Rozdział 32

9 1 0
                                    

Avalon

   Ostrożnie obracam się tyłem do Holdera i spoglądam na nieznajomego. Stoi przed nami wysoki chłopak z czarnymi jak noc włosami. Spoglądam na jego dwukolorowe oczy. Tęczówka w kolorze chłodnego błękitu zdaje się rywalizować z niezwykle ciepłą zielenią. Wiele osób z pewnością uznałoby go za przystojnego. W tym momencie ocenę utrudnia mi jednak wycelowana w nas broń.

   - Nie próbuj swoich sztuczek - rzuca, stukając się palcami w skroń. - Nie uda ci się.

   Dziwi mnie, że wie o mojej mocy. Nie daję jednak tego po sobie poznać. Przyglądam się wyrazowi twarzy obcego. Pomimo spokoju i opanowania jakimi emanuje jego głos, zauważam, iż jest lekko zdekoncentrowany i... zdziwiony?

   - Czego chcesz? - Brunet postanawia przerwać milczenie.

   - Tego, co wszyscy. Naszej zguby. Zack chce cię odzyskać.

   - Do nikogo nie należę - rzucam, cofając się krok w tył i przy okazji analizując prawdopodobny tor lotu pocisku.

   - Zawsze możemy to zmienić.

   Wchodzę do umysłu czarnowłosego. Myślałam, że swoimi słowami próbował tylko uniknąć moich działań, lecz gdy tylko to robię od razu natrafiam na przeszkodę. Nie jestem w stanie przebić się do środka. Próbuję ponownie, lecz tym razem, nie tylko nie mogę ruszyć dalej. W jednej chwili do moich uszu dobiega okropny pisk. Mam wrażenie, że rozsadza mi bębenki. Wycofuję się, zamykając oczy. Kucam, zasłaniając uszy rękoma. Nic to nie daje. Wydaje się, jakby źródło dźwięku tkwiło w mojej głowie.

   Ktoś kładzie mi rękę na plecach. Pisk znika tak gwałtownie jak się pojawił. Otwieram oczy, odrywając dłonie do głowy. Widnieją na nich kropelki krwi. Spoglądam na kolorowookiego. Na jego twarzy widnieje lekki, choć szaleńczy uśmiech

   - Ostrzegałem... - Wyczytuję z ruchu jego warg. - A teraz wstań i choć ze mną.

   - Nie.

   - W takim razie... - Przesuwa broń w stronę Holdera. - On dostanie.

   - Nie wydaje mi się - mamrocze Exitianin, a już po chwili daje się usłyszeć odgłos strzału.

   Wszystko dzieje się błyskawicznie. Żołnierz łapie się za ramię, wypuszczając broń z ręki. Wykorzystujemy to, ruszając w stronę schodów umiejscowionych po drugiej stronie sklepu. Wbiegamy na górę i znajdujemy się w swojego rodzaju mieszkaniu. Zatrzaskuję drzwi i nasłuchuję. Z dołu nie dochodzą żadne dźwięki. Zwracam głowę w stronę zielonookiego, lecz ten nie patrzy na mnie, tylko na coś z mojej prawej. Zaczynam iść w jego stronę, powoli się obracając. W korytarzu prowadzącym do kolejnej części apartamentu stoi na oko dziesięcioletnia dziewczynka ze staromodną strzelbą w dłoniach. Kurtka należąca do dorosłego powoduje, iż wygląda na jeszcze mniejszą niż naprawdę, lecz wyczuwam, że wygląd to poniekąd tylko pozory. Mimo strachu wymalowanego na twarzy, broń trzyma niezwykle mocno. Jestem pewna, że nie zawaha się jej użyć. Zwłaszcza w stosunku do mnie.

   Holder od razu wyczuwa sytuację. Mija mnie i powoli zaczyna podchodzić do przodu.

   - Spokojnie. Nic ci nie zrobimy.

   - Ona jest jedną z nich. Zabije nas.

   - Nic nam nie zrobi. - Całe szczęście, że ma swój ludzki wygląd. - Jest po naszej stronie.

   - Nieprawda... - Ręce blondynki zaczynają drżeć, a głos staje się płaczliwy. - Zabierze nas tak jak resztę. Albo zabije.

   - Jest moją przyjaciółką. - Nie poddaje się. - Zaufaj mi - dodaje, ostrożnie kładąc dłoń na lufie. - Wszystko będzie dobrze. Tylko mi zaufaj.

Recover MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz