Rozdział dodatkowy II

194 16 4
                                    


Czując zimno odwróciłem się na drugą stronę z nadzieją, że na mojej drodze spotkam moje prywatne ciepło o nazwie Victor. Gdy spostrzegłem, że po mojej prawej stronie jednak go nie ma, poczułem lekki smutek. Odkąd razem śpimy w jednym łóżku, siwowłosy zawsze czekał aż się obudzę ze względu na mój strach. Może to i głupie, ale naprawdę boje się każdego ranka, że obudzę się w swoim dawnym pokoju, który będzie zamknięty. Boje się, że któregoś dnia mogę wstać ze snu i okaże się, że nigdy nie uratowałem Victora i teraz on tam leży bez życia. Ten strach zrodził się z moich powtarzających się co noc koszmarów. Od kiedy Victor zmienił się z bestii w człowieka, każdej nocy śni mi się ta jedna sytuacja gdzie siwowłosy ponownie już nie wstał. Z tego koszmaru na szczęście wybudza mnie Victor, który jest zaalarmowany moim płaczem i nie spokojnym oddechem.

Zawsze śniła mi się tylko ta jedna kluczowa scena, w jednym tym samym miejscu. Ale dziś było inaczej... W moim śnie, spotkałem kobietę którą pierwszy raz widziałem na oczy. Dlaczego ona brzmiała jakby znała Victora? I dlaczego ona mówiła takie okrutne rzeczy?

Przypominając sobie jej oskarżenia w moją stronę poczułem się gorzej. Moje wyrzuty sumienia także stały się jeszcze większe niż wcześniej, ale jakby nie patrzeć ona miała rację... Moja głupota mogła doprowadzić do wielkiej katastrofy. Gdybym tylko wiedział, co by się mogło stać to przecież w życiu bym nie pojechał do dziadka. Gdybym znał jego zamiary, oczywiście, że od razu bym od niego odszedł.

Gdy poczułem, że robi mi się coraz zimniej i smutno, objąłem się rękami, zatapiając twarz w poduszce na której zawsze śpi Victor. Jak on to robi, że zawsze pachnie tak pięknie różami? Też bym tak pragnął. Wogóle Victor cały jest perfekcyjny. Piękny srebrnowłosy, z niebiańskimi oczami, idealnymi ustami i wspaniałym ciałem. Jakim cudem taki ktoś mnie pokochał? A co jeśli zrobił to tylko dlatego, że nie widział już dawno innych ludzi i poprostu wybrał mnie jako alternatywne rozwiązanie swojego problemu i po kilku tygodniach czy miesiącach się odkocha?

Nie! Yuuri stop! On by w życiu tego by nie zrobił! Victor cię kocha z całych sił, a ty myślisz o takich głupotach. Przynajmniej taką mam nadzieję...

Moje rozmyślania przerwał odgłos otwierających się drzwi. Po chwili do komnaty wszedł Victor ze srebrną tacą w rękach.

- o, Yuuri - uśmiechnął się szeroko gdy mnie zobaczył - już wstałeś

- yhym - mruknąłem cicho mając dalej przyciśnięty policzek do jego poduszki, nie myślałem nawet o tym, jak to musi wyglądać dziwnie z jego perspektywy. Victor tylko się cicho zaśmiał na mój widok i od razu ruszył w stronę niewielkiego stolika który stał pod oknem. Nie miałem ochoty mówić, więc w ciszy śledziłem każdy jego kolejny ruch.

Chłopak odłożył tace na blacie, a po chwili uśmiechnięty podszedł w stronę łóżka. Będąc tuż nade mną założył ręce na boki i z góry obserwował mnie ze stoickim spokojem.

- pora wstawać - oznajmił

Widząc, że Victor nie rozpocznie tego dnia w idealny sposób, wyciągnąłem w jego stronę ręce, chcąc aby mnie objął. Całym sobą pragnąłem zostać otulony Victora ciepłem.

- przytulisz mnie? - szepnąłem zawstydzony tak cicho, że ledwo co sam byłem w stanie zrozumieć wypowiedziane słowo

Choć głośno w życiu bym się nie przyznał, to uwielbiam gdy mnie on przytula. Tulenie jest kojące na każdą smutną chwilę. Chociaż na tą dobrą też jest idealne. Victor gdy zobaczył mój gest, cudnie zachichotał i nie czekając ani chwili zatopił mnie w swoim uścisku.

- przyniosłem ci śniadanie skarbie - powiedział tuż przy uchu przez co jego ciepły oddech wywołał u mnie przyjemne dreszcze

- przestań tak robić - mruknąłem, ale dalej się od niego nie odkleiłem

|| Piękny i Bestia || Victuuri ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz