2.5 Multiwersum

115 19 71
                                    


Następnego dnia Shizuko obudziła się żywa, co było całkiem sporym sukcesem samo w sobie. Chociaż złośliwi powiedzieliby, że żeby się obudzić, trzeba najpierw spać, a z tym akurat miała tej nocy lekki problem. Wyglądało to tak, że co chwilę się budziła, wpadała na Bardzo Dobry Pomysł odnośnie przedstawienia, a potem była zbyt podekscytowana, żeby znowu zasnąć.

W tym stanie półśniącej świadomości często też zdarzało się jej myśleć o Kyoshim. Było to raczej zrozumiałe, biorąc pod uwagę emocjonalny ekshibicjonizm, który przed nim wczoraj popełniła. Czuła się z tym zaskakująco... dobrze. Nie potrafiła tego wytłumaczyć, ale ufała Kyoshiemu. Czuła, że odpowiednio zaopiekuje się nawet najbardziej osobistym sekretem. Inna sprawa, że potrzebowała to z siebie wyrzucić. Mogła próbować oszukać samą siebie, ale tyle lat ciągłego poniżenia pozostawia ślad. Dobrze było się trochę od tego zdystansować.

Czuła się dobrze. I pomimo że jej organizm miał wszelkie powody, by być niekontent, wstała z niezwykłą dla siebie energią.

Na stołówce przywitała ją Momo z naręczem kolorowych płacht.

– Chcesz po śniadaniu pomóc mi zrobić dekoracje? – spytała.

– Chyba nawet będę musiała... Zaraz, już wszystko wycięłaś?

– Większość. Uznajmy, że miałam dziś lekki problem z zaśnięciem.

Zerknęły na siebie i wybuchły zgodnym chichotem.

– Nie ciesz się tak – przestrzegła ją Momo. – Zszycie tego wszystkiego i tak zajmie ze dwie godziny.

– We dwójkę pewnie tak... – Shizuko wyciągnęła szyję. – Hej, Kyoshi!

– Tak?

– Masz co robić po śniadaniu?

– Hm?

– To już masz. – Zatarła ręce. – A po obiedzie nic nie stoi na przeszkodzie, żebyśmy zrobili sobie nawet parę godzin prób.

– Czyli rozumiem, że teraz podejmujesz wszystkie decyzje za mnie... – mruknął Kyoshi.

– Przyzwyczajaj się – poradziła mu Momo. – Babki już takie są, uwielbiają wodzić chłopców za nos. A zwłaszcza tych, których lu... Ała!

– Och, przepraszam – powiedziała Shizuko z niewinną minką. – Złapał mnie jakiś okropny skurcz i niechcący kopnęłam cię prosto w kostkę... Ajć!

– Wybacz – stwierdziła Momo ze skruchą. – Moją rękę musiał opętać jakiś demon, bo kompletnie bezwolnie uszczypnęłam cię w ucho.

– Bijecie się? Mogę też? – spytała Amy, która pojawiła się znienacka za ich plecami.

– Lepiej się nie wtrącaj – doradził jej Kyoshi z mściwym uśmieszkiem. – Babki już takie są, że uwielbiają lać inne babki. A zwłaszcza te, które lubią.

– Aha. Zjadłabym sobie babkę – stwierdziła Amy, siadając obok.

Jej życzenie zostało w pewnym stopniu spełnione, bo zaraz potem zjawił się Akio ze śniadaniem. W samą porę, bo te przekomarzanki wymykały się spod kontroli. Próżno było jednak szukać na talerzu jakiejkolwiek babki, byczej czy drożdżowej, co stanowiło spory minus.

Posiłek minął spokojnie. Pod koniec jednak stało się coś nierutynowego. Zaczęło się od tego, że Akemi jak zwykle zostawiła sporą część swojej porcji. Shizuko zauważyła to już wcześniej. Na początku myślała, że może po prostu nie ma z rana apetytu... ale na obiad dziewczyna również zadowalała się mysią porcją. Jako jedyna miała taki problem – nawet zawartość talerza stawianego przed Kyoko ostatecznie znikała w niejasnych okolicznościach.

Danganronpa 20 000Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz