- Damon - wskazałam na niego palcem - podziwiam za odwagę, ale nie próbuj po raz kolejny. Alaric... ja tu dbam o bezpieczeństwo twoich dzieci, a ty się bawisz w Pocahontas?
- Nie potrzebujemy twojej pomocy, już raz daliśmy sobie z nimi radę.
Wybuchnęłam śmiechem. Oni udają? Czy jak?
- Tak, rzeczywiście. Może nie powinnam była wam usuwać wspomnień.
Do pokoju weszła Katherine. Pomachała im zalotnie i podeszła do mnie, i oparła się o fotel.
Wszyscy wytrzeszczyli oczy.
- Tęskniliście? Przepraszam za spóźnienie, ale jestem.
- Dziękuję Katherine, zawsze mogę na ciebie liczyć. Mogę wam zrobić zdjęcie?
Proszę dajcie mi kamerę, albo aparat. Błagam, niech się ktoś zlituje, te wyrazy twarzy trzeba uwiecznić.
- Gadałaś z nim?
- Tak powiedział, że przemyśli moją propozycję.
- Dobrze, a wiec chcę otworzyć szkołę. Dla dzieci takich jak twoje córki, dla wampirów i wilkołaków. Dla każdego kto będzie potrzebował pomocy. Ja was wesprę finansowo, ale to któreś z was będzie dyrektorem, ja stawiam na Caroline. Nie ma lepszej osoby do tego niż matka.
- Gdzie? Jak to ukryjemy? To będzie szkoła, to pewna odpowiedzialność. - skomentowała Elena.
- Eleno, kwestią miejsca się nie przejmuję. Coś wybudujemy, albo przerobimy. Drugie pytanie, dla ludzi to będzie prywatna szkoła z internatem. Z władzami się dogadamy, obiecamy im trzymać ich z dala, od ludzi i tak dalej.
- Przemyślimy to.
Naglę w pokoju pojawiły się bliźniaczki, pobiegły w ramiona matki. Kiedy mnie zobaczyły pisnęły i rzuciły na mnie.
- Ciocia Cas! Jesteś! - wykrzyknęły chórkiem.
- Cześć, też tęskniłam za wami. Teraz dorośli muszą pogadać, dobrze? Pójdziecie się jeszcze chwilę pobawić? - powiedziałam i po chwili dodała. - Tylko nie "Cas', proszę!
- Znowu?
- Dorośli tyle gadają! To takie nudne!
Zaśmiałam się i odprowadziłam je wzrokiem. Dzieci potrafią być takie rozkoszne! Szkoda, ja nie mogę mieć dzieci. Z kim ja je bym miała mieć, z Klause. O boże już to sobie wyobrażam! Klaus zmieniający pieluchy, ta wizja będzie mnie prześladować! On prędzej zacznie rozrzucać gównem po pokoju, niż przebrałby pieluchę.
- Ile potrzebujecie czasu na podjęcie decyzji?
Popatrzeli po sobie i na mnie.
- Daj nam dzień. To duże przedsięwzięcie, musimy przemyśleć.
- Katherine co ty na jakiegoś drinka?
CZYTASZ
I hate you SWEATHEART
VampireMam tysiąc lat. Jestem hybrydą. Nie , źle myślisz, nie jestem Klausem Mikaelsonem. Nazywam się Cassandra, a jedyne czego szukam to spokoju. Nowy Orlean to idealne miejsce dla takiej jak ja.