Nieoczekiwanie znalazła się dziewczyna, u której miała nocować Yvonne. Podobno przeraziła ją perspektywa sześciu miesięcy z nieznajomą. Hmm... Skądś to znam. Tak czy inaczej Yvonne się ode mnie wyprowadziła i okrutną prawdę mówiąc, nawet mi ulżyło. Nie mam nic do niej, po prostu chcę mieć wolną chatę.
Oczywiście było zbyt pięknie i następnego dnia moja mama oznajmiła, że przyjeżdża do nas moja cioteczna prababcia. Ja nazywam ją Ciemną Masą, ale moi rodzice zgodnie nalegają, żeby była to informacja utajniona. Dla zainteresowanych: Ciemna Masa ma 89 lat, czerwone włosy i nie uznaje pizzy.
Tak, jak myślałam, zostałam zmuszona do ogarnięcia mojego pokoju. A teraz wyjaśnienia:
Mój pokój jest określany mianem chaosu i umie sprawiać, że rzeczy znikają. Intruzom (*czyt. moim rodzicom) przydałby się jakiś przewodnik albo mapa, ale ja nie zamierzam dawać im takich luksusów. Nie rozumiem tylko, dlaczego nauczyciele nie wierzą mi, gdy mówię, że moją pracę domową pochłonął pokój.
Oczywiście Ciemna Masa jak zwykle była chorobliwie punktualna. Od razu po wejściu do salonu przesunęła storczyk o centymetr w prawo, telewizor osiem milimetrów w lewo, a dywan dwa centymetry bliżej kanapy. Według niej dopiero wtedy było idealnie.
Potem zapytała mnie o oceny na semestr. Z radością powiedziałam, że mam dużo piątek, jedną czwórkę i żadnych trójek. Wiem, że to do mnie nie pasuje, ale tym razem to prawda! Piątkę mam z religii, muzyki i WF-u (więc oczywiście to bardzo dużo), czwórkę z chemii, a reszta to dwóje. A więc tak jak mówiłam, trój nie mam wcale.
Nie mogłam patrzeć, jak Ciemna Masa siada na kanapie (mojej Świątyni Nicnierobienia!). Żałuję, że nie położyłam tam szpilek.
W ramach zemsty przesunęłam dywan, żeby leżał chociaż trochę krzywo.Potem uznałam, że nie mogę zmarnować dnia i z radością oznajmiłam, że idę na pizzę.