.
Pomieszczenie było bardzo duże. Przestrzeń przepełnieły ruchome obrazy dyrektorów Hogwartu. Na środku sali znajdowało się biurko i klatka z jakimś ptakiem. Z tyłu pomieszczenia stało ogromne łóżko i lustro z dziwnym napisem.
-Panno Morgan doszły mnie słuchy, że pani od kilka dni nie chodzi na lekcje. Czy to prawda?
-Tak, panie profesorze- rzekłam z przygnębieniem i strachem
-A więc wytłumacz się
-Porzucił mnie chłopak. Miałam ochotę skoczyć w głąb ruchomych schodów, więc tym bardziej nie chciałam chodzić na zajęcia.
-Lily, wiem że miłość bywa okrutna, ale musisz być silna. Zdarza się tak nie tylbo u ciebie, ale też u wielu innych ludzi. Niektórzy tracą pracę, niektórzy tracą bliskich, a niektórzy tracą życie. Nie załamuj się, głowa do góry i idź do przodu. Pamiętaj o tym. Pamiętaj!
- Dobrze, to się więcej nie powtórzy. - z mniejszym strachem odpowiedziałam.
- Lily, to nie chodzi o zajęcia. Chodzi o twoje zdrowie psychiczne. Nie załamuj się, ponieważ rzeczywiście może się źle to dla ciebie skończyć.
-Czy mogę już iść? Jestem bardzo głodna.
-Idź do skrzatów, one ci coś przygotują.
Odeszłam parę kroków i Dumbledore powiedział do mnie:
- I pamiętaj o tym, co tobie mówiłem.
- Do widzenia.
- Do widzenia.
Po wizycie u skrzatów poszłam do dormitorium i położyłam się spać.Następnego dnia wstałam dość wcześnie. Poszłam jako pierwsza do Wielkiej Sali i siedziałam sama. Uczyłam się eliksirów. Po 10 minutach wszedł Dumbledore i powiedział mi:
-Dzień Dobry
Odpowiedziałam tymi samymi słowami. Po około 20 minutach było już bardzo tłoczno. Po śniadaniu poszłam na pierwszą lekcje- eliksiry. Dziś na zaliczenie mieliśmy eliksir prawdy.
Dalej mieliśmy zaklęcia, opiekę nad magicznymi stworzeniami, obronę przed czarną magią oraz starożytne runy. Po zajęciech poszłam do dormitorium Slytherinu. Spotkałam tam Blaise'a i Dracona. Postanowiłam wzbudzić w Malfoyu zazdrość i zagadałam do Blaise'a w ten sposób.
-Wiesz Blaise, dobrze ci w tej koszuli jesteś w niej bardzo męski-powiedzialam do niego zalotnie.
Blaise spojrzał się na Dracona ze zdziwieniem a później zwrócił się do mnie.
-Yyy... Dziękuję Lily.
Ja nic nie odpowiedziałam tylko podeszłam do Blaise'a bliżej i na oczach Draco pocałowałam go.
-O, Lily w końcu jesteś-powiedziała z uśmiechem Sami.
-To papa chłopcy -zwróciłam się z szyderczym uśmiechem do Draco i Blaise'a machając mi.
Siedziałam w pokoju Sami do 2 w nocy. Po cichu wyszłam z jej pokoju bo już spała, przy wejściu zauważyłam, że Blaise siedzi spokojnie na sofie.
-O Blaise na mnie czeka. Jak słodko-powiedziałam.
-Co się stało pomiędzy tobą a Smokiem?-spytał.
-Nic co by cię interesowało-powiedziałam podchodząc do niego. Usiadłam mu na kolana i zaczęliśmy się całować.
Następnego dnia obudziłam się o 5 rano na łóżku Blaise'a. Byłam do niego przytulona, szybko wstałam i zabrałam swoje rzeczy. Poszłam do toalety i po jakiś 20 minutach już byłam w miarę gotowa. Wyszłam z pokoju Blaise'a i Dracona do pokoju wspólnego Gryffindoru. Zauważyłam siedzącego na kanapie Draco, ten spojrzał tylko na mnie z zazdrością, a ja spojrzałam na niego ze znudzeniem i wyszłam. Lekcje minęły mi dość spokojnie oprócz tego że Umbridge została głównym inkwizytorem Hogwartu. Szłam powoli do Wielkiej Sali, przechodziłam koło dormitorium Slytherinu, gdy nagle usłyszałam krzyki Blaise'a. Szybko pobiegłam do pokoju z którego dobiegał krzyk, zauważyłam, że Draco i Blaise się biją.
- TO MOJA DZIEWCZYNA IDIOTO!- wrzasnął Draco i uderzył Blaise'a w oko.
-to dlaczego spała ze mną hm ? - powiedział ironią Blaise.
-ZABIJĘ CIĘ! - krzyknął draco i odrazu rzucił się na Blaise'a i walną go w nos, ten mu oddał i zaczęli się mocniej bić. Szybko do nich pobiegłam.
Oderwałam ich od siebie i krzyknęłam :
-Spokój!
-Nie mieszaj się w to Lily, sami to załatwimy- mówił Draco próbując uspokoić swoją złość i ponownie uderzył Blaise'a.
- Co ja ci niby zrobiłem?! - Odpowiedział Blaise uderzając Dracona mocno w ramię.
- Dobrze wiesz co mi zrobiłeś!! - Draconowi zaczęły lecieć łzy z oczu - Byłeś moim przyjacielem - Draco zaczął szlochać.
Jeszcze nigdy nie znałam go z tej strony. Draco płacze. Czemu to boli? Dlaczego jego ból jest moim bólem?
- Straciłem przyjaciela, straciłem wolność, straciłem wszystko!- Szlochał dalej Draco.
-Straciłeś... Wolność?- Zapytałam, bo nie zrozumiałam o co chodziło Draco.
-Stary nie przesadzaj, jaką wolność?- Blaise chyba też nie zrozumiał słów wypowiedzianych przez ślizgona we łzach.
- O mój Boże, Draco!- Wykrzyczała Pansy- Coś ci się stało? Czy to przez tą plugatą szlamę?- Chciałam ją uderzyć ale się powstrzymałam. Patrzyłam tylko ze złością jak wtula się w Draco z tą swoją "smutną" buźką.
- To chyba nie miejsce i czas na mnie ja już idę do dormitorium- powiedział Blaise próbując ukryć lekki smutek.
- Masz rację, idź stąd - powiedziała Pansy-ty też powinnaś stąd iść, wogóle wypisz się z Hogwartu! Nie zasługujesz na miano czarodziejki!
Bez zastanowienia uderzyłam Pansy z całej siły, i to ostatnie moje wspomnienie z tamtego momentu. Obudziłam się w gabinecie Umbridge zauważyłam że powoli zaczyna na mnie spoglądać przy mieszaniu herbaty.
-Droga Panno Morgan, dlaczego pani zaatakowała Pannę Parkinson-spytała z głupim śmiechem..
-Nie jest pani dyrektorem więc nie muszę się pani tłumaczyć.. - chciałam dokończyć ale ona mi przerwała.
-Czyżby,może panna iść do siebie.
Wyszłam bez słowa trzaskając drzwiami.
Wieczorem dziewczyny postanowiły że urządzą sobie babski wieczór, ja próbowałam zasnąć. Poirytowana wyszłam z pokoju i pokierowałam się do dormitorium Slytherinu.
Po cichu weszłam do pokoju Draco i Blaise'a,zauważyłam że nie śpią. Niestety podłoga zaskrzypiała i ich wzrok powędrował na mnie.
-No co, dziewczyny sobie urządziły Babski wieczór i ja wolałam iść spać niż z nimi siedzieć ale były zagłośne. Postanowiłam że przyjdę do was bo macie wolne łóżko-powiedziałam kładąc się spać. Niestety oni zaczęli rozmawiać o nowych miotłach, więc zakryłam się poduszką aby zasnąć. Po chwili szybko zerwałam się z łóżka, podbiegłam do Draco i zaczęłam dusić go poduszką.
-Jeszcze raz usłyszę jakikolwiek odgłos przysięgam wam że was ukatrupie - powiedziałam groźnie.
Położyłam się spać i po chwilę odpłynęłam do świata snu.
Rano szybko się obudziłam i wyszłam z dormitorium chłopaków i poszłam do siebie, reszta dnia minęła mi dość spokojnie.
Miesiąc później w dormitorium Grifindoru.
-Ale jak to jesteś w ciąży?! - krzyczały z przerażeniem Hermiona wraz z Ginny...
CZYTASZ
The Boy don't know love
Fiksi PenggemarCo się stanie, gdy dwie różne osobowości, o dwóch różnych charakterach, o różnych poglądach połączy miłość..... [zakończone]