Kiedy ja się szykowałam Klaus leżał sobie na moim łóżku z rękoma pod głową. Czy on nie wiem, nie powinien chociaż wyjść? Czuję się tu jak u siebie, chodzi jak po swoim. Ciekawa jestem czy do lodówki zaglądał. Dziwię się, że z Katherine jeszcze sobie nie skakali do gardeł. Tak ostatnio poprawiły im się stosunki. Co mnie cieszy, bo ciągłe rozdzielanie ich nie jest moim ulubionym zadaniem.
- Nie masz za wygodnie? - spytałam nakładając pomadkę.
- Może troszeczkę.- zgodził się.
Uśmiechnęłam się i pokręciłam z niedowierzania głową. Nie wierzę, z kim ja się zadaję. Klaus Mikaelson leży u mnie na łóżku, a za chwilę idziemy na bal. To głupio brzmi, nawet w głowie.
No dobra, teraz biżuteria. Tylko nie mam pojęcia którą. Otworzyłam szkatułkę i zaczęłam w niej grzebać. Uniosłam srebrny wisiorek i perły. Srebro pasuję do czarnego i do moich czarnych szpilek, z brokatowo-srebrnym obcasem. Perły też pasują, ale nie mogę znaleźć do nich kolczyków.
- Weź ten srebrny. - usłyszałam głos za sobą.
O mało nie podskoczyłam na krześle. Nawet nie wiem kiedy wstał i podszedł do mnie. Klaus sięgnął po naszyjnik, drugą dłonią odsunął moje włosy i sprawnie zapiął mi naszyjnik. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz, kiedy delikatnie muskał moją nagą skórę.
- Dziękuję. - powiedziałam cicho. Odchrząknęłam wstając powoli, miałam na sobie wysokie buty ale nadal byłam o wiele niższa od niego.
Spojrzałam na Klausa, a on złapał mnie w tali i przysunął do siebie. Pochylił się i wpił w moje wargi. Nie musiał długo czekać na moją reakcję, złapałam za klapy jego marynarki i stanęłam na palcach by być wyżej i bliżej niego. Całkowicie zapomniałam o Bożym świecie. Jego dotyk pieścił moją skórę. A jak domagałam się więcej.
Przesunął dłonie z mojej tali w dół i zatrzymał się na udach podnosząc mnie do góry. Wylądowałam na łóżku, przyciągnęłam go do siebie by nie przerywać pocałunku.
I nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Czy to są jakieś żarty? - warknęłam.
- Może ja pójdę otworzyć, a ty poprawisz włosy i makijaż. - zasugerował przesuwając kciukiem po mojej wardze.
Fajnie, że chociaż jego to bawi.
Pokiwałam głową i podniosłam się kiedy wyszedł z pokoju. Poklepałam się po policzkach, żeby doprowadzić się do porządku. Miałam delikatnie potargane włosy i rozmazaną pomadkę. Poprawiłam to i założyłam kolczyki, do kompletu.
Uśmiechnęłam się do swojego odbicia. Nie myśl o tym, ogarnij się i idź. Pokręciłam głową aby pozbyć się niepotrzebnych myśli.
Kto to jest? I to na dodatek z dziećmi? Zeszłam szybko na dół. I przy schodach spotkałam Katherine. Wszystko słyszała, widzę to po jej minie.
- Masz przyda ci się. - podała mi szklankę z wódką. Wzięłam szklankę od niej i podeszłam do drzwi wejściowych.
To trochę dziwne, ale dobra.
Moim oczom ukazała się dziewczyna w blond włosach, a obok niej stały dwie małe dziewczynki. Lizzy i Josie pomachały mi z uśmiechem na twarzy. Kobieta zmierzyła mnie wzrokiem i przeniosła wzrok na Klausa.
- Pewnie mnie nie znasz. Jestem Caroline Forbes. Szukałam Klausa, ale powiedziano mi abym tu szukała.
Ups, spojrzałam na Klausa, Caroline i dziewczynki.
- A ja myślałam, że Salvatore.
CZYTASZ
I hate you SWEATHEART
VampireMam tysiąc lat. Jestem hybrydą. Nie , źle myślisz, nie jestem Klausem Mikaelsonem. Nazywam się Cassandra, a jedyne czego szukam to spokoju. Nowy Orlean to idealne miejsce dla takiej jak ja.