|Prolog|

634 33 3
                                    

Na skraju pewnego miasteczka, mieszkał czarnowłosy chłopak, który posiadał niezwykłą urodę. Był to bardzo urokliwy, wrażliwy, ale i niestety naiwny młodzieniec, przez co łatwo go było zranić i oszukać. Posiadał on ogromne serce dla zwierząt jak i ludzi. Był dla każdego miły oraz uprzejmy, więc nie dziwne, że wszyscy darzyli go ogromną sympatią. Sam nie raz słyszał, że zachowuje się jak prawdziwy anioł, gdyż przychodził zawsze z pomocą.

Ludzie ze względu na wygląd jak i charakter wołali na niego Piękny, na co on, słysząc to, tylko obdarzał mówcę szczerym uśmiechem. Choć nie przeszkadzało mu towarzystwo ludzi, wolał on spędzać czas pośród książek. Nie raz potrafił od rana do wieczora przesiadywać w pobliskiej bibliotece. Uwielbiał zatapiać się w inny świat dzięki czemu mógł zapominać o szarej rzeczywistości. Jego czekoladowe oczy pochłaniały całą wiedzę zawartą w książkach, przez co miał dużą wiedzę z wielu dziedzin, którą wykorzystywał w dobry sposób.

Piękny, oprócz książek, kochał również kwiaty. Niegdyś razem z siostrą - która nauczyła go tak wiele o tych wspaniałych roślinach - przebywał wiele godzin w małym ogródku za domem. Chłopak nie znał ojca ani matki, a jego najbliższą i zarazem jedyną rodziną, był dziadek i starsza siostra.

Żyło im się dobrze, lecz jednego roku wszystko się zepsuło. Od kilku miesięcy podatki straszliwie wzrosły, przez co zaczęły się również problemy. Dziadek nie chcąc kłopotów dla Pięknego, utrzymywał w tajemnicy, że ledwo daje utrzymać koniec z końcem. Ciężko pracował w piekarni, lecz i to nie przynosiło wielkiego wynagrodzenia.

Chłopak widząc, że dziadek pracuje ciężej niż zwykle, coś zaczął podejrzewać. Gdy dowiedział się o podatkach od jednego z mieszkańców miasta postarał się znaleźć dla siebie pracę.

Szczęście jednak mu sprzyjało, gdyż znalazł miejsce, w którym wspaniałe się odnajdywał. Pomagał on w miejscowej kwiaciarni, a wiedza o roślinach od siostry, pomogła mu znacznie dostać tę posadę. W między czasie miał jeszcze inne prace dorywcze. Niestety pieniądze nie były jedynym ich problemem. Siostra Pięknego zachorowała na ciężką chorobę, a po kilku tygodniach zmarła. Piękny przez to bardzo cierpiał, ponieważ był bardzo związany z siostrą, lecz musiał wziąć się w garść, aby pomóc dziadkowi.

Niestety sytuacja finansowa po roku stawała się coraz gorsza - podatki wzrastały, a zarobki malały. Kwiaciarnia w której pracował Piękny, także odczuwała ich skutki przez co chłopak dostawał mniejsze wypłaty.

Po kilku miesiącach, dziadek Pięknego postanowił więc jechać do sąsiedniego miasta, by tam sprzedać jedyne pamiątki rodzinne, które były z czystego złota. Gdyby je sprzedał wcześniej, mogliby żyć w dostatku przez kilka lat, lecz jedynie one przypominały mu o jego dawnej rodzinie.

Choć Piękny zabraniał mężczyźnie sprzedawać rzeczy bliskie sercu starszego, to jednak dziadek chłopca się uparł, by je oddać. Tak więc wyjechał w niebezpieczną podróż.

Następne miasteczko znajdowało się na drugim końcu ogromnego lasu, w którym było łatwo się zgubić. Jechał kilka godzin, aż stwierdził, że zboczył z drogi, ponieważ żadna ścieżka nie pokrywała się z jego mapą. Zsiadł z konia i szedł chwilę na nogach, gdy nagle pod jego stopami zobaczył śnieg. Starzec się zdziwił, gdyż był środek lata, więc skąd zjawił się tu biały puch? A im dalej się posuwał, tym śniegu przybywało.

Nagle zawiał silny wiatr, który po chwili zamienił się w zamieć śnieżną. Prędko wsiadł na konia i pognał dalej przed siebie chcąc uciec przed narastającym zimnem. Płatki śniegu natarczywie próbowały atakować starca po policzkach, przez co czuł nie wyobrażalne zimno, lecz nie to było najgorsze. W oddali było słychać skowyt wilków. Zdawało się, że z każdą sekundą znajdują się coraz bliżej mężczyzny.

Gdy się odwrócił było już widać cienie i wściekle lśniące oczy tych zwierząt. Wystraszony, cały czas przyspieszał konia, lecz i ten był już bardzo zmęczony. Gdy mężczyzna myślał, że to będzie koniec i nie zobaczy już więcej Pięknego, bardzo się zasmucił. Zrezygnowany spojrzał przed siebie, a wtedy pośród białych drobinek ujrzał ogromne wieże. Nie myśląc dużej pognał w ich kierunku.

Chwilę potem znalazł się pod wielką bramą. Jak się niestety okazało, nie chciała się ona nawet odrobinę poruszyć. Całymi siłami próbował choć deliknie ją uchylić, lecz ta ani drgnęła. Już pomału żegnał się z życiem słysząc przebiegające obok niego potężne łapy, gdy brama nagle sama się otwarła. Wtedy to w ostatniej chwili, starzec zdołał przedrzeć się na drugą stronę nim ogromne zwierzę rzuciło się na niego.

Nie oglądając się za siebie, pobiegł w stronę pałacu. Od głównej bramy do zamku, droga wydawała się nieskończona. Wokół było mnóstwo różnych drzew, które zostały wycięte w piękne figury, a większego uroku dodawał im jeszcze śnieg, który błyszczał się na ich koronach.

Po dziesięciu minutach wreszcie dotarł do szerokich wrót. Zapukał w nie, a po chwili podobnie jak żelazna brama, otwarły się szeroko. Podczas gdy ostrożnie wszedł do pałacu, wokół panowała ogromna ciemność. Dopiero po kilku minutach starzec przyzwyczaił wzrok do mroku, a wtedy przekonał się jaki w środku zamek był piękny. Mężczyzna zawołał głośno pytając czy jest ktokolwiek w pałacu, lecz odpowiedziała mu głucha cisza.

Zawiedzony, już myślał, że zamek jest całkowicie opustoszały, nagle usłyszał metalowy dźwięk sztućców i jakby ciche kroki. Pobiegł jak najszybciej w tamtą stronę, gdyż myślał, że może tam spotka jakąś osobę. Gdy był już na miejscu, nie zobaczył nikogo, lecz duży stół, zastawiony wieloma, zachęcającymi do skosztowania potrawami. Starzec od dawna nie jadł, więc niewiele myśląc zasiadł do stołu i zaczął posiłek.

Gdy był już najedzony, usłyszał jak coś metalowego uderza o podłogę. Wystraszył się, lecz i tym razem pchany nadzieją i ciekawością, skierował swe nogi w tamtą stronę.

Po chwili stanął przed wysokimi drzwiami ozdobionymi złotymi wzorami. Delikatnie je popchnął, a za nimi ujrzał wielkie łoże na którym połyskiwał szafirowy blask. Mężczyzna w jednej chwili poczuł ogromne zmęczenie i osłabienie które ukrywało się do tej pory gdzieś w głębi. Nie myśląc wiele, postanowił się przespać i jutro podziękować nieznajomemu gospodarzowi za gościnę.

Następnego ranka starzec czuł się wyjątkowo wyspany jak nigdy. Mógłby przysiąść, że od wielu lat tak dobrze nie jadł i nie spał jak tego dnia. Tak więc z nową energią wstał i zdeterminowany poszedł szukać właściciela posiadłości.

Po dłuższym czasie, nie znalazł ani jednej żywej duszy. Nie wiedząc co dalej z sobą począć, postanowił przyjść się po tylnych ogrodach zamkowych. Po obejściu ogrodu, bez nadziei na spotkanie jakiejś osoby, skierował się do wyjścia, lecz nagle jego uwagę przykuła kamienna ścieżka, która znacznie wyróżniała się od innych. Zaciekawiony zaczął się nią kierować dopóki ponownie nie natknął się na wielką bramę z żywopłotem, który odgradzał kolejną część ogrodu. Nie zastanawiając się długo, minął ją, a dalej spostrzegł, wokół niego znajduje się setki, a nawet i tysiące odmian róż.

Zachwycony kwiatami, dokładnie oglądał różany ogród. Po chwili jednak jego wzrok przykuły białe róże, które układały się w ogromną ścianę bieli. Od razu na ich widok, przed oczyma pojawił się jego ukochany wnuk. Piękny uwielbiał białe róże, więc starzec nie wiele myśląc postanowił urwać jedną i dać wnukowi w prezencie. Podszedł do róż i łapiąc za jeden wyjątkowo piękny kwiat, bezmyślnie go ściął.

Tylko gdy ostrze oddzieliło łodygę róży od reszty, za dziadkiem Pięknego, pojawiła się istota, która w swoich oczach nie posiadała nic więcej prócz nienawiści. Ogromna bestia, zaryczała, osdłaniając ostre kły, dając do zrozumienia, że nie była zadowolona z czynu mężczyzny.

- - - - -

Coż, to była moja pierwsza książka i wiem, że znajduje się tu wiele błędów jak i mnóstwo niedociągnięć, więc proszę o wyrozumiałość :)

Miłego czytania!

|| Piękny i Bestia || Victuuri ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz