Rozdział 29

108 8 5
                                    


Przepraszam, że tak długo tłumaczę zwłaszcza teraz gdy akcja zmierza do końca ✨✨✨ Mam dużo do roboty ostatnio.

Ps: Macie jakieś teorie co do końcówki?
___________________________________

Freddie POV

Carrey usiadła na kanapie i zaczęła mówić. Ledwo ją rozumieliśmy przez łzy.

- Dzisiaj wyszliśmy wcześniej ze szkoły. Były ćwiczenia przeciwpożarowe a po nich można było iść. Pełno ludzi przed szkołą na mnie naskoczyło, pytali o Freddiego, myślałam, że to przez dzisiejszą gazetę, widzieliście?

- Tak - powiedział Roger.

- Tak - wszyscy powtórzyli za nim, Jim też.

- Chwila, jaką gazetę? - zapytałem.

- Piszą na pierwszych stronach, że masz AIDS - powiedział Brian bez owijania w bawełnę.

- Kurwa... Dobra, Carrey mów - powiedziałem.

- Joey zapytał czy idę do niego, no i poszliśmy. No i próbował mnie dopytywać o Freddiego, ja oczywiście nic nie sypnęłam i chciałam zrobić przerwę w związku przez to jaki jest wścibski. A, że chciał być ze mną tylko dla korzyści, i dotarło do niego, że nic ode mnie nie wyciągnie próbował mnie zgwałcić! Uciekłam stamtąd i pojechałam do domu, wtedy zadzwoniłam właśnie do studia i powiedzieliście żebym jechała do Freda ale zadzwonił Robert.

Spojrzałem na chłopaków, nie wiedzieli co powiedzieć. W końcu Roger usiadł bliżej Carrey i ją przytulił.

- Nie martw się, ta sprawa jeszcze pójdzie na policję.

- To może ja dokończę... - powiedział nieśmiało Robert.

- Cicho! Zabiję tego gnoja! - do Briana nagle dotarło co jego córka powiedziała.

- Spokojnie Brian, posłuchaj co ma Robert do powiedzenia - powiedziałem.

- No więc ja szedłem tutaj ale zobaczyłem Joeya znowu z jakąś dziewczyną i weszli do kawiarni. Pobiegłem do Garden Lodge żeby po nią zadzwonić i przyjechała. Na szczęście się udało.

- Ten idiota zaraz po tym co zaszło po prostu poszedł sobie do innej!

- I do tego słyszeliśmy jak mówił, że był z Carrey tylko dla korzyści i przez cały czas spotykał się z innymi.

*później*

Brian POV

Listopad okazał się dla nas wszystkich ciężki. Freddie zbliża się do końca, każdy z nas liczy na cud ale on śpi prawie cały czas. O tyle dobrze, że chociaż się nie męczy tak długo.

Jim jest przy nim cały czas, my też kiedy tylko możemy. Na zewnątrz cały czas mówimy, że wszystko jest świetnie a w rzeczywistości się z nim żegnamy.

Napisał już testament. Ostatnio z Rogerem rozmawialiśmy przy kolacji o tym jak to było pięknie w latach 70. Freddie był pełen życia. Nie miał jeszcze tego gówna. Carrey i Robert byli malutkimi dziećmi. Wszyscy żyliśmy tak beztrosko.

Maylor - Love Of My Life - tłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz