Syn Ralpha wygląda identycznie jak Frank. To niemożliwe. Przez chwilę mam wrażenie, że on też mnie rozpoznaje, ale to uczucie mija, gdy wcelowuje broń w twarz Holdera.
- Stójcie. Nie macie prawa się ruszyć.
- Przecież to nie my się ruszamy - rzuca brunet. - Tylko wy.
- O czym ty... - Nie zdąża nic powiedzieć, bo w jednej chwili cały budynek zaczyna się trząść, a potem strona po której stoją, zapada się z hukiem. W powietrze wbija się chmura dymu, a gdy opada, przed nami rozciąga się dziura, na szerokość salonu.
Wyglądam znad krawędzi i spoglądam w dół. Niektórzy żołnierze leżą przygnieceni przez gruzy, a szyja jednego z nich wygina się pod dziwnym kątem. Skanuję ich wzrokiem, aż w końcu znajduję tego, którego szukam. Z jego lewej nogi wystaje kawałek kości, jednak nie widać innych obrażeń. Chłopak zauważa mnie i natychmiast wcelowuje broń ku górze. Natychmiast przypominają mi się słowa Anny.
- Twoi rodzice są blisko - przekazuję mu w myślach, pilnując, aby nie zagłębić się bardziej w jego umysł.
Wyraz twarzy bruneta diametralnie się zmienia. Rozgląda się dookoła, lecz zanim zdąża uświadomić sobie, że tylko on mnie usłyszał, zostaję pociągnięta w tył.
- Zrobili ci coś? - Holder ogląda moje ciało od góry do dołu.
- Nie - odpieram. - Nie zdążyli... Jak ty to?
- Lata praktyki - rzuca. - Musimy ruszać. Mamy spokój tylko przez jakiś czas.
- Jak chcesz przeskoczyć tę dziurę?
- Nie wyjdziemy drzwiami. - Na jego twarzy pojawia się cwaniacki uśmieszek. - Wyskoczymy oknem.
Nic nie dodając podprowadza mnie do szyby. Chwyta pistolet leżący na podłodze i strzela w szkło, które rozpada się na tysiąc kawałków.
- Widzisz tamten budynek? - Pyta, wskazując blok położony najbliżej tego, w którym się znajdujemy. - Bierzemy długi rozbieg i skaczemy. Tylko pamiętaj... Nie możesz mnie puści. Ani na chwilę - dodaje, łapiąc mnie za zdrową dłoń.
- Jeśli zginiemy... - zaczynam. - To przysięgam, że cię zabiję -mówię, udając powagę.
- To co rani ciebie, rani też mnie.
- Nie martw się. Jestem pewna, że Claire z pewnością pożyczy mi swój sztylet.
Spoglądam mu w oczy. Podświadomie mam przeczucie, że nie o to mu chodziło, lecz ignoruję je.
- Na trzy? - pytam cofając się.
- Raz.
- Dwa.
- Trzy - mówimy razem i zaczynamy biec.
Stawiam ostatni krok, równocześnie odpychając się od podłogi. Wydaje się, że nie mamy nawet szans, lecz po chwili czuj uderzenie wiatru, które w jednej chwili popycha nas do przodu. Turlam się, gdy tylko czuję grunt pod stopami. Podnoszę się, spoglądając na wieżowiec, w którym znajdowaliśmy się jeszcze przed chwilą. Staję na nogi i oglądam swoje ciało. Udało się. Spoglądam na chłopaka pytającym wzrokiem.
- Lata praktyki - powtarza, nie będąc w stanie powstrzymać uśmiechu.
- Ruszajmy panie idealny - rzucam, ciągnąc go za rękę.
Wbiegamy do środka budynku i jak najszybciej zbiegamy po schodach. Po kilku minutach jesteśmy już na ulicy. Po raz ostatni spoglądam na budynek, w którym zostawiliśmy Lucasa. Muszę powiedzieć o nim Ralphowi. Jeśli założymy, że super żołnierze regenerują się tak jak zwykli ludzie, to mamy dużą przewagę. Chłopak przez jakiś czas będzie uziemiony. Wystarczy znaleźć ich bazę.
CZYTASZ
Recover Me
Science FictionXXIII w. Czasy pokoju na Ziemi dobiegły końca, jednak tym razem wrogami nie są ludzie. •Ze względu na swoje niezwykłe zdolności, Avalon podczas 2 WŚ była tajną bronią amerykańskiego rządu, którą postanowiono "przechować" na kolejny kryzys. •Holder w...