Rozdział XXIII

273 24 1
                                    


- miałem wtedy dziewiętnaście lat. Pewnej deszczowej nocy do mojego zamku przybyła młoda dziewczyna. Była ubrana w poszarpane i stare ubrania. Miała brudną twarz oraz wyglądała na głodną i zmęczoną, więc bez zastanowienia postanowiłem zaoferować jej pomoc. Jurij był niezbyt przekonany co do niej, gdyż uważał że to dziwne, aby zwykła dziewczyna sama tak daleko zaszła w głąb lasu. Nie słuchałem go wtedy i zaprosiłem ją do środka, nie zwracając uwagi na Jurijego który stanowczo radził mi się nad tym zastanowić

- przydzieliłem jeden z pokoi i tam zadbałem o jej komfort oraz dawałem posiłki jakie tylko zapragnęła. W naszym zamku nie było żadnych sukien, więc dałem jej należące niegdyś do mojej matki. Gdy była umyta i wypielęgnowana, wyglądała naprawdę na ładną dziewczynę.

- na początku zachowywała się strasznie nieśmiało, lecz potem z godziny na godzinę, coraz bardziej się rozkręcała. Opowiedziała mi swoją historię. Powiedziała, że miała kiedyś rodziców, ale gdy oni umarli, została w bardzo trudnej sytuacji i chciała ze sobą skończyć, lecz wtedy ujrzała ten zamek. Było mi jej szkoda, więc pozwoliłem jej zostać u nas na dłużej. Spędzała ona ze mną prawie każdą minutę i nie pozwalała mi się nawet na trochę oddalić. Choć bywała czasem trudna do zniesienia, pozwalałem jej na towarzyszenie mi podczas dnia, gdyż uważałem, że wcześniej ciężko pracowała by przeżyć i nie miała czasu by z kimś się kolegować.

- Szczerze mówiąc traktowałem ją jak młodszą siostrę. Lubiłem ją i myślałem, że ona również czuje do mnie braterską więź, lecz się myliłem- mówiąc to, patrzył gdzieś nieobecnym wzrokiem, jakby przypominał sobie wszystkie szczegóły - Równe siedem dni po jej przyjściu, zaciągnęła mnie do ogrodu i tam mnie pocałowała. Zaskoczony odepchnąłem ją lekko i spytałem dlaczego to zrobiła, gdyż uważałem, że pocałunek jest przeznaczony tylko dla wyjątkowej sercu osoby. Wtedy wyznała mi miłość i spytała czy i ja coś do niej czuje.

Gdy odpowiedziałem przecząco, ona zalała się łzami. Wtedy jej włosy i ciało pokryła czarna mgła, a oczy pociemniały. Zadała mi ponownie pytanie czy ją kocham, a gdy znów odpowiedziałem, że nie, ona zaczęła coś mamrotać pod nosem. Czułem wtedy jak pomału spowija minie ta ciemna mgła, a przez nią stawałem się jakby słabszy. Obraz przed oczami mi się rozmazywał, a za nim całkowicie odpłynąłem, słyszałem tylko jak mówi, że jeśli nie będę z nią, to nie będę z nikim innym.

- gdy otwarłem ponownie oczy, jej już nie było, a ja byłem przemieniony w tego potwora. Jak odkryłem swoje nowe ciało, byłem szczerze przerażony i nie wiedziałem co zrobić, a gdy zobaczyłem moich przyjaciół w zwierzęcej formie, poczułem dodatkowo wielkie wyrzuty sumienia. Następnego dnia, nad zamkiem zapanował wielki mrok. Chmury zasłoniły słońce i z nieba prószył bez przerwy śnieg. Opowiadałem jej o matce i gwiazdach, więc zapewne uznała, że będzie ciekawiej mnie ukarać zabraniem również nocnego nieba. Jakby jej nie wystarczało, że i tak już zamieniła mnie w bestie - gdy to powiedział, wyglądał jakby ta historia przypomniała mu wiele niemiłych wspomnień. Chcąc okazać mu wsparcie, złapałem go za ciepłe już dłonie

- trzeciego dnia, przyśnił mi się sen gdzie w różanym ogrodzie stała moja matka. Była ubrana cała na biało i wyglądała tak jak przed chorobą. Miała na nowo, niebieskie oczy w których widać było mnóstwo życia. Jej jasne włosy okalały twarz, na której miała łagodny i smutny uśmiech. Wyglądała poprostu jak anioł. Przez jej widok upadłem na kolana, a ona do mnie podeszła, złapała twarz w dłonie i ucałowała czubek głowy. Pogłaskała mnie po włosach, a potem spokojnym tonem zaczęła mówić, że będzie mnie pilnować i postara się pomóc jak najwięcej zdoła. Wyjaśniła mi również, że ta dziewczyna rzuciła na mnie klątwę. Według niej, miałem być uwięziony w tym ciele, dopóki nikt mnie prawdziwie nie pokocha. Biała róża, miła obliczać moje ostanie dni

|| Piękny i Bestia || Victuuri ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz