Rozdział 24

123 8 9
                                    


Brian POV

Zamknąłem się w sypialni. Musiałem przemyśleć sprawę. Nie chciałem żeby to tak wyszło, pytałem z ciekawości, tu nie chodzi o pieniądze!

W przeciwieństwie do niego jestem realistą i wiem, że raczej ślubu nie weźmiemy.

To on bez sensu na mnie naskoczył.

Idiota.

Ale mój idiota.

Niech odetchnie u Freddiego, potem się zobaczy co dalej, Boże jak głupio to wyszło.

Carrey POV

Nie miałam pojęcia co się dzieje. Nie wiem co tu zaszło wcześniej ale tak się jeszcze nie kłócili. Owszem zdarzały im się kłótnie i to nawet ostre ale nikt się jeszcze nie wyniósł.

Mam nadzieję, że nie zerwą zaręczyn.

Queen bez przerwy się kłócą, nawet o powietrze ale zawsze się godzą.

Jim i Freddie też ciągle się kłócą. Jim się wynosi a potem Freddie prosi go żeby wrócił albo wysyła mu kwiaty.

Liczyłam na to, że Roger wróci, że zaraz ktoś otworzy drzwi wejściowe, ja spojrzę i będzie to Rog. Albo Brian pojedzie do Freddiego go przeprosić.

Tak się nie stało.

Brian wszedł do mojego pokoju. Miałam nadzieje, że powie mi coś więcej.

- Carrey - zaczął spokojnie i usiadł na łóżku - przepraszam.

- Nie szkodzi. Wkurzyłeś się. Ale na mnie nie jesteście źli z Rogerem?

- Pewnie, że nie.

- A teraz jedziesz do Rogera?

Chyba zbyt bardzo się rozpędziłam. Uznałam to za pewne, że właśnie to będzie chciał mi oznajmić.

- Słucham?

- No... Chyba musicie się pogodzić?

Wyszedł z pokoju bez słowa. To zbiło mnie z tropu. Wstałam i pobiegłam za nim.

- Ale Brian, jak to nic nie zrobisz? Nie możesz do niego chociaż zadzwonić.

- To on na mnie naskoczył - dostałam tylko w odpowiedzi.

- Brian, proszę.

Moje prośby na nic się zdadzą. Muszę spróbować od innej strony. Zadzwoniłam do Freddiego.

- Halo? - odebrał Jim.

- Cześć Jim, tu Carrey.

- Teren czysty! To Carrey, nie Brian, nie musicie już być cicho - usłyszałam po drugiej stronie i po chwili w tle było słychać rozmawiającego Freddiego z Rogerem.

No nieźle.

- Mogę gadać z Rogerem?

- Rogeeeer! Carrey chce z tobą gadać!

- No cześć Carrey.

- Roger, proszę przyjedź. Pogódźcie się z Brianem. W ogóle dziś wieczorem mieliśmy grać w Scrabble, nie pamiętasz.

- Carrey, jak chcesz to wpadaj do nas. Weź taksówkę...

- Ale Roger... Nie możesz po prostu przeprosić Briana?

- On zaczął.

- Roger, przecież nie masz dziesięciu lat. Nie możesz zamieszkać u Freda i Jima.

Rozłączyłam się. Roger też nie chce przeprosić Briana.

- Jedziesz do nich? - zapytał Brian dziwnym tonem.

Maylor - Love Of My Life - tłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz