Rozdział dodatkowy III

166 15 2
                                    

- nic tu się nie zmieniło - powiedział Victor, gdy szliśmy po kamiennej dróżce która prowadziła wzdłuż lasu.

Im bliżej zbliżaliśmy się do miejsca gdzie mama Victora była pochowana, tym bardziej te piękne niebieskie oczy, zaczynały lśnić od łez. Cały czas trzymałem go mocno za rękę, wiedząc, że grób bliskiej osoby to bardzo raniące miejsce. Tym bardziej, że Victor nie mógł odwiedzać go od siedmiu lat.

Po pewnym czasie wkońcu dotarliśmy do skraju ścieżki. Piękne, choć dzikie róże oplatały marmurowy nagrobek, a w około kwitły białe konwalie. Na marmurze były wyryte złote napisy, a u kamiennego podnóżka leżał uschnięty kwiat. Zapewne był to ostatni podarunek od Victora.

- witaj po tylu latach, matko - szepnął przez łzy i upadł na kolana tuż przed marmurem. Dookoła panowała cisza którą zakłócał cichy szloch Victora. Nie mogąc znieść tego dźwięku jak i widoku, podszedłem do ukochanego i opadając tuż obok niego, objąłem go szczelnie ramieniem. Victor czując najwyraźniej moją obecność przy nim, od razu mocno wtulił się we mnie, przy tym wylewając swoje łzy w moją koszulę. W ciszy głaskałem go po długich włosach jedną ręką, co jakiś czas schodząc z dotykiem na plecy. Nie chciałem aby Victor był smutny, zdecydowanie wolę go szczęśliwego i pełnego energii.

Po dość krótkiej chwili, odsunął się jednak ode mnie. Jedną ręką przetarł swoją zapłakaną twarz, a drugą złapał moją dłoń, mocno ją ściskając.

- mamo... To jest Yurii... - powiedział niewyraźnie przez niedawne łzy, wstając i przypatrując się w złote napisy - mój ukochany, który mnie uratował... Chciałem abyś go poznała... Napewno byś go polubiła, jest tak samo opiekuńczy i niezwykły jak ty - uśmiechnął się smutno, przykładając nasze splecione ręce do swojego serca - choć nie mogę powiedzieć, że on mi cię zastępuje, to dzięki niemu ponownie odkryłem co to znaczy miłość. Dzięki niemu także tutaj jestem... Zapewne ty maczałaś palce w trasie jego dziadka. Zawsze uwielbiałaś swatać ludzi, nawet gdy o tym nie wiedzieli. Szczerze mówiąc cieszę się, że gwiazdy przyniosły mi akurat jego. Przykro mi, że nie mogłaś go poznać osobiście... - głos mu się na końcu załamał - choć wiem, że już nie wrócisz do mnie, to chciałbym żebyś wiedziała, że tęsknię bardzo za tobą i zawsze będę pamiętać o tobie

Po jego policzku zleciała jedna łza, którą szybko wolną ręką starłem.

- nie smuć się - powiedziałem z troską, kładąc dłoń na ciepłej skórze Victora

- dziękuję, że jesteś Yuuri - mówiąc to pocałował moją wewnętrzną stronę dłoni

- też cię kocham - pogłaskałem srebrnowłosego po policzku, na co ten się do mnie smutno uśmiechnął.

Gdy wpatrywaliśmy się przez dłuższy czas w siebie, nagle przed oczami przeleciało nam srebrne światełko. Kierując się zaciekawieniem obruciłem wzrok. Moim oczom ukazały się wtedy małe, jasne punkciki które wirowały w jednym miejscu formując jakąś postać. Chwilę po tym, światła rozprysły się na wszytkie strony ukazując uśmiechniętą kobietę ze srebrnymi włosami.

- M-mamo - wyjąkał w szoku Victor, gdy rozpoznał przed sobą stojącą osobę. Przy tym jego oczy się mocno zaszkliły, a po chwili wypuściły łzy które swobodnie spłynęły po obu policzkach

Kobieta uśmiechnęła się i podeszła do Victora z wyciągniętymi rękami, by sekundę później zetrzeć słone krople.

- tak to ja - zaśmiała się łagodnie - witaj Vitya

- mamo - powtórzył i mocno przytulił się do jasnowłosej - tak bardzo za tobą tęskniłem

- ja też gwiazdeczko - pogłaskała Victora po włosach

|| Piękny i Bestia || Victuuri ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz