4.8 Kyoshi

87 14 27
                                    


Następnego dnia obudziło ją łaskotanie w policzek. Leniwie otworzyła oczy... i momentalnie wzdrygnęła się z cichym piskiem.

– Iii!

– Mrau! – odmiauknął Schrödinger. Jego puchaty, chytry pyszczek wypełniał jej całe pole widzenia.

Momo zaśmiała się radośnie i zakołysała kotem w ramionach.

– Słodki książę mówi: „wstawaj"!

Shizuko kątem zaspanego oka dostrzegła za nią Amy, która niezbyt skutecznie próbowała powstrzymać się od chichotu.

– Co jest...?

– Zaspałaś – wyjaśniła. – Uznałyśmy, że to będzie zabawne.

– Prawie dostałam zawału – burknęła obrażona.

Schrödinger wyślizgnął się Momo i wskoczył na łóżko. Mając w poważaniu cały świat, zaczął się myć. Shizuko westchnęła ciężko i przetarła oczy.

– Która godzina?

Ósma czterdzieści trzy – odrzekła Momo z uśmiechem. – Przygarowałaś równo, jeśli chcesz wiedzieć.

Shizuko złapała się za głowę.

– Ale przecież... Amy mogła mnie obudzić!

– Próbowałam – odparła Amy zmieszana. – Ale... Nie chciałam też zbyt mocno, a...

– Co było, to było. – Momo machnęła ręką. – Zrobił się mały pochód, bo wszyscy chcieli sprawdzić, czy żyjesz, ale ich przegoniłyśmy. Zresztą nie ma tego złego, przynajmniej zjesz dzisiaj jak księżniczka. Nie chciał Mahomet przyjść na śniadanie, to śniadanie przyszło do Mahometa.

Shizuko podążyła wzrokiem za jej palcem. Faktycznie, ktoś jej zostawił na komodzie tacę z talerzem i parującym kubkiem. Zapach jedzenia uświadomił jej, jak bardzo jest głodna. Spuściła wzrok ze wstydem. Naprawdę, nie trzeba było robić aż takiego przedstawienia...

– Co z resztą? – spytała, usiłując przynajmniej zabrać się za śniadanie w miarę godny sposób, chociaż wyglądała dokładnie tak, jak się wygląda chwilę po wstaniu.

– Katsumi dalej drąży w dokumentach... Chociaż tak szczerze, nie wydaje mi się, że jeszcze coś w nich znajdzie. – Momo zmarszczyła nosek. – Obym się myliła.

Shizuko kiwnęła głową, tłumiąc ziewnięcie. Była sobą lekko zażenowana. Okazało się, że pobudki o nie wiadomo której w nocy mają swoje konsekwencje. No kto by pomyślał... Przynajmniej tyle dobrego, że Amy wyglądała dzisiaj trochę lepiej.

– Dzieeeeeń doberek, królewny! – odezwał się nowy głos, na dźwięk którego przeszły ją ciarki. Nie, nie, proszę, nie...

Monokuma zgrabnym saltem wskoczył na łóżko. Schrödinger najeżył się, prychnął i czmychnął prędko w bezpieczne miejsce. To znaczy pod spódniczkę Momo. Która westchnęła ciężko.

– Spójrzcie no, kto się przebudził ze snu zimowego – mruknęła niechętnie. Schyliła się, żeby uspokoić warczącego kota. – Sio stąd, bo Shizuko będzie się źle trawiło.

– Nie obchodzi mnie to! Jestem waszym dyrektorem i mogę naruszać waszą prywatność, kiedy tylko mi się zechce!

Shizuko zerkała na niego, przeżuwając w ciszy. Nagle zaczął w niej narastać niepokój. Pojawienie się Monokumy nigdy nie zwiastowało nic dobrego.

– Po co przyszedłeś? – spytała Amy, spoglądając na niedźwiadka z lękiem.

– W sumie to po niiic... Chciałem tylko trochę o sobie przypomnieć! Został wam już tylko tydzień! Ostatnia szansa na bilet na zewnątrz! Nie chcecie przegapić swojego pociągu, co nieee? Puhuhu...

Danganronpa 20 000Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz