Rozdział 4

631 38 2
                                    

Marco

Szczęśliwy i już spokojny wracam do domu późno w nocy. Mały zostanie przy mnie, niezależnie jak się bałem udało się. Jednak wiem że gdybym walczył o niego tuż po pojawieniu się ich w moim życiu nie miałbym takich szans. Zbyt mało czasu wtedy minęło od moich głupich występków. Jednak teraz po tych latach bycia najlepszym ojcem jakim potrafiłem być prawnie mam opiekę nad synem. W domu panuje cisza, wszyscy śpią i nie dziwi mnie to. Idę do kuchni i robię sobie coś do zjedzenia, umieram z głodu, a podekscytowanie i tak nie pozwoli mi zasnąć. Gdy kończę jeść jajka z bekonem do kuchni wchodzi mój tata. Patrzy na mnie pytając mnie bez słów jak poszło.

- Mam pełną opiekę nad Alexem.

- Cieszę się synu. Jak się czujesz po spotkaniu z, sam wiesz kim.

- Mam ją z głowy, nie dostała nic po za wykładem na temat jej zachowania od sędziego. Cieszę się że nie może odebrać mi małego.

- Też się cieszę, mały poznał dziś na plaży koleżankę.

- O, czyli są jakieś dzieci w okolicy.

- Tak, ale cholera nie wiem jak to powiedzieć.

- Normalnie tato, jestem duży dam radę znieść to co masz do powiedzenia.

- Aria, bo tak ma na imię ta dziewczynka to dwuletnia śliczna dziewczynka, wygląda cóż może lepiej ci pokażę. Zrobiłem im zdjęcie gdy się bawili z jej ciocią na plaży.

Podaje mi swój telefon a ja nie wierzę w to co widzę. Dziewczynka wygląda jak Alex tylko że jest dziewczynką i jest młodsza. Kurwa to nie możliwe. Przyglądam się jej cioci i ponownie kurwa nie wierzę to Kim, przyjaciółka Amelii.

- Tato, a nie było z nimi mamy tej dziewczynki? - pytam go.

- Nie, była w pracy a ona była pod opieką cioci która przyjechała do nich na urlop.

- Cholera, przecież ona wygląda jak Alex, jak ja w dzieciństwie.

- Wiem, mama o mało na zawał nie zeszła. Czy to możliwe że to twoja córka?

Czy to możliwe? Czy Amelia urodziła moje dziecko nie mówiąc mi o nim?

- Znam tą kobietę ze zdjęcia, to przyjaciółka Amelii.

- Tej Amelii?- pyta tato. Nie poznali osobiście Amelii ale bardzo dużo im o niej opowiadałem, często nawet już po tym gdy ożeniłem się z Megan wspominałem w rozmowach z nimi Amelię, że ona była inna, lepsza i taka czuła, że taka właśnie matkę powinien mieć Alex.

- Tej samej. Cholera to nie możliwe że urodziła moją córkę i nic mi nie powiedziała. To nie w jej stylu tato, odeszła dla dobra mojego syna, nie przemilczałaby faktu że jest w ciąży. Coś mi tu nie pasuje i podejrzewam że może to mieć coś wspólnego z Megan.

- Ale co?

- Nie wiem, ale się dowiem. Wiesz gdzie mieszkają?

- Nie, spotkaliśmy się przy placu zabaw nieopodal.

Muszę pomyśleć, czy to możliwe że Amelia celowo zataiła przede mną ciążę i dziecko? Czy może Megan miała coś z tym wspólnego? Pamiętam jak dwa i pół roku temu po powrocie do domu z pracy zastałem ją z moim telefonem w dłoni. Pytając ją czego w nim szuka stwierdziła że dzwonili jacyś przedstawiciele z śmieciową ofertą. Jednak nie było żadnego połączenia. Nie przejmowałem się wtedy nim, jednak teraz nie daje mi to spokoju. Biorę telefon do ręki i dzwonię do niej, kierowany przeczuciem.

- Czego chcesz złodzieju?!

Kurwa jakże miłe powitanie myślę.

- Dwa i pół roku temu gdy złapałem cię z moim telefonem, o co tak na prawdę chodziło?

O zachodzie słońca.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz