Rozdział 15

8 1 0
                                    

   Po przebraniu się w mundur siadam na miejscu kierowcy i zaglądam przez okienko. Avalon, gdy tylko mnie widzi, unosi kciuk w górę i lekko się uśmiecha. Od razu widzę, że jest on wymuszony.

   Odwracam się przodem do kierunku jazdy, zapinam pas i odpalam silnik. Powoli wyjeżdżam z garażu i zatrzymuję się. Mark gasi światła w hangarze i siada na miejscu pasażera.

   - Co z tym zrobimy? - Pyta, gdy wyjeżdżamy z tunelu i skręcamy w wąską drogę.

   - Nikt nie może się o tym dowiedzieć - odpieram, spoglądając w lusterko. Avalon nie powinna słyszeć tej rozmowy. - Szczególnie Ralph. Wiesz co się stanie, jeśli do tego dojdzie.

   - Pozbędzie się zagrożenia.

   - A na to nie możemy pozwolić.

   - Jak myślisz? Co tam się stało? - pyta.

   - Walczyły - rzucam. - Tego jestem pewien. Najprawdopodobniej Avalon przez przypadek użyła na Rebece swojej mocy. Była jak w transie. - Przypominam sobie wzrok dziewczyny. Wydawała się w ogóle nie być sobą.

   - Na pewno nie zrobiła tego celowo. Nie sądzę, żeby mogła chcieć kogokolwiek zabić.

   - Bo nie mogłaby - odpieram. - Przynajmniej tak mi się wydaje.

   Czuję, jak skanuje wzrokiem moją twarz.

   - Zależy ci na niej - mówi po chwili.

   - Skąd taki pomysł? - Pytam głosem wyprutym z emocji. Nie powinniśmy w tej chwili tego roztrząsać.

   - Przede mną tego nie ukryjesz Holder. Znamy się zbyt dobrze. -Spogląda przez szybę, po czym dodaje. - Widać to po tobie.

   - Twoje obserwacje chyba tym razem cię zawiodły.

   - Moje obserwacje nigdy nie zawodzą. Przecież o tym wiesz. Poza tym... - Obraca się z powrotem w kierunku jazdy. - Za łatwo się zdradzasz.

   Spoglądam na niego z uniesionymi brwiami.

   - Gdyby Rebeka chciała z nami jechać, pozwoliłbyś jej bez wahania. W przypadku Claire trochę byś podyskutował, ale ostatecznie byś się zgodził. Avalon nie chciałeś nawet słuchać.

   Już chcę zaprzeczyć, gdy mnie ucisza.

   - Nawet nie zaprzeczaj. - Chwilę się nad czymś zastanawia. - Nawet jej nie znasz.

   - Masz rację, nie znam jej - przyznaję.

   - To dlaczego, aż tak bardzo ci na niej zależy? Znasz ją ledwie tydzień.

   Nie odzywam się.

   - Zgoda, ignoruj mnie. Tylko nie mów, że cię nie ostrzegałem. Pakujesz się w jedno wielkie bagno

   - A co z tobą? - Pytam.

   - Ze mną?

   - Widziałem wasze spojrzenia, gdy wszedłem do garażu. Prawie do czegoś doszło. I to ty prawisz mi kazania? - Spoglądam na niego drwiącym wzrokiem.

   Już ma coś powiedzieć, lecz ostatecznie rezygnuje, opadając na siedzenie.

   Przez kilka minut jedziemy w ciszy. Widać, że Mark intensywnie nad czymś myśli. Już chce wznowić rozmowę, gdy na drodze dostrzegam wojskową furgonetkę.

   - Cholera - rzucam i zjeżdżam na pobocze.

   Brunet od razu się ożywia i pyta:

   - Co robimy?

Recover MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz