Rozdział VIII

257 24 0
                                    

Obudziłem się w wielkim cieple, a gdy uchyliłem lekko oczy, spostrzegłem, że jestem opatulony ze wszystkich stron kołderką. Musiałem przyznać, że wyjątkowo dobrze mi się spało w szczególności, że w śnie odpoczywałem na pięknej łące. Jeśli dobrze pamiętałem to usnąłem na kolanach Victora, więc to on musiał mnie tutaj przynieść. Na tą myśl zarumieniłem się lekko i automatycznie schowałem twarz pod kołderkę.

  - Całe szczęście, że ubranie przynajmniej zachowałem - Zaśmiałem się w duchu na tą uwagę. Potem spojrzałem kątem oka na zegarek. Chociaż wygodnie mi się tak leżało to uświadomiłem sobie, że i tak musiałbym za chwilę wstawać.

Chcąc pierwszy raz zaskoczyć Jurijego, stwierdziłem, że już wstaje i naszykuję się wcześniej. Ubrałem więc naszykowany strój i miałem już wychodzić z pokoju, gdy nagle usłyszałem jakieś krzyki na korytarzu. Zdziwiony i trochę zaintrygowany, podszedłem do drzwi. Jednak nim je otwarłem, te same się uchyliły, a do środka wleciał Christopher.

  - Pomóż mi! - Wykrzyczał przerażony i schował się za mną. - Jurijo mnie chce zjeść, a jak on coś mówi to nie żartuje! Ja chcę jeszcze pożyć.

  - Jurijo? - Spytałem nic nie rozumiejąc. Oczywiście nie doczekałem się odpowiedzi ponieważ do pokoju wbiegł Gepard.

  - Już nie żyjesz. - Warknął mocno zdenerwowany Jurij.

  - Widzisz!? On mi grozi!

  - Odejdź od niego. - Rzekł duży kot. - Yuuri ci nie pomoże.

W tym samym momencie, Jurij szybko skoczył za moje plecy i skoczył na papugę, ale ta zdążyła mu uciec. Właśnie tak zaczęli ganiać się po całym moim pokoju, w tym Chris się wydzierał jakby go ze skóry obrywano, a ja stałem osłupiały na samym środku.

Chwilę po tych krzykach, drzwi się szeroko otworzyły, a w progu stanął Victor, który wyglądał na równie zmęczonego jak i mocno ziryowanego.

  - Ooo, Vitya! - Zawył Chris zadowolony z widoku Bestii. - Powiedz mu żeby się uspokoił!

  - Mogę wiedzieć co tu się dzieje!? - Powiedział groźnie Victor, sprawiając, że w pokoju zapanowała cisza. - Spać nie można przez was! W całym zamku słychać darcie Christopha!

  - Bo ten idiota zjadł mi pierożki- Oznajmił Jurij z tonem małego, obrażonego dziecka.

  - Przecież to nic takiego. - Szepnąłem, ale gepard mnie usłyszał i odwrócił w moją stronę morderczy wzrok. Widząc go, od razu dodałem. - znaczy się...

  - I to jest powód, żeby nie dawać mi spać? - Przerwał Victor. - Jutro sobie zjesz, a teraz uspokójcie się i bądźcie cicho. Jestem zmęczony, też potrzebuję odpoczynku.

  - No właśnie, uspokuj się Jurij. - Przytaknął mu Chris na co usłyszał warknięcie kota. Nastroszył od razu piórka i schował się za Bestią.

  - Ty się lepiej więcej nie odzywaj. - Poradził Victor przyjacielowi za nim.

  - To nie zmienia faktu, że dziś ich już nie będzie - Mruknął Jurij który zdawał się być rozczarowany, zdenerwowany i smutny w jednym.

  - Mój dziadek kiedyś często robił pierogi, więc może ci je przygotuje? - Zaproponowałem próbując jakoś go uspokoić. W jego oczach pojawiły się wtedy iskierki radości i zachwytu, jednak nie dawał po sobie pokazać tej emocji.

  - Jak wolisz. - Skwitował chłodno i opuścił w szybkim tempie nasze towarzystwo.

  - Ty umiesz gotować? - Spytał zdumiony Chris, siadając na ramieniu Bestii. Nie rozumiałem zbytnio co w tym tak bardzo go zdziwiło. Przecież każdy potrafi coś tam przygotować.

|| Piękny i Bestia || Victuuri ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz