Rozdział 20

9 1 0
                                    

   Nie wiem, ile czasu mija zanim dojeżdżamy do Wielkiego kanionu. Wydawało mi się, że zamknęłam oczy tylko na sekundę, lecz przestałam o tym myśleć, gdy zobaczyłam znajomą drogę, wiodącą do garażu.

   Holder już ma wysiadać, aby otworzyć bramę, gdy ta, samoistnie zaczyna się poruszać. Obydwoje z uwagą obserwujemy wejście, gotowi by w każdej chwili zaatakować. Po chwili jednak okazuje się, że to my jesteśmy na celowniku. W stronę furgonetki wycelowano sześć pistoletów najpewniej wypełnionych kamieniem księżycowym. Ralph wychodzi przed szereg, nie spuszczając wzroku z przedniej szyby.

   - Wyjdźcie, kimkolwiek jesteście i poddajcie się.

   Nie jestem w stanie powstrzymać chichotu, który mimowolnie opuszcza moje usta. Holder widząc moje zachowanie tylko się uśmiecha i otwiera drzwi. Czeka aż zrobię to samo. Równocześnie zeskakujemy na piasek. Wychodzę przed pojazd lekko się uśmiechając.

   - Czyli tak się w tych czasach wita sojuszników? - Pytam.

   Znikąd pojawia się para małych rąk, ściskających mnie z całej siły. Oddaję uścisk Jimmy'ego, tuląc go do siebie z całej siły. Uwielbiam to uczucie.

   - Myśleliśmy, że wy... nie... - zaczyna Claire, odsuwając się od bruneta.

   - Dostaliśmy wiadomość od Marka. - Dochodzi nas głos Ralpha. -Twierdził, że nie żyjecie.

   - Taki był plan - odpiera chłopak.

   - To znaczy? - Ruda przeskakuje wzrokiem z chłopaka na mnie.

   - Może wyjaśnimy to później - proponuję. - Lepiej, żeby nikt nas nie namierzył.

   Siwowłosy kiwa tylko głową, dłonią wskazując na tunel.

   - Wjeżdżajcie.



   Po godzinie wszyscy wiedzieli już co się wydarzyło w Meadview. Oczywiście pominęliśmy kilka fragmentów. Oboje wiedzieliśmy czego nie opowiadać. Nie musieliśmy nawet uzgadniać wspólnej wersji. Pominęłam także fragment z podobieństwem Lucasa. To była zbyt delikatna sprawa.

   Niesiemy właśnie z Claire ostatnie skrzynki. Kiedy powiedzieliśmy im o Marku, o jego zdradzie i śmierci, Reakcje były różne. Większość była zszokowana. Nie mogli i nie chcieli uwierzyć w nasze słowa. Część nawet zaprzeczała. Dziewczyna po prostu zamilkła. Od tamtej pory nie odezwała się do nikogo.

   - Claire... - zaczynam.

   Przystaje, lecz nawet nie odwraca się w moją stronę.

   - Wiesz, że zawsze możesz ze mną porozmawiać, prawda?

   Przytakuje tylko głową i rusza dalej.

   W mojej głowie naradza się dylemat. Z jednej strony powinnam teraz pomóc Claire. Wprawdzie nie miałam do tej pory zbyt dużego doświadczenia ze szczerymi uczuciami, a tym bardziej z pocieszaniem innych. Widać jednak, że dziewczyna niezbędnie teraz tego potrzebuje.

   Z drugiej strony muszę jak najszybciej porozmawiać z Ralphem. Potrzebuję informacji na temat jego rodziny. Nikt nie lubi dzielić się takimi danymi z obcymi ludźmi, lecz mam coś na wymianę. Nic nie jest dla niego ważniejsze od Lucasa. Przybyli tu w celu odzyskania syna, którego szukali od wielu lat. Mogę im w tym teraz pomóc.

   Nie muszę długo zastanawiać nad wyborem. W momencie, w którym mijamy mój pokój, z sąsiednich drzwi wychodzi Jimmy. Przywołuję go do siebie ruchem głowy. Czekam aż rudowłosa odejdzie kawałek i dopiero wtedy się odzywam.

Recover MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz