5.8 Mistrz gry

86 14 32
                                    


Czas na rozprawę przyszedł za szybko. Amy dostrzegła to po zakłopotanym wyrazie twarzy Akio i zniechęconym Katsumi. Starała się być dobrej myśli, ale... to nie nastrajało dobrze. Skoro nawet oni byli w kropce...

Kyoshi wstał sam i nawet pozwolił się poprowadzić bez większego oporu. Unikał kontaktu wzrokowego z kimkolwiek, a jego ruchy były kompletnie pozbawione energii, ale szedł. Nie spojrzał też już ani razu na zwłoki, ale Amy wyczuła, że na chwilę przy nich zwolnił. Znowu zakłuło ją w sercu. Nie miała pojęcia, czy Shizuko dalej tu będzie, kiedy wrócą. Ani czy w ogóle wrócą... Nie mogli jej nawet pożegnać. Wszystko stało się tak nagle, a teraz pędziło tak szybko...

Amy od zawsze miała ten problem, że ponieważ wystawiona była na dziesiątki różnych kultur, nie za bardzo wiedziała, w co właściwie powinna wierzyć. Ludzie w każdym kraju mieli swój pomysł na to, co dzieje się z człowiekiem po śmierci. Nie mogli chyba mieć wszyscy racji... Ale chciała, żeby ktoś ją miał. Może duch Shizuko wrócił do domu, żeby zostać na zawsze w miejscu, z którym był najsilniej związany? A może właśnie był dalej tutaj, ukryty w jakimś drobnym przedmiocie? Zawsze było też możliwe, że Shizuko właśnie rodziła się na nowo, jako czyjeś dziecko, wróbelek, czy nawet przydrożny kwiatek, którego jedynym celem jest zostać zerwanym przez przypadkowego przechodnia. Chyba że po prostu trafiła do jednego z dziesiątek różnych rajów. Albo... nie było jej już w ogóle. Kto mógł to wiedzieć...?

Jeżeli istniał ktoś, kogo nie obchodziły podobne dylematy, to zdecydowanie był to Monokuma. Misiek z nieschodzącym uśmiechem zaczekał, aż wszyscy zajmą miejsca. Pustych mównic było jeszcze więcej niż ostatnio. Tym razem jednak stanęli blisko siebie. Nie było sensu się przekrzykiwać, skoro zostało tak mało osób.

– Ach... Liczyłem jeszcze na jakąś uroczo potworną niespodziankę, ale nie spodziewałem się jej tak szybko! Nie wiecie nawet, jak prędko anulowałem swoją sesję w spa, żeby tu przyfrunąć... – bredził jak zwykle obleśnie wesoły Monokuma. – Czy wreszcie będziemy świadkami zbrodni doskonałej? Czy może też wszystko pójdzie na marne jak zawsze?

– Gdybyś nie zauważył – przerwała mu lodowato Katsumi – nie ma tu nikogo, kogo by to bawiło.

– Puhuhu... – Niedźwiadek nic sobie nie robił z jej tonu. – A nie pomyślałaś, że śmieję się sam dla siebie? Śmiech to zdrowie, młoda damo! Jeden uśmiech wydłuża życie o siedem sekund! Naprawdę jesteście zbyt ponurzy... Ale to dlatego wy co chwilę umieracie, a ja będę żyć wiecznie!

– Zignoruj go – poprosił cicho Akio. – Chcesz opowiedzieć wszystkim, co znaleźliśmy? Tak będzie najszybciej.

Katsumi już otwierała usta, kiedy nagle wtrącił się Sushi.

– A niby dlaczego ona ma wszystko prowadzić? Nie ufasz jej aby za bardzo? W końcu to ona mogła zaplanować zabójstwo. Zapominasz, że mamy wśród siebie mordercę!

Akio wytrzymał jego spojrzenie, chociaż po twarzy przemknął mu cień gniewu.

– Pamiętam o tym. Dlatego chcę, żebyśmy wszyscy współpracowali. Sąd musi przebiegać płynnie. Jeżeli coś odkryłeś, to z chęcią posłuchamy...

Chłopak prychnął pod nosem.

– To nie ma nic do rzeczy. Chcę tylko, żebyś zrozumiał, że ona też może być zdrajcą. Nie powinieneś w nią tak ślepo wierzyć. To samo tyczy się wszystkich!

Katsumi westchnęła, poprawiając okulary.

– Czyli po wszystkich poprzednich sprawach wróciliśmy do punktu wyjścia? Oskarżania się bez podstaw i zbiorowej paranoi? Wiesz, z radością odniosę się do twoich wątpliwości, jeżeli chociaż raz wreszcie powiesz coś merytorycznego. A na razie zamknij się i nie przeszkadzaj.

Danganronpa 20 000Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz