Rozdział 17

8 1 0
                                    

   Kiedy otwieram oczy, nie znajdujemy się już w furgonetce. Leżę na sofie w przestronnym salonie. Ostrożnie podnoszę się do pozycji siedzącej, czekając na zawroty głowy, lecz nic takiego nie nadchodzi. Czuję się wręcz świetnie. Rozglądam się po pomieszczeniu. Oprócz kanapy są tu jeszcze dwa fotele, szklany stół, regał i ogromny, czarny ekran, przymocowany do ściany. Wszystko wygląda tak, jakby ktoś zabrał stąd najpotrzebniejsze rzeczy i uciekł najszybciej jak się dało.

   - Nareszcie się obudziłaś. - Słyszę od strony drzwi.

   Spoglądam w ich stronę i moim oczom ukazuje się brunet. Nie wiem czego dokładnie się spodziewałam. Myślałam, że będzie zmieniony, tymczasem on wciąż wygląda tak samo.

   - Jak się czujesz? - Pyta, siadając na jednym z foteli.

   - Dobrze - odpowiadam. - Jak długo spałam?

   - Cały dzień.

   - Co? A co z zapasami? Przecież powinniśmy już być z powrotem. -Już mam zamiar się podnieść, gdy powstrzymuje mnie ruchem ręki.

   - Spokojnie. Wszystko załatwiłem, a Mark wysłał naszym wiadomość.

   Kiwam tylko głową. Nastaje niezręczna cisza. Początkowo mam zamiar ułożyć jakiś sensowny plan rozmowy, lecz ostatecznie po prostu zadaję nurtujące mnie pytanie.

   - Dlaczego mi nie powiedziałeś? Że jesteś taki jak ja? - Wbijam wzrok w ścianę tuż obok jego głowy.

   - Czekałem na odpowiedni moment - oznajmia, a ja mam ochotę się śmiać.

   - Odpowiedni moment? - Pytam z irytacją w głosie. - Nie wiedziałam nic o własnej rasie i o sobie. Myślałam, że jesteśmy mordercami, którzy od tak zaatakowali inną planetę, a ty czekałeś na odpowiedni moment?! - Nie wytrzymuję.

   - Nie mogłem powiedzieć ci od razu. Skąd miałem wiedzieć, jak zareagujesz? Mogłaś mnie zaakceptować, a równie dobrze mogłaś o tym wszystkim powiedzieć. Jak zareagowali by na to, że od blisko dwóch lat ukrywam przed nimi prawdę? Nie pomogliby mi tak jak tobie.

   Chwilę trawię jego słowa. To prawda. Pomoc zawdzięczam Holderowi, a gdyby go tam nie było... Nawet nie chcę myśleć, co by ze mną zrobili.

   - Jak to możliwe? - Nasze spojrzenia się spotykają. - To, że twoje oczy nie są jak innych Exitian? Że są ludzkie?

   - Jak już zapewne wiesz, niektórzy z nas mają dar. Każdy jest inny. Mogą być podobne, ale nigdy nie będą identyczne. Ja potrafię zmieniać wygląd.

   - Kolor oczu, włosów?

   - Między innymi, ale umiem także całkowicie zmienić formę. Udało i się to po wielu latach ćwiczeń. Mogę być kim zechcę.

   - Chcę je zobaczyć - rzucam po chwili.

   - Słucham?

   - Chcę zobaczyć kolor twoich oczu. - Staram się brzmieć pewni. - Ten prawdziwy.

   - Naprawdę tego chcesz? - Pyta, przesiadając się z fotela na drugi koniec kanapy.

   Kiwam tylko głową, bojąc się, że głos odmówi mi posłuszeństwa. Nastolatek przez chwilę się we mnie wpatruje, po czym zamyka oczy. Gdy je otwiera, jego tęczówki mają niesamowity, błyszczący, turkusowy kolor. Nie jestem w stanie oderwać od nich wzroku. Mam wrażenie, że już kiedyś je widziałam. Wyciągam rękę, przybliżając się do chłopaka i ostrożnie dotykam jego policzka. Nie reaguje. Wciąż wpatruje się w moją twarz. Już mam coś powiedzieć, gdy przed oczami staje i obraz jeziora, a po chwili białych włosów i turkusowych tęczówek. Ponownie pojawia się również poczucie bezpieczeństwa i w dodatku inne, nieznane uczucie.

Recover MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz