Wbiegłam do domu i skierowałam się do pokoju Daviny. Weszłam szybko, rozglądając się po pomieszczeniu. Dziewczyna leżała w łóżku, chyba spała. Na podłodze leżała ziemia, nawet nie chcę wiedzieć z kąt. Odszukałam Katherine, siedziała w kuchni i sączyła drinka.
- Co tu się do jasnej cholery stało?! - jestem wściekła, ale jednocześnie się martwię bo nigdy wcześniej się z tym nie spotkałam.
- Młoda zaczęła rzygać piachem, a cały dom się trząsł. - jej obojętność mnie dobija.
Złapałam się za głowę i jeszcze raz wszystko przemyślałam. Ziemia. Pierwszy żywioł, później wiatr, woda i ogień. Mam nadzieję, że zdążymy przed ogniem. Jeśli się spóźnimy całe miasto może spłonąć, razem z nią. To się tak skończyć nie może. Damy radę, tak damy.
Moje myśli przerwały kroki które usłyszałam w swojej sypialni. Wspięłam się po schodach i weszłam powoli do środka. Widziałam kto to. Domyślałam się.
- Oczywiście. Niklaus Mikaelson. - westchnęłam patrząc na leżącego na moim łóżku hybrydę.
- Dzień dobry kochanie. - nie ma to jak się włamywać do cudzego domu i jak gdyby nigdy nic siedzieć na ich łóżku.
Zamarłam. Zostawiłam kartkę ze szkicem na półce, ale Klaus trzymał je w dłoni. Przyglądał się jej, ale nic nie powiedziałam. Czekałam aż sam się odezwie, mając nadzieję, że może jednak odłoży i nie poruszy tematu.
- Ładny szkic, kto to? - przeliczyłam się.
- To Alexander. - mruknęłam.
Przygryzłam wargę. Nie podoba mi się to. Wiem co zaraz nastąpi, ale nie wiem czy chcę, żeby on wiedział. Katherine wie, to mi wystarczało. Co to go interesuję? On mi o swoim życiu nie opowiada.
Wyrwałam mu szkic z dłoni i odłożyłam na miejsce. Oparłam dłonie na biodrach i spojrzałam na niego z wyrzutem.
Te oczy, nawet w kiepskim świetle wyglądają zajebiście. Zajebiście zabójczo z tą diabelską iskrą. Zmarszczył brwi. Jednak nie ruszył tyłka z mojego łóżka. Co za idiota!
- Po co przyszedłeś? - przerwałam ciszę.
- Denerwowanie Elijah i reszty nie daje mi takiej satysfakcji, jak denerwowanie ciebie. No i byłem ciekaw czyją sprawką są te trzęsienia. Już wszystko wiem.
- Dzięki. Mam się czuć jakoś zaszczycona? - zignorowałam kwestię Daviny, dam sobie rade z tym sama. Nie potrzebuję jego pomocy. - Przyszedłeś bo nie wiesz co myśleć, pocałowałeś mnie i nie wiesz co ja myślę.
- Alexander był kimś ważnym, ale nie chcesz powiedzieć bo boisz się, że zdradzisz swoją słabość. - odbił pałeczkę. Wie co robi.
Miał rację, niestety. Oparłam się o toaletkę, przechyliłam głowę na bok.
- Chodź się przejść, opowiem ci wszystko.
Wyjrzał za okno, a na jego twarzy pojawił się grymas. Złapał mnie za rękę i pociągną do siebie. Usiadłam w rozkroku na jego kolanach i spojrzałam w jego oczy. Mimowolnie się uśmiechnęłam.
Widok tego uśmiechu i tych oczu. Czy to możliwe, czy to nie powinno być karalne. Do jasnej cholery, parę dni temu nie mogłam na niego patrzeć. Co jest nie tak?
- Wracając do tematu, tak podobało mi się. - zagryzłam wargę by powstrzymać uśmiech na mojej twarzy.
Klaus złączył nasze usta w pocałunku, przejechał dłońmi po moim ciele zatrzymując się na moich pośladkach. Obrócił mnie, teraz leżałam pod nim. Spojrzałam w jego pięknie błękitne oczy. Wsunęłam ręce pod jego koszulkę, ściągając ja i rzucając na podłogę, razem z resztą naszych ubrań.

CZYTASZ
I hate you SWEATHEART
VampireMam tysiąc lat. Jestem hybrydą. Nie , źle myślisz, nie jestem Klausem Mikaelsonem. Nazywam się Cassandra, a jedyne czego szukam to spokoju. Nowy Orlean to idealne miejsce dla takiej jak ja.