3. Pierwsze popołudnie

60 6 45
                                    


Gawędząc już na nieco lżejsze tematy, przeszli się jeszcze trochę po szkole. Spotkali kilka kolejnych osób z klasy Mio i nawet paru trzeciaków. Większość uczniów zdążyła już się jednak rozejść. Naprawdę nie należało lekceważyć potęgi słoneczka.

Shizuko zaczynała czuć się trochę zmęczona jak na pierwszy dzień. Stresu nie zostało w niej prawie nic, ale powrót do mniej więcej normalnego samopoczucia kosztował ją mnóstwo energii. Przeszli jeszcze dwa piętra, ale już nikogo nie znaleźli. W końcu więc wrócili na dół. Budynek akademii okazał się na tyle duży, że samo poruszanie się po nim zajmowało sporo czasu.

Paręnaście metrów przed wyjściem spotkało ich jednak zaskoczenie. Zaskoczenie przybrało postać nowej osoby – a nawet dwóch, chociaż ta druga była na tyle mała, że przy tej pierwszej sprawiała naprawdę mikroskopijne wrażenie.

Chłopak, o którym mowa, posturą konkurował chyba tylko z Saburo. Był potężnie zbudowany w każdą stronę. Miał bujną, rudą czuprynę, którą nosił z wyraźną dumą, i piegi na policzkach. Należał również do nielicznych osób, których talent nie był żadną zagadką. Ciężko było źle zinterpretować marynarską czapkę i biały mundur. Wcześniej taką prostą robotę mieli chyba tylko przy dziewczynie w pełnym makijażu i kostiumie klauna.

Shizuko po chwili z lekkim zaskoczeniem zorientowała się, że przecież widziała już dzisiaj dziewczynkę, która zajęła strategiczne miejsce za jego nogą i teraz łypała zza niej ostrożnie, jak wcześniej zza filaru. Nareszcie miała szansę się jej przyjrzeć. Mała faktycznie nie mogła mieć więcej niż dziesięć lat. Była chuda jak szczapa oraz równie ruda i piegowata jak chłopak. Tak naprawdę... wyglądali na rodzeństwo. Dziewczynka miała na sobie zielone od trawy ogrodniczki oraz wplecioną we włosy stokrotkę.

Mio przyspieszyła kroku, kiedy tylko ich zauważyła. Szybko zrównała się z chłopakiem i zbiła z nim żółwika. Wyciągnęła również rękę, żeby poczochrać małą po włoskach, ale ta uciekła za drugą nogę.

Shizuko, Gina i Kyoshi szli parę kroków za nią. Rudy chłopak uśmiechnął się na ich widok. Nie zdążył jednak nic powiedzieć, bo jego domniemana siostra zaczęła go nagle ciągnąć za rękaw.

– Co? – Odwrócił się. – A... To ich szukałaś? No to lecisz.

Dziewczynka z wahaniem opuściła kryjówkę i podeszła do nich ostrożnie. Zanurzyła dłonie w znajdującym się na brzuchu kangurku i wyciągnęła z niego bladoróżową, tylko trochę pogniecioną różę. Wyciągnęła sztywno dłoń w stronę Shizuko.

– Masz – powiedziała, nie patrząc na nią.

– Nana... – łagodnie zwrócił jej uwagę chłopak.

– Masz, proszę – poprawiła się.

– Jejku, dziękuję... – Shizuko odebrała kwiatka z głupią miną. Naprawdę nie wiedziała, co powiedzieć. Jej serce było aktualnie w stanie płynnym.

Gina dostała gałązkę niebieskich niezapominajek. Kyoshi obserwował tę scenę trochę z rozbawieniem, a trochę niedowierzaniem.

– A dla mnie masz? – spytał zaczepnie.

Dziewczynka zerknęła na niego, po czym szybko uciekła za brata. Chłopak westchnął, schylił się i wziął ją na ręce.

– Jest strasznie nieśmiała, ale dajcie jej tydzień – powiedział. Wyciągnął w stronę ich trójki dłoń. – Jeszcze się nie przedstawiłem, tak w ogóle. Jestem Yoshi. Yoshi Izumi. Superszkolny żeglarz. Chociaż osobiście uważam, że szanty wychodzą mi lepiej.

Kyoshi przyjął powitanie z pewną dozą rezerwy.

– Naprawdę jestem taki straszny...? – mruknął pod nosem.

Danganronpa 20 000Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz