10. Śmierć I Żałoba

45 3 0
                                    

Przystanęłam koło drzwi i zaczęłam pukać i po chwili drzwi się otworzyły, stanął w nich Draco. Był ubrany w czarny garnitur i pod tym czarną koszulę, ja natomiast byłam ubrana w szmaragdową sukienkę oraz czarne szpilki.
-Witaj Draco-Mama przywitała się serdecznie.
-Dzień Dobry, wchodźcie- odpowiedział.
Szłam powoli po korytarzach, po kilku sekundach Draco mnie dogonił i powiedział ze śmiechem.
-Ja wiem, że jestem piękny, ale mogłabyś się na mnie nie gapić.
-Oh, nie pogrożąj się, nie gapiłam się na ciebie-powiedziałam z uśmiechem i poszłam do stołu.
Jedliśmy wszyscy kolację, gdy nagle ktoś zapukał do drzwi, moja mama szybko zawołała brzydulkę i ta otworzyła drzwi, a w nich staną mój ojciec.
-Steve co ty tu robisz?! - krzyknęła Mama.
-Och spokojnie nie zajmę dość długo-powiedział z szyderczym uśmiechem.
-Wyjdź stąd proszę - powiedziałam. Ten zaczął wyjmować różdżkę.
-Steve, Przestań-Powiedział Lucjusz.
Draco podszedł do mnie powoli.
-Tyle lat na to czekałem- Wypowiedział mój ojciec.-Avada Kedavra-krzyknął i zielony strumień światła z jego różdżki i trafił prosto w klatkę piersiową mojej mamy. Upadła beż życia na ziemię.
-NIEE-do oczu zaczęły napływać mi łzy, chciałam podbiec do niej ale Draco mnie zatrzymał.
-Zabierz ją- powiedział Lucjusz.
Złapał mnie za ręce i zaczął ciągnąć na górę. Próbowałam się wydostać, ale Draco był silniejszy ode mnie. Gdy udało mu się mnie zanieść na górę, nagle wyrwałam się i uciekłam. Wybiegłam na zewnątrz, zobaczyłam mojego ojca, wycelowałam w niego różdżką i ryknęłam- CRUCIO!
Upadł na ziemię. Szybko podbiegłam zaczęłam krzyczeć - CRUCIO!
- To za mamę!- łkałam. Zaczęłam krzyczeć to samo zaklęcie.
- To za życie w kłamstwie!- tryskałam z wściekłości.
- To za opuszczenie mnie! To za bycie złym człowiekiem! TO ZA ZABICIE ANNY MORGAN, MOJEJ MATKI! CRUCIO MAXIMA!
Z mojej różdżki wystrzelił potężny, czerwonozielony piorun. Ojciec upadł na ziemię. Leżał bez ruchu. Następnie wrzasnęłam Vita i się ocknął.
- Uciekaj stąd i więcej mi się nie pokazuj na oczy, bo inaczej zabije cię tym samym zaklęciem, którym zabiłeś moją matkę, Steve'ie Morgan. ZNIKNIJ Z MOJEGO ŻYCIE RAZ NA ZAWSZE! BRZYDZE SIĘ TOBĄ!
Deportował się. Nic się nie odezwał. Upadłam na ziemię zrospaczona. Wtedy dobiegł Draco. Szybko podszedł do mnie i mnie przytulił. Zaraz po nim przybiegli Malfoyowie i zabrali mnie do siebie. Gdy ponownie zobaczyłam martwe ciało mamy, zemdlałam.

Rano, następnego dnia. Obudziłam się w pokoju gościnnym w Dworze Malfoyów. Co dziwne, cały był napakowany moimi rzeczami z domu. Co było jeszcze dziwniejsze Draco leżał obok mnie! Zeszłam na dół. Pani Narcyza i pan Lucjusz siedzieli ubrani na czarno w fotelach. Pani Malfoy miała podkrążone oczy, podobnie jak jej mąż. Na stoliku leżało pudełko z chusteczkami.
- Lily, oto twój nowy dom. Postanowiliśmy, że od dzisiejszego dnia będziesz mieszkała w tym domu.- powiedział Lucjusz. W jego oku zakręciła się łza. Nagle pani Narcyza podbiegła do mnie i mnie przytuliła.
- Tak mi przykro drogie dziecko. Wiem, co czujesz. Tak mi przypominasz Annę.- powiedziała. Zaczęłam mocno płakać. Najbliższa mi osoba zmarła. Zabił ją jej własny mąż. Po śniadaniu pobiegłam do pokoju w którym gdy byliśmy mali , ja Draco i Pansy zawsze spędzaliśmy tam czas. Wypowiedziałam zaklęcie Alohomora i od razu drzwi się otworzyły. Weszłam powolnym krokiem do pomieszczenia, nic się nie zmieniło, to był. Jedyny pokój który miał kolorowe ściany. Nikt nie wiedział o tym pokoju oprócz naszej trójki. Poszłam do małej biblioteczki, wzięłam książkę,, Baśnie barde beedle'a '' i usiadłam w małym namiociku na jedwabnych poduszkach.
Po kilku chwilach zaczęłam robić się senna, położyłam się na reszcie poduszek i zasnęłam. Nagle usłyszałam hałas z dołu. Szybko wstałam z podłogi i poszłam zobaczyć co to za hałas. Na dole zobaczyłam Bellatrix Lestrange a przy niej Panią Malfoy, a za nimi Draco.
Gny mnie zobaczyła, wycelowała we mnie różdżką. Nagle pani Malfoy powiedziała:
- Bella, nie! Ona jest córką Anny i Steve'a Morganów. Postanowiliśmy ją przygarnąć.
- A więc tak? Napewno? - spytała Bellatrix- Jak się nazywasz?
- Nazywam się Lily Morgan- odpowiedziałam.
- Pokaż mi Annę, Cyziu- rozkazała Bella. Pani Cyzia pokazała zdjęcie, chyba mojej mamy. Bella popatrzyła najpierw na fotografię, później na mnie.
- Rzeczywiście, bardzo podobna do Anny. Oczy ma jak Steve. Jakiej jesteś krwi, kochana?
- Jestem m...
- Jest czystej krwi.- przerwałam mi Narcyza- Byś powiedziała, że jesteś mugolakiem, ale to nieprawda. Twój ojciec jest czystej krwi, tak jak twoja matka. Anna należała do rodu Yaxley'ów. To zamożny i stary ród czarodziejów czystej krwi. Ojciec zaś należy do rodu Travers. Tak jak rodzina Xaxley, Traversowie to zamożny ród czystej krwi. Tak jak my, Malfoyowie, Lestrange'owie, Blackowie rodzina Xaxley i Travers należeli do Nietykalnej 28. To zbiór 28 rodów czarodziejów czystej krwi, którzy od wieków nie splamili się krwią mugolską. Pewnie spytasz, dlaczego to zrobili? Czemu od tylu lat żyłaś w kłamstwie? 20 lat temu twój ojciec był poszukiwany listem gończym za bycie śmierciożercą. Cóż, do tej pory jest. Twoja matka nie była śmierciożercą, więc wracając, Steve postanowił się ukryć i zmienić tożsamość. Był już w małżeństwie z Anną. Zmienił, teoretycznie, nazwisko na Morgan. Twoja matka zastraszona też to zrobiła. Przez te wszystkie lata żyłaś w kłamstwie Lily. Nie nazywasz się Lily Morgan, tylko Lily Travers!
Zamurowało mnie. Byłam czystej krwi. Spojrzałam na zdziwioną minę Dracona i zemndlałam. To się działo zbyt szybko.

Obudziłam się w salonie na kanapie. Wstałam i poszłam do kuchni i moim oczom ukazała się postać Draco zmywającego naczynia.
- wyspałaś się?- powiedział Draco ze śmiechem.
- Nie mam humoru na żarty- parschnęłam.
-Wiem, wiem. Jest już lepiej?- spytał
- A jak myślisz?" - wyrzuciłam z siebie złość.
-Przykro mi naprawdę.-odpowiedział ze skruchą. Zobaczyłam zdjęcie matki i się rozpłakałam. Nie byłam w stanie nie rozpłakać się na widok mamy. Draco mnie przytulił i dał śniadanie. Zaczęliśmy jeść razem i oglądać zdjęcia z dzieciństwa. Po kilku godzinach obudziło mnie otwieranie drzwi w nich zobaczyłam Narcyze z Lucjuszem a za nimi Bellatrix, pośpiesznie obudziłam śpiącego Dracona, jednak Draco nie chciał wstać. Wzięłam różdżkę i powiedziałam-Aguamenti i strumień wody wyleciał wprost na chłopaka. Poszłam powoli do jadalni gdzie byli.
-Dzień Dobry-powiedziałam serdecznie.
-Jak się spało-powiedziała tym samym serdecznym co zawsze tonem Narcyza.
-A bardzo dobrze-odpowiedziałam
-Gdzie Draco-Wtrąciła się Bellatrix.
-yyy, nie wiem-powiedziałam z uśmiechem na twarzy i po chwili zza zakrętu wyszedł przemoczony Draco-Ja może pójdę do siebie, dowidzenia-dokończyłam biegnąc schodami. Zlalazłam mój pokój zamknęłam drzwi i zaryglowałam krzesłem. Draco szybko wbiegł po schodach wziął różdżkę i wypowiedział - Alochomora- i po chwili drzwi się otworzyły....

The Boy don't know loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz