UWAGA ten rozdział jest długi, dlatego tak późno wstawiam, teraz jak jeszcze tłumaczę jest jakoś 1 w nocy a ja jutro mam o 8 lekcje 😳 zdalne ale zawsze
Życzcie mi powodzenia przede mną duuuużo lekcji jutro
Jak to widzicie to miłego dnia/nocy
😘_______________________________
Roger POV
- Sophie nie żyje - powiedziałem.
Wszyscy zwrócili ku mnie twarze z niedowierzaniem a Carrey w ogóle nie załapała co mówię. Jakbym żartował.
*4 lata później*
Roger POV
- Carrey, myślę, że naprawdę potrzebujesz znajomych - powiedziałem.
- Dlaczego tak myślisz? - zapytała leżąc w szlafroku do góry nogami na fotelu usiłując wypić lemoniadę i oglądając kreskówkę.
- Jak to dlaczego? Założę się, że twoi rówieśnicy się spotykają, choćby na dworze, tym bardziej, że są wakacje.
Brian wychylił się zza gazety i dodał:
- Może znalazłabyś przyjaciółkę?
- Miałam już przyjaciółkę.
- I do końca życia już żadnej nie znajdziesz? - zapytałem.
- Wiecie dobrze, że z nikim ze szkoły się nie dogaduje. Każdy kto chce się ze mną ,,przyjaźnić'' chce po prostu poznać jej wysokość Freddiego Mercury, zrobić sobie zdjęcie z wami albo zgarnąć autograf od wujka Johna kiedy znów przyjedzie po mnie do szkoły.
- Wiemy, Carrey nie przejmuj się - powiedział Brian - my tylko nie chcemy żebyś była wiecznie sama.
- Mam przecież was. Jest John, jest Freddie, Mary, Veronica, babcia Ruth, dziadek Harold, babcia Winifred, dziadek Michael. Czasem wpadnie wujek David, czasem wujek Elton...
- Ale to rodzina. Nie zadajesz się z nikim w twoim wi...
- Brian, nie dałeś mi dokończyć, chciałam wspomnieć jeszcze wszystkich Deaconów zwłaszcza Roberta...
- Życie nie kręci się tylko wokół Roberta - powiedział Freddie wchodząc do pokoju - nie kręci się też tylko wokół chłopaków - uśmiechnął się.
- No Freddie...
- No co? Pasujecie do siebie - zaśmiał się - Brian i Rog mówią żebyś poznała kogoś w swoim wieku a Robert jest od ciebie młodszy o pięć dni z tego co pamiętam.
- Zmieńmy temat - zaproponował Bri - no właśnie, niedługo macie urodziny.
- Moje przypadają wtedy kiedy macie ten koncert.
- Live Aid - poprawił Freddie.
- Live Aid.
- Będziemy świętować jak tylko wrócimy - powiedziałem.
- Musicie kogoś poznać - powiedział Fred - nazywa się Jim Hutton, mówi, że nigdy nie był na koncercie, nieźle, co? Powiedział, że przyjedzie na Live Aid, zaprosiłem go. Już się nie mogę doczekać.
- Ja też nie mogę się doczekać - powiedziała z entuzjazmem Carrey.
- Oj ty, tylko o tym metalu myślisz.
- Ja chyba nie jestem wtajemniczony - powiedział Bri a Freddie spojrzał na nas pytająco.
- Carrey bardzo chce autograf od Tonego Iommi - powiedziałem - ostatnio ma fazę na metal i chce grać na gitarze, Tony to w końcu gitarz...
CZYTASZ
Maylor - Love Of My Life - tłumaczenie
FanficZabieram się za tłumaczenie pierwszego fanfika Maylor znalezionego w internecie :)