17. Mecz I Odwołany Bal.

17 3 0
                                    

Pierwszy dzień w szkole od kilku tygodni minął mi dobrze nie miałam żadnej lekcji z prof. Snape więc było dobrze, ten nauczyciel chyba się na mnie uwziął. Wieczorem wszyscy na kolacji zebraliśmy się w Wielkiej sali była bardzo zatłoczona ale po kilku minutach już każdy był na swoim miejscu. Dyrektor wstał i podszedł do wielkiej mównicy.
-Moi drodzy chce wam tylko przekazać, że, niestety Bal został przeniesiony na styczeń, a teraz miłej kolacji - po sali wydał się dźwięk niezadowolenia uczniów, a na stole już było pełno jedzenia, zjadłam i zmęczona poszłam spać.

=2 miesiące później =

6 listopada - Dzień pierwszego meczu ze Slitherinem i moje urodziny , przez mecz bardzo się stresowałam od kilku dni nie mogłam nic przełknąć dzisiaj nie przespałam całej nocy. Wstałam z łóżka i poszłam w stronę Wielkiej sali, w drodze dołączyła do mnie Luna i Hermiona, a później Harry z poddenerwowanym jak ja Ronem. Przez całe śniadanie starałam się coś jeść, niestety nie mogłam.
-Co wam jest, Ron przecież Ty lubisz jeść - zaśmiał się Harry.
-Bardzo śmieszne - spojrzał na Harrego z mizerną miną-Dzi..
-Dzisiaj jest mecz nie rozumiem jak ty możesz cie nie stresować, już mnie raz brat Pansy próbował zabić, a Ron gra pierwszy raz-przerwałam mu.
-Oh Lily-spojrzała na mnie Hermiona.
-Przepraszam ale pójdę się przygotować - Wyszłam.
Postanowiłam że pójdę do biblioteki z naprzeciwka ukazał się Draco. Miał założony czarny garnitur pod tym czarną koszule, włożone w kieszenie ręce, lekko potargane włosy. Jego twarz była uśmiechnięta a w oczach miał iskierki. Podszedł do mnie położył swoje rękę na moją talię a drugą złapał za podbródek i szepnął-Wszystkiego najlepszego kochanie - po czym mnie pocałował.
-Skąd ty to wiesz, tak się starałam aby nikt o tym nie pamiętał - powiedziałam odwracając wzrok
- No wiesz, mam dobrą pamięć. Dobra idę. Mam dużo spraw na głowie.
- Ale jest mecz ze Slytherinem- zaskoczona i zaniepokojona powiedziałam- Jesteś przecież szukającym!
- Blaise za mnie gra - stwierdził.
- Dobra, idę papa
-Pa
Poszłam do dormitorium. Męczyła mnie ta myśl przez następne godziny. Co Draco knuje? Co mu Czarny Pan zlecił? Nurtowało mnie to strasznie.
Ubrałam się i poszłam z nowu do Wielkiej Sali. Harry i spółka z.o.o dalej siedzieli. Zobaczyłam, że Harry dolewa czegoś Ronowi do herbaty, zdziwiło mnie to. Zaszokowaniem za szokowaniem! Co się w tym dniu dzieje!
- Yyy... Harry, co dolałeś Ronowi do herbaty?
- Eeee..... nic przecież.- oznajmił zaszokowany Harry
- Widziałam, nie kłam. Ślepa nie jestem!- poddenerwowana powiedziałam.
- Nic naprawdę!- oznajmił po raz drugi.
Ron wziął czarkę z napojem.
- RON, NIE PIJ TEGO!- krzyknęłam, ale nie posłuchał mnie. Wypił całe naczynie.
- Pokazuj to Harry, ALE JUŻ- wściekła i zmartwiona krzyknęłam chyba tak głośno, że pół szkoły mnie usłyszało. Harry wyciągnął mały flakonik ze srebrzystym płynem.
- Nosz cholera jasna, Harry. Naprawdę, Felix Felicis?! To nie zgodne z regulaminem!- mówiłam zaniepokojona
- Eee tam, nie przejmuj się zasadami.
- Harry, ciebie i Rona wywalą z drużyny jak się dowiedzą!- powiedziała Hermiona
- Nikt się nie dowie, spokojnie!- zapewniał nas Harry.
- Koniec! Idziemy!- oznajmiła Ginny.
10minut przed meczem byłam już gotowa, czekałam aż się zacznie, stałam przed kurtyną od wejścia gryfonów, już kilka osób było gotowe.
-To ma być czysta gra-powiedziała pani Hooch i zagwizdała gwizdkiem i mecz się rozpoczął.

Zmeczona po meczu zdjęłam szatę do quidditcha i ubrałam się w piżamę. Wzięłam moją ulubioną książkę i usiadłam na łóżko i przykryłam się kocykiem. Noce robiły się coraz zimniejsze, więc zrobiłam sobie herbatkę i zaczęłam czytać książkę. Po kilkunastu minutach usłyszałam krzyki z dołu, szybko wstałam i zeszłam na dół. Byłam tam Ron trzymający puchar oraz kilkanaście osób z naszego domu, przedostałam się do Harrego i Hermiony. Nagle Levander podbiegła do Rona odwróciła go i pocałowała, widziałam łzy w oczach Hermiony szybko wyszła z pokoju. Powiedziałam Harremu żeby został a sama poszłam za nią. Widziałam ją płaczącą na schodach,podeszłam od tyłu i ją przytuliłam.

-Ja wiem Lily, co ty czułaś jak widziałaś Samantę z Draco, czujesz to samo co ja-rozpłakała się.
-Hermionko, nie płacz Ron sam do ciebie wróci, a poza tym przecież będzie bal świąteczny wzbudź zazdrość w Ronie.- przetarłam jej łzy z policzka i jeszcze bardziej przytuliłam. Dopiero teraz zauważyłam że wyczarowywuje piękne ptaszki, wtedy pojawił się Ron z Lavender.
-UPS tu chyba jest zajęte, jak mi przykro Hermionko - zaśmiała się.
-O jakie ładne ptaszki-wtedy Hermioną wstała i nie wytrzymała. Wypowiedziała - opunio - i ptaki polecialy w stronę Rona rozbijając się o ścianę. Odeszli a Hermiona zaczęła bardziej płakać. Po godzinie udało mi się ją uspokoić i położyć spać. Postanowiłam, że wyjaśnię to z Ronem, zeszłam niżej do Pokoju wspólnego gdzie siedział Harry.
-Harry, musisz mi, pomóc - powiedzialam siadając obok niego.
-Oco chodzi Lily - spytał.
-Musze porozmawiać z Ronem, będziesz mnie dajmy na to ubezpieczał z Draconem
-Ale,, że z Malfoyem-przerwał mi.
-Tak snape go lubi, dobra chodź - zaciągnęłam go do Pokoju wspólnego Slitherinu.
Weszłam a w środku było ciemno, przedarłam się przez pokój niezauważalnie. Po cichu Weszłam do Dormitorium Blaisa i Dracona bo myślałam że śpią. Zauważyłam ich siedzących na kanapie rozmawiających.
-Gdybyś brał udział w meczu wygraliby-przerwałam im.
-Nie sądzę, przepraszam chłopcy, że wam przerywam ale potrzebuje Dracona na chwilkę - pomogłam mu wstać.
-Co bliznowaty tu robi - krzyknął oburzony.
-Spokojnie będzie jagby mnie ubezpieczał tak samo jak ty, poza tym Snape cie lubi i nie dostaniemy dużej kary.
-Ale co ty chcesz zrobić - złapał mnie za rękę.
-Ja nic tylko porozmawiać z Ronem dlaczego całował się z Lavender - powiedziałam spokojnie.
-Kochanie, a jak urodziny-powiedział chytrze.
-Ty masz urodziny - krzyknął Harry.
-Dzięki Draco - W tym momencie zobaczyłam Rona liżącego się z Lavender.
-Ekhem, Ron chodź tu na momencik - przerwałam im.
-Co się stało - nie mógł. Dokończyć.
-Ty się pytasz co się stało, jesteś idiotą, jak możesz się całować z Lavender będąc z Hermioną, miło by Ci było gdybyś ty zobaczył jak ona całuję się z Maglagenem- złapałam go za kołnierz od koszuli - A no tak ty nikogo nie kochasz, no oprócz jedzenia-dokończyłam.
-A przypadkiem , Draco cię nie zdradził, a ty nadal z nim jesteś, naiwna, on ciebie nie kocha - powiedziała Lavender.
-Draco, różdżkę-Krzyknęłam wściekła.
Lavender tylko się śmiała bo on nie chciał mi jej podać.
-Harry, daj mi różdżkę - zwróciłam się w stronę Harrego.
-Nie dam, niedawno wyszłaś ze szpitala, chyba nie chcesz tam być spowrotem - wypowiedział spokojny.
-Dobrze w takim razie sama sobie poradzę - podbiegłam do niej i już miałam ją walnąć ale Draco mnie podniósł i nic nie widziałam.
-Puść mnie, bo ciebie zabije - krzyknęłam waląc w jego plecy.
-Zapomnij kochanie, Bliznowaty już możesz iść - wtedy już znaleźliśmy się w jego Dormitorium. Wtedy dopiero odstawił mnie na podłogę, nie patrząc na niego podeszłam na łóżko i usiadłam na nim.
-Musiałem, zabiłabyś ją - zaśmiał się podchodząc do mnie-Mam coś dla ciebie z okazji urodzin..

The Boy don't know loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz