Rozdział 22

1.5K 78 3
                                    

- Jest 16 godzina a ty w łóżku? - Klaus klasną w dłonie, najwyraźniej zadowolony z siebie.

- Nie ma to jak wejście smoka.- przykryłam głowę poduszka- Wyjazd mi stąd, ja chce spać!

Nie dość, że ta osoba mąci mi myśli, to jeszcze nawet nie pozwala spać. Za jakie grzechy? Grzechy, kto to mówi? 

- A co z balem? Musimy tam iść.- Klaus otworzył drzwi do mojej garderoby - Może to założysz? - wertował moje ubrania na wieszakach - Oo a co my tu mamy? To też będzie dobre, ale nie koniecznie na bal. - otworzył szufladę z bielizną - Aha, tutaj się schowały, to jest nawet ładne.

Wyszłam szybko z łóżka i podbiegłam do niego. Zabrałam mu mój biustonosz i schowałam go do szuflady. Trzasnęłam i odwróciłam się do niego. Posłałam mu gniewne spojrzenie, którym ani trochę się nie przejął. 

- Nudzi ci się? - warknęłam.

- A jednak wstałaś? - wywróciłam oczami - Widziałem to.

- Mam jeszcze sporo czasu. - wróciłam do łóżka.

Chce spać. Wczoraj wróciłyśmy dość późno, a i tak jeszcze długo siedziałyśmy i piłyśmy. Trochę przesadziłam. Tak, miałam rację, żałuję tego. 

- Dalej ubieraj się. - spojrzałam na niego - Nie patrz tak na mnie! Bo cię wyciągnę siłą i wyrzucę przez okno.

Co on ma z tymi oknami? Maluję na szkle mozaiki? To jest jakiś fetysz, czy co? Albo nie, nie chcę wiedzieć jakie on ma fetysze. Boję się, że już więcej bym nie usnęła, dowiedziawszy się o tym. 

- Już się boję. - Klaus uśmiechnął się diabelsko, i rzucił się na łóżko lądując obok mnie - Dobra już wstaję. Widzisz?

Wyskoczyłam z łóżka i ruszyłam w stronę garderoby. 

Jak dziecko! Jak dziecko, no!

- No to szybko! Nie mam całego dnia! - to po jaką cholerę przychodziłeś? 

Zmierzyłam go wzrokiem. Jak mam go nienawidzić, jest piękny a jego charakter trudny. Wcale lepsza nie jestem. Jedyną osobą na której mi zależy to Katherine, on ma rodzeństwo i na swój pokręcony sposób dba o nie. I rozumiem go chce odzyskać coś co stworzył. Było jego dziełem, nie znam szczegółów jego ucieczki stąd, ale musiał mieć powód.

Czemu on tak się uczepił mnie jak rzep psiego ogona? 

Wyciągnęłam rzeczy i zamknęłam się w łazience. Wzięłam szybki prysznic i założyłam sukienkę.

- Długo jeszcze!? - złapałam się za głowę.

- Zadajesz mi to pytanie po raz trzeci, w ciągu ostatnich pięciu minut. Przestań zachowywać się jak dziecko!

Zdecydowałam się na czarną długą. Sukienka miała rozcięcie po lewej stronie, sięgające uda. Odsłaniała plecy, co mi się bardzo podobało.  Kiedy wyszłam zajęłam miejsce przy toaletce. Ściągnęłam papiloty i ułożyłam włosy. Tak, używam czasem papilotów. Zaczęłam nakładać makijaż.  Podkład, puder, konturowanie i tak dalej. W końcu idę na bal, mogę się mocniej pomalować. Jest okazja. 

Oby tylko wszystko szło po naszej myśli. 

I hate you SWEATHEARTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz