- Zastanawiasz się, czy dobrze zrobiłaś? Zgadłam?
Weszłam do pokoju i usiadłam na łóżku obok niej. Spojrzałam na nią.
- A co jeśli źle robie? Może wystarczyło poczekać?
- I skrzywdziłabyś inne osoby, chciałabyś z tym żyć? Ze świadomością, że przez to cierpią inne osoby? Są jakie są, ale te trzy dziewczyny nie są winne. Ja ci pomogę i będziesz mogła żyć z czystą kartą. A to chyba dobrze.
- Dlaczego to robisz? Co z tego masz? - spytała.
- Ile o mnie słyszałaś? - wstałam i zaczęłam chodzić po pokoju.
- Marcel mówił zawsze, że jesteś ładną suką. - uśmiechnęłam się na te słowa - Jesteś syreną i wampirem, no i masz tysiąc lat...
- Zgadza się, bywało różnie. Dlatego robię co mogę, aby pomóc takim ja czy ty.
- Coś czuję, że kryje się za tym długa historia. - spojrzała na mnie z uśmiechem na twarzy.
- Coś koło tego. A teraz idź spać, jutro przyjdzie Marcel, trzeba znaleźć dziewczynę która cię zastąpi. Sporo roboty.
Davina położyła się i otuliła się kołdrą. Podeszłam do drzwi.
- Dobranoc.
Otarłam pojedynczą łzę która spłynęła po moim policzku.
Nalałam sobie wódki i wybrałam numer.
- Nie mam teraz czasu na rozmowy...
- Masz czas, nie musisz bać się o Davinę.- wyjaśniłam.
- CO!? Coś ty zrobiła?
- Pomagam jej, odzyska normalne życie. Chcesz ją zobaczyć to przyjdź jutro rano do mnie. Uprzedzam, nie wejdziesz jeśli będziesz miał złe zamiary, domu broni silne zaklęcie.
- Co ty knujesz?
- Dbam o jej bezpieczeństwo. Przyjdź rano i wszystko ci wyjaśnię. Gdyby nie chciała to by nie przyszła, to jej życie, jej decyzja. Ty możesz ją tylko uszanować.
Upiłam łyk napoju, odstawiłam szklankę i złapałam za butelkę. Przyda się.
Weszłam do pokoju, podeszłam do szafki i wyciągnęłam kartkę. Dawno tego nie robiłam, powinnam zapomnieć, odpuścić. Minęło tyle lat.
Katherine weszła po cichu i przytuliła mnie. Pociągnęłam nosem po raz ostatni, otarłam łzy i się podniosłam. Dość tego, muszę się ogarnąć. Minęło tyle czasu. Odłożyłam szkic, małego chłopca na półkę.
- Dziękuję.
CZYTASZ
I hate you SWEATHEART
Ma cà rồngMam tysiąc lat. Jestem hybrydą. Nie , źle myślisz, nie jestem Klausem Mikaelsonem. Nazywam się Cassandra, a jedyne czego szukam to spokoju. Nowy Orlean to idealne miejsce dla takiej jak ja.