Rozdział 7

371 20 15
                                    


Brian POV

- Brian... Naprawdę? - Roger spojrzał na mnie tymi swoimi pięknymi oczami.

- Nieźle wyszło, co? - powiedziałem bo było dość niezręcznie ale z drugiej strony była to cudowna chwila. Kamień z serca jak dla mnie. Czułem, że teraz wszystko już pójdzie jak z górki.

- Od kiedy Bri?

- Hm?

- Od kiedy ci się podobam?

- Nie wiem Rog - roześmiałem się - nie pamiętam dokładnie ale już od jakiegoś czasu. A ja tobie od kiedy?

Roger mi nie odpowiedział. Po prostu rzucił mi się na szyję. Po dłuższej chwili dalej nie puszczając mnie powiedział:

- Freddie i John lubią się mieszać w nasze sprawy jak widać.

- Ten jeden raz na coś się to przydało - roześmiałem się.

- To co teraz Brian?

- Wygląda na to, że... Zostaliśmy parą?

- Tak! - Roger wtulił się we mnie jeszcze mocniej. Było słychać taki entuzjazm w jego głosie. Wyglądał jak nastolatka.

- Brian?

- Tak?

- Czyli nie szukasz nowego mieszkania?

- Pewnie, że nie - uśmiechnąłem się - Teraz jestem tutaj z tobą. Rozejrzyj się wokoło - powtórzyłem to kilka razy. Chciałem powiedzieć, że to nasze własne mieszkanie ale nie mogłem być z niego dumny. Wiele trzeba będzie zmienić. Remont napewno się przyda.

Roger powtórzył jeszcze raz słowo wokoło.

- Chwila Bri! My ostatecznie nie napisaliśmy tej twojej piosenki... Pokazałeś mi notatki ale mówiłeś, że nie masz pomysłu na początek. A co jakby to leciało tak... - Roger pobiegł po kartkę i wziął pierwszy lepszy długopis - Bo ty mówiłeś teraz jestem tutaj...

Pisał coś przez chwilę.

- Brian, słuchaj tego. Here I stand. Looked around around around... But you won't see me. Now I'm here.

- Roger, to jest niezłe... A zaśpiewał dalej, ale z tą melodią, czekaj chwilę.

Wparowałem do swojego pokoju i wyrzuciłem wszystko z biurka. Na samym spodzie leżał tekst mojej piosenki, którą nie sądziłem, że kiedykolwiek dokończę.

- Roger, śpiewaj to - podsunąłem mu notatki pod nos.

Roger POV

Do późnego wieczora pracowaliśmy z Brianem nad piosenką. Nie mogłem uwierzyć w to co zaszło. Brian był od teraz moim chłopakiem! Następnego dnia spotykaliśmy się w studiu. Brian chciał opracować piosenkę żeby przedstawić ją reszcie. Włożył w nią serce.

- Jutro musimy być wcześnie w studiu - powiedział - położę się już.

- Ja też za chwilę się kładę. Dzień pełen emocji za mną.

Brian zaśmiał się.

- Oj tak.

Siedziałem na kanapie sam. Brian zajmował łazienkę a poza tym chciałem sobie wszystko przemyśleć. Bałem się trochę reakcji rodziny na nasz związek. Wolę o tym narazie nie myśleć.

Musielibyśmy też z Brianem pomyśleć co zrobić z mieszkaniem. Kuchnia może zostać tam gdzie jest ale remont by się przydał. Łazienka tak samo.

Może w jednym z pokojów zrobimy sobie sypianie, tak w moim pokoju. Zburzymy ścianę między pokojem Johna i będzie to w miarę duży pokój.

A jak zburzymy ścianę między pokojem Bri i Freddiego będziemy mieli salon.

Siedziałem tak pół godziny gapiąc się w ścianę i myśląc jak to się teraz wszystko ułoży.

Poszedłem się szybko ogarnąć do łazienki i już miałem skręcić do swojego pokoju ale pomyślałem, że przecież mogę iść do Briana.

- Tęsknię - powiedziałem zakładając rękę na rękę stojąc w drzwiach.

Brian uśmiechnął się i ja też. Leżał i czytał gazetę przy małej lampce. Gdy mnie zobaczył bez żadnego słowa przesunął się w stronę ściany robiąc mi miejsce.

Wskoczyłem szybko do łóżka. Brian odłożył gazetę na szafkę nocną. Przytuleni do siebie rozmawialiśmy jeszcze długo.

- Czy wiedziałeś, że nora borsuka jest zwykle przekazywana z pokolenia na pokolenie? - Brian gadał bardzo od rzeczy.

Rozmawialiśmy chyba o wszystkim.

- Brian... Kiedy powiesz twoim rodzicom o nas? - zapytałem. Chciałem jakoś zacząć ten temat bo myślałem o nim sporo już wcześniej.

- O co ci chodzi Roger? Przecież wiesz, że oni nie będą tego popierać - Brian zareagował dość gwałtownie.

- Ale... Chyba kiedyś będzie trzeba im powiedzieć?

Brian milczał. Było ciemno i nie widziałem jego twarzy. Ciężko było mi powiedzieć co myślał.

- W końcu każdy będzie już wiedział - Bri się nie odzywał więc ja kontynuowałem - Sąsiedzi, znajomi...

- O czym ty mówisz, Roger?! - przerwał mi - Czy ty zdajesz sobie sprawę jak ci wszyscy ludzie zareagują gdy się dowiedzą?!

- Aha. Wstydzisz się mnie.

- Nie o to mi chodzi.

- Chyba jednak o to - wstałem i wyszedłem. Nawet nie próbował mnie zatrzymywać. Dlaczego w ogóle na mnie krzyczał?

- Jasne, obraź się - usłyszałem z jego pokoju.

Po prostu poszedłem do siebie. Tak jak miło spędziliśmy ten wieczór tak teraz czas prysł.

Maylor - Love Of My Life - tłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz