Weszłam do jego pokoju nawet nie pukając. Skrzyżowałam ręce na piersi i spojrzałam na niego. Nawet nie drgnął, leżał sobie z rękoma pod głową i zamkniętymi oczami.
- Nie wiem czy wiesz ale ci pomogłam durniu. - odezwałam się w końcu - Marcel zobaczy, że jej pomagam i zaufa mi. A jeśli będzie widzieć jak się dogadujemy zaufa i tobie.
- Dogadujemy się? - odparł krótko - A to ci dopiero.
Wzięłam poduszkę i walnęłam nią z całej siły w jego brzuch. Może to nie jest jakaś broń czy coś ale dotarło do niego, że chcę wyjaśnień o co mu chodzi. Walnęłam go jeszcze kilka razy.
- Miałaś robić to co ci każę, a nie robić po swojemu. - powiedział wyrywając mi poduszkę.
- Jak myślisz skąd tyle wiedziałam o żniwach i Davinie? Jak tylko o niej usłyszałam wiedziałam co chcę zrobić. - podeszłam do stolika z pędzelkami i farbami, złapałam jeden z nich i obróciłam go w palcach - Pomogę ci, ale nie ona. Nie będziesz w to mieszał niewinne dzieci.
Pędzel poleciał prosto w jego stronę i wbiłby się w jego czaszkę gdyby jej nie złapał.
- Dobrze.
- Dobrze? Tyle masz do powiedzenia? Pomagam ci, odbiłam twojego brata w co sam go wpakowałeś. I co ty na to? " dobrze"? - nakreśliłam cudzysłów w powietrzu.
Złapałam w ręce jakieś puste słoiczki i rzuciłam nimi. To też złapał. Niestety.
Miałam już wyjść, ale stanął tuż przede mną. Spojrzałam na niego.
- Skończyłaś?
- Tak, a teraz wychodzę.
Nie zdążyłam się ruszyć. Klaus ujął moją twarz i wpił się w moje wargi. Drugą ręką przejechał od szyi do mojej tali, przysuwając mnie jeszcze bliżej.
Boże co ja robię. Odsunęłam się od niego.
- Powinnam już iść. - przygryzłam wargę i wyszłam z pokoju.
Co to miało być? A najgorsze jest to, że mi się podobało. Zawrócił mi w głowie, nie, nie, nie. Davina, na niej się muszę skupić.
- Freya gotowa? - spytałam wchodząc do pokoju.
- Tak, czekałyśmy na ciebie, ale nie chciałyśmy przeszkadzać.
- No to w drogę.
Rebekah spojrzała na mnie i uniosła brwi. Zignorowałam to i Elijah, i Freye czy Davinę. Powiedzieli jej to co usłyszeli. Mieli jej tylko pilnować.
Kiedy zajechałyśmy na miejsce zaprowadziłam dziewczynę do jej pokoju i oprowadziłam ją.
- Czuj się tu jak u siebie. O i na lodówce jest lista zakupów, dopisz coś co lubisz, albo potrzebujesz.
Wróciłam do Freyi która rzucała zaklęcie ochronne. Kiedy skończyła postanowiła wrócić do domu. Zostałam sama z Daviną i Katherine.
Staram się nie myśleć o tym pocałunku, ale jest trudno. Naprawdę mi się podobało, nie dlatego, że dobrze całuję - no trochę też - ale jeszcze na samą myśl o tym pocałunku robi mi się tak jakoś cieplej na sercu. A to źle, bo jestem martwa - teoretycznie.
I co ja mam z tym zrobić? " Ej Klaus, wiesz podobasz mi się i w ogóle, ale jestem głupia i naiwna. Ty przecież jesteś Niklaus Mikaelson i nie potrzebujesz nikogo. Dlaczego ci to mówię? Nie wiem. Dlaczego o tym myślę? Nie wiem."
Czemu ja? Czemu teraz? Czemu on? A może po prostu, było fajnie i to wszystko, a ja przeżywam i robię z siebie idiotkę. A zresztą, więcej się to pewnie nie powtórzy.
CZYTASZ
I hate you SWEATHEART
VampireMam tysiąc lat. Jestem hybrydą. Nie , źle myślisz, nie jestem Klausem Mikaelsonem. Nazywam się Cassandra, a jedyne czego szukam to spokoju. Nowy Orlean to idealne miejsce dla takiej jak ja.