Rozdział 23

129 7 9
                                    



Robert POV

- Hej, Robert, Carrey dzwoni - krzyknął do mnie tata z drugiego pokoju.

Może nie pasuje jej jutro ta pizza.

- A co się dzieje? - odkrzyknąłem.

- Chodź do telefonu to się dowiesz.

Podeszłem tam i chwyciłem słuchawkę.

- Hej.

- No hej Robert, ja w sprawie tej pizzy - powiedziała.

- Tak myślałem...

- Miałbyś coś przeciwko jakby Joey poszedł z nami? Mógłbyś go poznać.

- Ten twój kolega? - zapytałem - coś o nim wspominałaś...

Czy mogło byś gorzej. Naprawdę wolałbym żeby okazało się, że jej po prostu nie pasuje niż, że chce wziąć tego idiotę ze sobą.

- Właściwie to... mój chłopak.

Od dziecka traktowaliśmy się z Carrey jak najlepsi przyjaciele, może prawie kuzyni. Gadaliśmy swobodnie o wszystkim tylko teraz jakoś jak padało na tematy związków zaczynało robić się niezręcznie.

Ale gdy usłyszałem, że Carrey... ma chłopaka... Szlag mnie chyba trafi.

- No dobra, niech pójdzie z nami.

Wcale nie chcę nigdzie z nim iść ale powiedziałem tak żeby nie było, że jestem zazdrosny. W końcu nie jestem. Może tylko trochę o naszą przyjaźń. Ale raczej po prostu wkurza mnie ten chłopak, pojawił się znikąd i zabierze mi najlepszą przyjaciółkę, bratnią duszę można powiedzieć. Nikt inny tak mnie nie rozumie bo wszyscy inni chcą po prostu poznać Queen czy zdobyć autografy a potem nara.

- I co? - zapytała mama.

- A nic, tylko się trochę wkurzyłem.

- Co Carrey powiedziała?

- Nic takiego ale... znalazła sobie chłopaka.

- A ty co? Zazdrosny?

- Nie. Tylko on mnie wkurza. No może trochę jestem zazdrosny ale o naszą przyjaźń.

- Nie chcę nic mówić ale ,,przyjaźń'' jaką wyrażam do mamy np. w ,,You're My Best Friend'' przejawia się tym, że jesteśmy po ślubie - wtrącił się tata.

Carrey POV

- Hej - przywitałam się nieśmiało.

- Hej... to... idziemy na pizzę?

Widać, że się stresuje.

- Nie musisz się stresować, Robert to mega gość, napewno się polubicie.

- Nie... - zaśmiał się nerwowo - ja się nie... Znaczy może trochę bo wy już tak długo się znacie...

- Daj spokój, będzie dobrze.

Robert i Joey przywitali się ze sobą ale nic poza tym. Zamówiliśmy pizzę a później gdy na nią czekaliśmy nikt nie odzywał się już dobre dziesięć minut. Ja postanowiłam przerwać tą ciszę.

- Nie chcecie się bardziej poznać?

Robert spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem.

Jakby chciał powiedzieć ,,Dlaczego mi to robisz?''

Postanowiłam to zignorować. Muszą się do siebie przekonać.

- Ja jestem wielkim fanem Queen - zaczął Joey a Robertowi chyba się to nie spodobało.

Maylor - Love Of My Life - tłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz