5.3 Tęsknota

58 14 14
                                    


W kolejnej sali panował półmrok – była chyba najbardziej ciemna ze wszystkich dotąd. Kyoshi poczuł pod stopami miękką wykładzinę i zakręciło mu się trochę w nosie przez kurz. Jego wzrok odruchowo powędrował w stronę największego jasnego punktu – białoszarego prostokąta na przeciwległej ścianie. Zaraz potem dostrzegł rzędy foteli, głośniki na ścianach oraz wiszący pod sufitem projektor i wreszcie wszystko wskoczyło na swoje miejsce.

– Kino! – stwierdziło jednocześnie kilka osób.

Prowizoryczna sala kinowa robiła wrażenie. Miejsc nie było specjalnie dużo, ale ustawiono je tak, że każdy następny rząd znajdował się trochę wyżej, dzięki czemu nikt nie mógł nikomu zasłaniać widoku. Ekran był naprawdę spory – z łatwością przebijał większość telewizorów, jakie Kyoshi widział w życiu.

Kiedy wspięło się po schodkach, można było zauważyć całkiem z tyłu niewielki odtwarzacz połączony z projektorem oraz parę półek wypełnionych filmami. Na nich też skupili swoją uwagę, bo oprócz tego nie było tu nic ciekawego.

– Spory wybór – stwierdził Kyoshi, wodząc wzrokiem po tytułach. – Tutaj jest wszystko. Od Disneya po Tarantino.

– Do tego sporo seriali – dodał Akio.

– I anime! – ożywiła się trochę Amy. – Wasze dziedzictwo narodowe, co nie?

– Jeżeli tak, to mówcie mi koneser sztuki – zarechotał Sushi. – Ej, a są jakieś hentaice?

Katsumi skrzywiła się lekko i zerknęła na niego niechętnym wzrokiem, jednak jej uwaga była skupiona na odtwarzaczu.

– Ciekawe, czy działa... – mruknęła. Sięgnęła po pierwszą lepszą płytę i wsunęła ją w szparkę. – No, zobaczmy...

Kilka chwil później salę wypełnił wściekle różowy blask. Parę osób zmrużyło oczy i odwróciło głowy w stronę ekranu. A wtedy...

HEJ, DZIECIAKI! JESTEM DIANA, MAGICZNA DIAMENTOWA KSIĘŻNICZKA KLANU RÓŻOWEGO KSIĘŻYCA, I SZUKAM ZEMSTY NA ZŁYCH LUDZIACH-KOMARACH, KTÓRZY ZABILI MOJEGO OJCA! NIE COFNĘ SIĘ PRZED NICZYM, DOPÓKI WSZYSCY NIE ZAPŁACĄ ZA SWOJE! A MASZ! GWIEZDNY ATAK!

Kyoshi położył dłonie na uszach, ale niewiele to pomogło.

– MOGŁABYŚ TO ŚCISZYĆ, JEŚLI ŁASKA?! – wydarł się Sushi.

– Gdybym jeszcze wiedziała jak!

Dokładnie siedemnaście sekund obleśnie cukierkowej piosenki później, wreszcie zapadła cisza. Teraz mogli patrzeć, jak komicznie nieproporcjonalna dziewczynka w skąpym, różowym stroju wywija w milczeniu wygibasy z mieczem dwa razy większym od niej samej.

– Chuj w dupie, a nie dziedzictwo narodowe – mruknął pod nosem Kyoshi.

Poczuł, jak ktoś ściska go za rękę.

– Magiczna księżniczka Diana! – szepnęła Shizuko, wpatrując się z rozrzewnieniem w ekran. – Jak byłam mała, to codziennie to oglądałam. Rany... – Spuściła wzrok. – Pamiętam nawet, jak kiedyś na święta zachciało mi się takiej wielkiej lalki, którą raz zobaczyłam w sklepie, i ostatecznie biedna babcia musiała dziergać tę Dianę z tego, co miała pod ręką... Ale wyszła bardzo ładna. Do dzisiaj ją mam.

Zerknął na nią ze zdziwieniem i zauważył lśniące w kącikach oczu łzy. Zrobiło mu się trochę głupio. W zasadzie nie wiedział, co powinien odpowiedzieć. Jemu ojciec nigdy nie pozwalał oglądać kreskówek. W życiu też nie dostał od rodziców prezentu na święta. Potem od wujka zawsze mógł liczyć na zestaw „flaszka oraz losowo dobrany album muzyczny". Nie znał się na lalkach i innych babskich rzeczach.

Danganronpa 20 000Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz