2. Grzeczność popłaca

62 9 23
                                    


Shizuko czuła trochę wstyd, a trochę ulgę. Dopiero teraz zrozumiała, że dokładnie tego potrzebowała – żeby ktoś nazwał po imieniu każdy z jej smutków i... zwyczajnie powiedział, że będzie dobrze. Miała teraz małą ochotę się rozpłakać, ale to by było głupie... W końcu po raz pierwszy od paru miesięcy poczuła, że już się nie boi. Na miejsce starych emocji powoli wkradała się ciekawość. To przecież miała być jak dotąd największa przygoda w jej życiu.

Gina czekała tuż za drzwiami, tuptając niecierpliwie w miejscu.

– No, w końcu! – zawołała. – Chodź.

– Zaczekałaś na mnie – ni to spytała, ni to stwierdziła Shizuko.

– No raczej... – Gina zniżyła głos. – Wiesz, ja się trochę boję tych ludzi bez nikogo normalnego przy boku.

Shizuko nie zdążyła zareagować, bo za ich plecami rozległ się nowy głos.

– Hej...

Odwróciły się. Za nimi stał Kyoshi.

– Aaa! – pisnęła Gina. – Nie mówiłam o...! Znaczy–

– Cześć – wyręczyła ją szybko Shizuko. – Potrzebujesz czegoś?

– Chciałem się spytać, czy nie mogę przejść się z wami po innych klasach – wyjaśnił odrobinę zbity z tropu. – Słyszałem, jak o tym rozmawiacie. Poza tym wydaje mi się, że jeszcze was nie znam.

No cóż... Miał rację. Shizuko nie przedstawiła się jeszcze dobrej połowie osób z klasy. Natomiast Gina w niewyjaśniony sposób traciła prawie całą odwagę, kiedy znajdowała się bliżej chłopaka niż trzy metry.

– No właśnie! – odezwała się Gina trochę za głośno, jakby próbując zatuszować swoją wcześniejszą gafę. – Ja też jej jeszcze nie znam.

– Ani ja ciebie – zauważyła Shizuko spokojnie.

– Aaa... – Dziewczyna zrobiła głupią minę. – Tyle że ja w przeciwieństwie do was nie jestem nikim specjalnym. Tak możecie mi mówić. Superszkolny nikt specjalny.

– Jesteś z loterii? – odgadł Kyoshi.

Otrzymał trochę ponure, a trochę lekceważące kiwnięcie głową.

– Jakiej loterii? – Shizuko poczuła się niedoinformowana.

– Jeżeli dobrze rozumiem, to taka tradycja – wytłumaczył Kyoshi, drapiąc się po głowie. – Co roku do szkoły jest przyjmowana jedna osoba bez talentu. Znaczy... Oficjalnie jej talentem jest właśnie bycie wylosowanym.

– Nazywa się to „superszkolny szczęściarz" – dopowiedziała Gina. – W zasadzie... Jakiś talent to jest. Dajcie znać, jeżeli będziecie chcieli, żebym zdrapała wam kiedyś jakąś zdrapkę albo coś.

– Wygrałaś coś kiedyś? – zainteresowała się Shizuko.

– Nigdy! A próbowałam cały raz. – Dziewczyna zamyśliła się na chwilę. – To by w sumie znaczyło, że moje szczęście wynosi dokładnie zero procent. Jestem najbardziej pechową superszkolną szczęściarą w dziejach szkoły.

– Znaczy... Wiem, że dawno temu Hope's Peak faktycznie prowadziło badania nad szczęściem – odezwał się Kyoshi. – Teraz to już bardziej taka pozycja honorowa. Obecny dyrektor właśnie w taki sposób dostał się do szkoły. Możliwe, że zostawił tę loterię trochę z sentymentu.

– Znasz dyrektora? – Gina zrobiła duże oczy.

– Osobiście nie... Nie miałem co robić przez ostatnie parę dni, więc czytałem trochę o szkole i jej historii. Co tam jeszcze było... – Zamyślił się. – O, pani Hina i dyrektor chodzili swego czasu do jednej klasy. Jest kilkukrotną medalistką olimpijską.

Danganronpa 20 000Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz