Rozdział 18

170 9 6
                                    


UWAGA ten rozdział jest długi, dlatego tak późno wstawiam, teraz jak jeszcze tłumaczę jest jakoś 1 w nocy a ja jutro mam o 8 lekcje 😳 zdalne ale zawsze
Życzcie mi powodzenia przede mną duuuużo lekcji jutro
Jak to widzicie to miłego dnia/nocy
😘

_______________________________

Roger POV

- Sophie nie żyje - powiedziałem.

Wszyscy zwrócili ku mnie twarze z niedowierzaniem a Carrey w ogóle nie załapała co mówię. Jakbym żartował.

*4 lata później*

Roger POV

- Carrey, myślę, że naprawdę potrzebujesz znajomych - powiedziałem.

- Dlaczego tak myślisz? - zapytała leżąc w szlafroku do góry nogami na fotelu usiłując wypić lemoniadę i oglądając kreskówkę.

- Jak to dlaczego? Założę się, że twoi rówieśnicy się spotykają, choćby na dworze, tym bardziej, że są wakacje.

Brian wychylił się zza gazety i dodał:

- Może znalazłabyś przyjaciółkę?

- Miałam już przyjaciółkę.

- I do końca życia już żadnej nie znajdziesz? - zapytałem.

- Wiecie dobrze, że z nikim ze szkoły się nie dogaduje. Każdy kto chce się ze mną ,,przyjaźnić'' chce po prostu poznać jej wysokość Freddiego Mercury, zrobić sobie zdjęcie z wami albo zgarnąć autograf od wujka Johna kiedy znów przyjedzie po mnie do szkoły.

- Wiemy, Carrey nie przejmuj się - powiedział Brian - my tylko nie chcemy żebyś była wiecznie sama.

- Mam przecież was. Jest John, jest Freddie, Mary, Veronica, babcia Ruth, dziadek Harold, babcia Winifred, dziadek Michael. Czasem wpadnie wujek David, czasem wujek Elton...

- Ale to rodzina. Nie zadajesz się z nikim w twoim wi...

- Brian, nie dałeś mi dokończyć, chciałam wspomnieć jeszcze wszystkich Deaconów zwłaszcza Roberta...

- Życie nie kręci się tylko wokół Roberta - powiedział Freddie wchodząc do pokoju - nie kręci się też tylko wokół chłopaków - uśmiechnął się.

- No Freddie...

- No co? Pasujecie do siebie - zaśmiał się - Brian i Rog mówią żebyś poznała kogoś w swoim wieku a Robert jest od ciebie młodszy o pięć dni z tego co pamiętam.

- Zmieńmy temat - zaproponował Bri - no właśnie, niedługo macie urodziny.

- Moje przypadają wtedy kiedy macie ten koncert.

- Live Aid - poprawił Freddie.

- Live Aid.

- Będziemy świętować jak tylko wrócimy - powiedziałem.

- Musicie kogoś poznać - powiedział Fred - nazywa się Jim Hutton, mówi, że nigdy nie był na koncercie, nieźle, co? Powiedział, że przyjedzie na Live Aid, zaprosiłem go. Już się nie mogę doczekać.

- Ja też nie mogę się doczekać - powiedziała z entuzjazmem Carrey.

- Oj ty, tylko o tym metalu myślisz.

- Ja chyba nie jestem wtajemniczony - powiedział Bri a Freddie spojrzał na nas pytająco.

- Carrey bardzo chce autograf od Tonego Iommi - powiedziałem - ostatnio ma fazę na metal i chce grać na gitarze, Tony to w końcu gitarz...

Maylor - Love Of My Life - tłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz