Epilog

2K 82 13
                                    

* Miesiąc później *

Sytuacja w Nowym Orleanie się uspokoiła. Klaus przejął władzę, Marcel przeniósł się za rzekę, wszyscy się domyślamy, że coś knuję. Jesteśmy przygotowani na to, ze mną i Klausem nie ma szans. Zamieszkałam razem z Klausem i jego rodziną, w dzielnicy mówią na mnie 'dziewczyna Mikaelsonów'. Trochę zabawne. 

Szkoła w Mystic Falls już prawię gotowa. Są już nawet chętni uczniowie - w tym Davina. Kontaktuję się z nimi przez telefon i uzgadniam różne szczegóły, ale wszystko jest już na prostej drodze do celu. Często ich odwiedzam i organizuję wszystko. Było trochę papierkowej roboty, ale poradziłam sobie ze wszystkim. Nawet Klaus zgodził się finansować szkołę. Oczywiście to jest wielką tajemnicą, bo kto by chciał iść do szkoły finansowanej przez 'potwory', za których wiele osób nas ma. 

Sybil i Seline dostały wybór, skończyć tak jak ja albo zrezygnowanie z nieśmiertelności. Wybrały tę drugą opcję, za parę lat zestarzeją się i umrą, w zamian za nie Cade dostał dwie inne dziewczyny - wszyscy zadowoleni. Dziewczyny były dorosłe i wszystkiego świadome. Dopiero za parę dekad dotrze do nich na co się pisały, ale wtedy będzie za późno. Cade i tak prędzej czy później się by ich pozbył, Sybil i Seline zaczęły za bardzo się opieprzać. 

Dziś jadę z Klausem do małego miasteczka oddalonego o pięćdziesiąt kilometrów od Nowego Orleanu. Nie chcę mi powiedzieć co to, mówi tylko, że to dla niego bardzo ważne i chcę abym ja też o tym wiedziała. Zajechaliśmy do domu na uboczu. Wyszłam z auta i spojrzałam na dom.

Nie mam bladego pojęcia o co chodzi, ale widzę jak bardzo jest zdenerwowany. Bardziej niż ja. Irytuję mnie ta cała tajemnica, ale nie chcę tego wyciągać siłą. Doświadczyłam już jego paranoi i nie chcę dawać mu powodów do zbędnego fantazjowania o zemście. Jego rodzeństwo jest i tak mi wdzięczne za to, że ukryłam sztylety. Jestem jedyną która nie ulegnie jego perswazji. 

- Hayley! Rebekah! Freya! Macie gości! - wykrzyknął stojąc przy aucie.

Kim jest Hayley? I co tutaj robią dziewczyny? Myślałam, że pokłóciły się z Klausem i wyjechały. Zabranie mu sztyletów nie powstrzymało ich żeby się nie kłócić. Przez drzwi wyszły dwie znane mi blondynki, a zaraz za nimi wyszła brunetka... z brzuchem ciążowym.

- Co to ma znaczyć? - wytrzeszczyłam oczy i spojrzałam pytająco na Klausa.

- Jasne, czuję się jak na wystawię w muzeum. - żachnęła się jak się domyślam Hayley.

- Klaus co to ma znaczyć? - powtórzyłam. 

- Wejdźmy do środka i pogadajmy na spokojnie.

Zaproponował Klaus. Weszliśmy do środka i Klaus wytłumaczył mi wszystko.

Jeśli kiedykolwiek powiedziałam, że już nic mnie nie zaskoczy tak w tym momencie doszłam do wniosku, że Klaus może mnie zaskoczyć jeszcze wiele razy. 

Dziewczyna widząc zaufanie dziewczyn do mnie, sama lekko postarała się nawiązać kontakt. Naprawdę ją polubiłam, dbała o siebie i dziecko, mówiła co myśli. Miałyśmy wiele wspólnego, nic dziwnego więc, że we czwórkę dogadywałyśmy się i wspierałyśmy kiedy było trzeba. 

Zmierzyliśmy się z wieloma osobami, radziliśmy sobie z wieloma problemami. To mi się właśnie podobało w rodzinie Mikaelson. Zawsze walczyliśmy o siebie. Za rodzinę, za Hope. 

Always and forever. 

___________________

O kurde, już koniec. Ale ciesze się, bo nie była to moja ulubiona książka. 

Jednak bardzo Wam dziękuję za 10k wyświetleń. Wow, to naprawdę sporo. Dziękuję za każdą gwiazdkę i każdy komentarz. Wszystkie dodawały mi sił i chęci by pisać dalej. 

Mam nadzieję, że przyjemnie wam się czytało tą książkę. Mam nadzieję, że zostaniecie na dłużej tutaj, bo mam w planach dużo rzeczy. 

Pozdrawiam wszystkich!!

GoldenGirl xoxo 

I hate you SWEATHEARTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz