Wszyscy od razu odwrócili w tamtym kierunku wzrok. Kilkanaście metrów dalej, obok jednego z drzew, stało pięć dużych wilków. Były one znacznie większe od Otabeka, dodatkowo wyglądały na bardziej dzikie i groźne. Ich szarawa sierść była postrzępiona i potargana, a białe kły połyskiwały niebezpiecznie w przebłyskach słońca pokazując ich ostrość. Na ich widok poczułem jak szybciej bije mi serce, a oddech staje się częstszy.
Przestraszony cofnąłem się o krok, a wtedy Victor z Otabekiem do przodu, jakby chcieli zasłonić mnie i Jurijego. Gdy tylko się poruszyli, od strony wściekłych zwierząt rozniosło się znowu warczenie, jednak nie poruszyły się nawet odrobinę, czekając na znak dowódcy.
- Zabierz stąd Yuuriego - rzuciła cicho Bestia w stronę kota, na co on tylko przytaknął, złapał zębami za mój rękaw i pomału zaczął się ze mną wycofywać. Oczywiście zacząłem robić to co on, a w tej samej chwili wilki ruszyły w naszą stronę. Wtedy Jurij szarpnął mocno mnie za rękę i zaczął kierować się w strone ucieczki. Posłusznie go naśladowałem cały czas obserwując jak nasi nie pozwalają wilkom się do nas zbliżać, zasłaniając im nasz widok. Oddalaliśmy się coraz szybciej i dalej, aż w końcu Jurij rozkazał mi zostać pod jednym z powalonych drzew.
- Stój tu i pod żadnym pozorem nie podchodź do wilków. Masz tu być, z dala od niebezpieczeństwa. Zrozumiano!? - zapytał, a gdy szybko pokiwałem głową, bez zbędnych słów, pobiegł pomóc Otabekowi, na którego polowały dwa, zdecydowanie większe od niego zwierzęta.
Wiedziałem, że muszę posłuchać geparda i czekać w bezpiecznej odległości. W końcu nie mogłem im w żaden sposób pomóc. Bo cóż ja mógłbym zrobić? Rzucić w wilka jakąś gałązką? Tak więc jedyne co mi zostało, to stanie w miejscu nie sprawiając im dodatkowego problemu, przy tym obserwując z mocno bijącym sercem ich poczynania, licząc, że dadzą radę. Nawet nie pojawiała się nikła myśl, o tym, że mogło by być inaczej.
I wszystko szło nawet bardzo dobrze i spokojnie dopóki jeden z wilków nie spojrzał się na mnie. Na chwilę zastygł w miejscu, by potem ruszyć na mnie z całą swoją szybkością. Zamiast uciekać, poczułem jak zamieram, a moje nogi całkowicie odmawiają mi posłuszeństwa i gdy chciałem się jakkolwiek cofnąć, zaplątałem się i opadłem na ziemię. Już wtedy poczułem jak nie mogłem nawet się poruszyć. Przerażony patrzyłem tylko w rozżarzone, czerwone oczy pragnące śmierci. Byłem jak zahipnotyzowany i widziałem jak zbliża się co chwila bliżej do mnie. Myślałem, że to właśnie tak skończę, jednak gdy jego zęby miały się zatopić w moim ciele, ktoś mnie popchnął w bok, wchodząc na moje miejsce. Usłyszałem tylko krótki jęk i chwilę później głośny krzyk.
- Uciekaj! Yuuri, uciekaj stąd! - Victor zawołał, przy tym odrzucając w bok wilka. Nim zdołałem pojąć jego słowa, w oczy rzuciła mi się rana na jego ramieniu. Ogromny ślad po ugryzieniu.
- To przeze mnie - wyszeptałem z zamiarem dotknięcia jej, jednak wtedy znów usłyszałem głos Bestii, który przywrócił mnie do życia.
- Yuuri! - krzyknął spoglądając na mnie wystraszonym i pośpieszającym wzrokiem. To sprawiło, że ponownie zrozumiałem co się dzieje wokół mnie. On miał rację.
- Victor - cicho zacząłem, jednak zrobiłem to co mi wcześniej kazał. Wstałem i na drżących nogach zacząłem się oddalać. Uciekłem jednak tylko kilkanaście metrów dalej, tak bym mógł obserwować przyjaciół.
Gdy przystanąłem i odwróciłem się w stronę Victora, spostrzegłem jak wilk, który wcześniej chciał złapać mnie, atakuje od przodu, a dwa inne niezauważalnie zachodzą go od tyłu. Nie było nawet żadnych szans, żeby Victor je zauważył zajęty pierwszym. Zacząłem więc krzyczeć z całych sił w jego stronę.

CZYTASZ
|| Piękny i Bestia || Victuuri ||
FantasyPiękny godzi się zastąpić dziadka i trafia do zamku straszliwej Bestii, która już na wstępie przygotowuje mu chłodne przywitanie. Mimo trudnego początku, chłopak zbliża się do istoty i odkrywa, że pod postacią strasznego potwora, kryje się troskliwa...