Rozdział dodatkowy IV

192 17 4
                                    

- to właśnie tutaj - oznajmił Victor

- ja tu już byłem... - powiedziałem w szoku. To przecież tutaj zobaczyłem pierwszy raz prawdziwą postać siwowłosego

- naprawdę? Kiedy? - zapytał nie rozumiejąc

- byłem tutaj w moim śnie. Widziałem ciebie tutaj, w twojej ludzkiej wersji. Śniłeś mi się gdy byłeś nieprzytomny po ataku wilków

- jakim cudem?

- właśnie nie wiem - rzekłem rozglądając się dookoła. Sen pokrywał się idealnie z tym miejscem

- mam nadzieję, że teraz jestem przystojniejszy niż tam - mówiąc to przeczesał swoje rozpuszczone włosy, które przez to zafalowały na lekkim wietrzyku

- oczywiście, że tak panie przystojny - zaśmiałem się widząc Victora który wykonywał różne jego zdaniem zalotne pozy

- w takim razie się bardzo z tego cieszę - złapał mnie wtedy za rękę i pociągnął w stronę jabłoni

Będąc w pewnej odległości od drzewa, puścił moją dłoń i wyjął z torby mały kocyk który widocznie wcześniej przygotował. Z zaskoczeniem zobaczyłem, że spakował również trzy białe świece. Rozłożył to wszytko na trawie, a po chwili wskazał gestem bym usiadł razem z nim na miękkim materiale.

Siedzieliśmy tak w ciemności która była przełamywana jedynie przez blade światło księżyca i blask ognia. W tle grały cykady przez co stworzyła się naprawdę romantyczna atmosfera

- jak pięknie - zachwyciłem się

- też tak myślę - złapał mnie za dłoń i skierował swój wzrok na niebo - spójrz w górę

Zrobiłem to co kazał, a wtedy zobaczyłem chyba najpiękniejszy widok na świecie, oczywiście poza Victorem. Na ciemnym niebie odznaczały się jasne gwiazdy które przejęły cały nieboskłon. Czarne tło było pokryte mnóstwem małych jak i dużych świateł przez co całość wyglądała niesamowicie.

- nigdy nie widziałem tyle gwiazd w jednym miejscu - z zapartym tchem obserwowałem niebo

- tam jest gwiazdozbiór byka, a tam Oriona - wskazywał palcem po całym niebie, opisując każdą gwiazdę po kolei. W tym samym czasie ja oparłem się o ramię Victora, lecąc wzrokiem za tym co opowiadał.

- spójrz tam - powiedział - to konstelacja orła. Najjaśniejsza gwiazda w tym gwiazdozbiorze, to Altair. W jednej księdze przeczytałem, że jej nazwa oznacza lecącego orła.

Na to tylko westchnąłem z zachwytem

- wiesz która to najpiękniejsza gwiazda? - zapytał i złapał mnie za policzek tym samym zmuszając bym spojrzał na niego.

Przecząco pokręciłem na pytanie głową, będąc zapatrzonym w jego lśniące od blasku gwiazd oczy.

- to ty skarbie. Jesteś moją najpiękniejszą, najjaśniejszą i najważniejszą gwiazdą w moim życiu. Jesteś moim blaskiem bez którego nie mógł bym już w życiu normalniej funkcjonować - powiedział na co odebrało mi mowę

- Choć wiem, że mnie nie opuścisz, to naprawdę każdego dnia, boje się, że stwierdzisz, że nie jestem w stanie sprostać twoim wymaganiom. Mam świadomość, że nie wszytko trwa wiecznie, ale przy tobie czuje się jakby czas zatrzymywał się tylko dla nas. Może i to jest za wcześnie, ale chcę mieć pewność, że mnie już nigdy nie zostawisz i na zawsze pozostaniemy razem

Wtedy uniósł swój pełen miłości wzrok na mnie i wziął moją dłoń na której widniał złoty pierścień, który dał mi przed wyjazdem i delikatnie go zsunął, zmieniając jego miejsce. Oczarowany tym co powiedział, patrzyłem tylko z niezrozumieniem na to co teraz robił.

- skarbie, czy chciałbyś być moim szczęściem, radością jak i smutkiem? Choć już jesteś tym wszytkim, ale... Czy zechciał byś być moim i tylko i wyłącznie moim Yuurim do końca życia? - obrucił się i zza pasa wyjął białe pudełeczko. Gdy je otworzył moim oczom ukazała się złota obrączka na której środku był mały niebieski kamień, a obok niego mniejsze tyle, że srebrne oczka - Yuuri, czy wyjdziesz za mnie?

Teraz to mnie całkowicie zatkało. Szczerze mówiąc w życiu nie spodziewał bym się tego, że kiedykolwiek Victor zada mi to pytanie. Latałem wzrokiem pomiędzy pierścionkiem w ręce Victora, a niebieskim oczami w których z każdą sekundą mojego milczenia zbierało się więcej strachu i paniki.

- znaczy... Jeśli nie chcesz to zrozumiem - podrapał się po karku - na ciebie mogę czekać nawet wieczność. I tak cię kocham, to nic nie zmienia. Ja-

Nie dokończył swojej myśli, gdyż położyłem mu swój palec na jego ustach.

- oczywiście, że za ciebie wyjdę - szepnąłem, a wtedy Victor szybko wsunął mi na palec obrączkę z szerokim uśmiechem

- tak się cieszę - rzucił się na mnie, przewracając tym samym nas na koc

- jesteś teraz mój i tylko mój - powiedział całując mnie szybko w usta, by zacząć schodzić z pocałunkami niżej, wzdłuż linii szczęki

- zawsze byłem - odpowiedziałem cicho, na końcu wydając, jak dla mnie niekomfortowy dźwięk, gdyż Victor ucałował mój płatek ucha.

Dlaczego tam jestem tak wrażliwy?

- Jeśli pozwolisz to skończymy to co przerwał nam Jurijo - powiedział szeptem przy uchu, na co po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz

W jednej chwili z tamtego miejsca przeniósł swoje ciepłe wargi na moje usta. Na początku było delikatnie, a z każdą kolejną chwilą coraz bardziej namiętnie. Jego wargi doprowadziły mnie do rozpadu i gdyby stał, na pewno już dawno wylądował bym na ziemi.

W pewnym momencie poczułem jak ręka Victora zawędrowała pod moją koszulkę, przez co zamruczałem z przyjemności. Choć było to dla mnie dopiero co poznane uczucie, to już wiedziałem, że z każdą sekundą będę je uwielbiać coraz bardziej.

Niepewnie zrobiłem to samo dotykając również jego klatki piersiowej. Pierwszy raz w życiu dotykałem kogoś wręcz tak intymnie. Gdy to zrobiłem oczy Victora zabłysły niebezpiecznym blaskiem. Jego pełen namiętności wzrok świadczył o tym, że na tym nie zamierza przestać.

Z każdą mijającą chwilą rozpływałem się pod jego czułym dotykiem. Moje ciało miało ochotę całe spłonąć, a pod najmniejszym uciskiem czułem jak serce przyśpiesza do granic możliwości. Otłumiony emocjami nawet nie zauważyłem kiedy niebieskooki zdjął mi bluzkę, a poczułem to dopiero, gdy na skórze odznaczył się lekki powiew wiatru. Oczywiście nie zwróciłem na to większej uwagi tylko dalej dałem się ponieść emocjom i temu pięknemu uczuciu. Głowa nagle się wyłączyła i odstąpiła miejsca sercu które tylko czekało by przejąć ster. I wcale nie zamierzałem na to narzekać.

Nie zwracaliśmy na nic uwagi tylko cieszyliśmy się sobą i swoją bliskością która była piękniejsza niż kiedykolwiek. Niesieni wspaniałą chwilą, nie czuliśmy swojego zmęczenia, dopiero gdy opadliśmy na koc, próbując unormować niespokojny oddech, odkryłem jak bardzo jestem wyczerpany. Na swój sposób było to przyjemne uczucie wyczerpania. Szczęśliwy wtuliłem się w ciało Victora, które emanowało ogromnym ciepłem i choć prawie wcale nie miałem siły się ruszyć, to naprawdę moje serce szalało z radości.

Czy zawsze już tak będzie?

- jestem szczęśliwy, wiesz? - powiedziałem cicho, czując, że pomału oddaje się zmęczeniu

- ja też, bo w końcu wszytko jest tak jak być powinno - szepnął utulając mnie do snu swoimi ramionami, których już nigdy nie zamierzałem opuszczać

- - - - -- - - - -
Cóż to już jest koniec całej pobocznej jak i głównej historii. Mam nadzieję, że wam się spodobała cała książka i że spotkamy się w moich innych opowiadaniach, które mam zamiar ( o ile się zbiorę) kiedyś dodać. Tak więc dziękuję za wszytko i do ponownego zobaczenia!
- - - - -- - - - -

|| Piękny i Bestia || Victuuri ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz