1. Mistyczna potęga wiosennego słoneczka

91 9 29
                                    

1 kwietnia 2040

Najtrudniej zawsze jest zacząć.

Najtrudniej jest opanować kłucie w brzuchu, przybrać normalną minę, pociągnąć za klamkę i zrobić pierwszy krok. A potem drugi, trzeci i całą resztę.

Shizuko zdawała sobie oczywiście sprawę, że stanie jak kołek przed dużymi, ciężkimi drzwiami akademii nie da jej absolutnie nic. Z tym że to była sprawa, w której zdrowy rozsądek nie miał nic do gadania. Chodziło o symbolikę. Otwarcie tych drzwi miało ostatecznie i nieodwołalnie pogrzebać wszystko, co działo się w jej życiu do tej pory, i rozpocząć coś nowego. Naprawdę... Każdy w takim położeniu by się odrobinę trząsł.

Teoretycznie powinna już trochę znać to miejsce, bo chociaż nie postawiła jeszcze nogi w szkole, to do samego internatu dotarła wczoraj, późnym wieczorem. Nawet już raz się umyła i przespała całe cztery godziny. Nie udało jej się jeszcze nikogo spotkać – ani wczoraj, ani dzisiaj – ale przynajmniej się wypakowała i odrobinę rozejrzała. Przy czym odrobinę to bardzo dobre słowo, bo była do tego stopnia smutna i zmęczona, że swoje drzwi znalazła za trzecim razem.

Kampus Hope's Peak nie był specjalnie duży. Składał się ze szkoły (no raczej...), części mieszkalnej dla uczniów i łączącego to wszystko niedużego parku z fontanną, kilkoma alejkami i mnóstwem drzew wiśniowych o charakterystycznych dla pory roku kwitnących, różowych kwiatach. Brama oddzielająca akademię od reszty miasta nie była zamknięta, ale z tego, co Shizuko zauważyła, nikt z zewnątrz raczej tu nie wchodził. Inna sprawa, że okolica należała do całkiem spokojnych – jak na Tokio, oczywiście. Udało jej się nawet wyjść na poranny spacer i nie zostać przez nikogo zaczepioną, chociaż ludzi było mnóstwo. Zresztą dopiero teraz zaczynało do niej docierać, że miała wyjątkowe szczęście. Stolica kraju należała do najgęściej zaludnionych miast na świecie. Zanim wyjechała, zdążyła się nasłuchać od koleżanek, jak to w Tokio co drugi przechodzień chce cię albo okraść, albo coś ci sprzedać, a jeżeli jesteś dziewczyną i masz więcej niż dwanaście lat (a czasami nawet nie), to również zaproponować pieniądze za różne sprośne akty. Domyślała się, że część tych historii była pewnie przesadzona, ale z drugiej strony plotki nie brały się znikąd. Zachowała się trochę nierozsądnie... Chociaż wciąż nie tak, jak wtedy, kiedy zgodziła się tu przyjechać.

Do podanego w liście rozpoczęcia roku zostało dwadzieścia parę minut. Dziwiło ją trochę, że wciąż nie spotkała ani jednego ucznia. Chociaż... może to nie było aż tak dziwne? Z internatu uciekła, kiedy wszyscy jeszcze spali, za to teraz pewnie większość była już w środku. To nie była duża szkoła. W Hope's Peak wszystkie trzy roczniki liczyły tylko trochę więcej osób niż jedna klasa (!) w jej starej szkole. Zawsze przyjmowano dokładnie szesnaście osób na rok. To naprawdę było miejsce dla elity.

Zapewne właśnie z tego wynikała też panująca dookoła martwa cisza. Shizuko dobrze pamiętała swoje dotychczasowe rozpoczęcia roku. I korytarze, i plac przed szkołą wypełniały zawsze setki głosów. Ludzie się witali, gawędzili ze sobą, co bardziej narwani zdążyli już nawet się o coś pokłócić... I ona też uczestniczyła w tym radosnym chaosie. A teraz nie miała nawet z kim się przywitać.

Przełknęła ślinę i znowu skoncentrowała wzrok na wejściu. Własne niezdecydowanie zaczynało ją trochę irytować. Ostatnią szansę, żeby się wycofać, miała zanim wsiadła do pociągu. Teraz musiała już... popłynąć z prądem. Jeżeli będzie bardzo źle, to zawsze mogła zrezygnować. Chociaż... nie, nie mogła. Tacy ludzie jak ona raczej nie dostawali więcej niż jednej szansy na odbicie się od dna.

– Pomyśl o tym, że robisz to dla rodziców – nakazała sobie szeptem, wyciągając dłoń.

Jeżeli nie potrafisz zrobić tego dla siebie – dodał jakiś złośliwy głos z tyłu głowy.

Danganronpa 20 000Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz