Marco
Dziś poniedziałek, kilka dni spokoju dawało nam złudzenie normalnego życia. Zamknięci w domu przed światem staraliśmy się nie pokazywać dzieciom ile złego się ostatnio działo. Dziś jednak może być ciężko to zrobić, to dzisiaj zapewne upomni się o pieniądze Megan, nie dostanie ich. Mogę sobie pozwolić na danie jej takiej gotówki ale nie zrobię tego, wracała by zawsze po więcej. Jej chciwość nie zna granic. Motel w którym miało dojść do przekazania pieniędzy był pusty, jednak ślady jej obecności tam były wyraźne. Musiała spędzić tam wiele czasu, zapewne mieszkała w nim do czasu pojawienia się tam pani detektyw. Policja także sprawdziła to miejsce i nadal je obserwuje, jednak Megan się już tam nie pojawiła. Uciekła i nadal nam zagraża, a ja jedyne czego chcę aby trafiła tam gdzie jej miejsce, czyli do więzienia. Tylko wtedy będziemy mogli żyć spokojnie i cieszyć się tym ci mamy, czyli sobą na wzajem.
Ogarniałem kilka spraw związanych z pracą przez pośrednictwo internetu i telefonu, wielkie dzięki za takie udogodnienia. Gdy zapadłem do pracy zaskoczył mnie e-mail od Boba z zapytaniem czy zapoznałem się z ich ofertą współpracy. Nawet nie pomyślałem żeby poinformować go iż nie zamierzam podejmować z nimi współpracy w jakikolwiek sposób. Rozsiadam się wygodniej w fotelu i piszę odpowiedź.
W zaistniałej sytuacji jaka się pojawiła w ciągu ostatnich dni nie byłem w stanie skupić się na czymkolwiek innym niż problemy rodzinne. Po znalezieniu chwili czasu na przemyślenie i przeanalizowanie oferty waszej firmy jestem zmuszony zrezygnować. Nie posiadacie odpowiedniego personelu aby sprostać naszym wymaganiom. Z poważaniem Marco Vitello.
Nie do końca jest prawdą brak personelu który nas by usatysfakcjonował, jednak za to że zwolnił Amelię bez podstaw ja nie będę z nim współpracować. Wiadome jest to że w życiu czasami są takie sytuacje że możesz się starać dwoić czy nawet i troić a i tak nie możesz być wszędzie gdzie cię oczekują. Dokładnie tak jak w naszej sytuacji, praca i obowiązki z nią związane zeszły na boczny tor przez całe zamieszanie związane z Megan. Nie można zwolnić pracownika nie znając powodu jego nieobecności czy też prośby o urlop. Należy się szanować pracownika, a gdy jest to dobry pracownik tym bardziej. Bob zwalniając Amelię stracił najmocniejszy punkt swojej firmy, mają osłabiony skład. Za to ja zyskałem na tej sytuacji i zawodowo i prywatnie. Przede wszystkim prywatnie, mam ukochaną u swojego boku.
Sprawdzam godzinę, nie ma jeszcze ósmej rano więc na pewno jeszcze nie pracują czyli odpowiedzi też nie dostanę w tej chwili, za to odzywa się mój telefon. Nie rozpoznaję numeru jednak odbieram bez wahania.- Marco Vitello słucham? - tradycyjna formuła przy odbieraniu.
- Masz godzinę na dostarczenie mi pieniędzy. - Megan! A przy mnie nie ma nikogo z poszukujących jej osób.- mała knajpka przy Arcola Lakes Park, za godzinę.
- Nie dam rady w godzinę. Potrzebuję więcej czasu.
- Dasz albo przyjdę was zabić.
- Megan, zastanów się co ty robisz, niszczysz sobie życie kobieto! Gdy cię złapią nie wyjdziesz do końca życia z więzienia, a nie dasz rady tam przeżyć nawet tygodnia ze swoi umiłowaniem do wygód i luksusu.
- Godzina!!!!
- Kurwa!!! - krzyczeć rzucając telefonem przez cały gabinet, po chwili drzwi się otwierają a w progu staje zmartwiona Amelia. Cholera nie mogę się tak rzucać napędzany gniewem, nie chcę jej wystraszyć a już na pewno nie chcę żeby dzieci widziały mnie w takim stanie. Amelia wchodzi do środka, milczy do póki drzwi się za nią nie zamkną. Nie chce żeby dzieci słyszały to co mam powiedzieć.
- Megan? - oczywiście że wie kto był w stanie mnie tak wkurwić.
- Tak, dała mi godzinę na dostarczenie pieniędzy! Godzinę!
- Zadzwoń do Paula niech powiadomi panią detektyw. Sam zadzwonić musisz jeszcze na policję. - faktycznie, nie możemy tracić czasu na moje napady gniewu, czas jest teraz ważny. Musi się udać nam ją dorwać. Szybko wybieram numer Paula, niestety ze stacjonarnego bo moja komórka nie przetrwała starcia z podłogą. Za dziesięć minut ma się zjawić zarówno Paul jak i pani detektyw. Gdy kończę z nim rozmawiać dzwonię do policjanta zajmującego się sprawą.
- Co powiedzieli? - pyta Mel gdy kończę rozmawiać z policją.
- Mamy zostać w domu, nie wolno nam go opuszczać. Zrobią zasadzkę żeby ją złapać.- mówię to co powiedział mi policjant.
- Jak myślisz, uda się im? - smutny głos Amelii rani me serce, tak chciałbym żeby nie musiała się już być.
- Nie mam pojęcia kochanie, chciałbym żeby im się udało ale nie wiem czy tak się stanie.
Podchodzę do niej i biorę ją w ramiona. Gdy mam ją przy sobie jestem spokojniejszy i silniejszy. Gdy mam ją obok wszystko wydaje się być łatwiejsze do przeżycia. Moja ostoja i moje wsparcie. Zaciągam się jej zapachem który mnie upaja. Dłońmi głaszczę jej plecy a ona ufnie się we mnie wtula. Chciałbym dać jej wszystko czego by tylko chciała, choćbym miał przychylić jej nieba, zrobiłbym to bo dla niej warto wysilić się i dać z siebie wszystko aby ona była szczęśliwa. Wiadome jest to że gdy twoja kobieta jest szczęśliwa ty też jesteś. Jednak teraz oboje chcemy tego samego, zakończyć sprawę Megan i iść dalej na przód z naszym wspólnym życiem.
- Zostaw ją już i mów nam co wiesz.- odzywa się Paul, nawet nie zauważyłem kiedy weszli do środka wraz z panią detektyw. Odsuwamy się z Amelią od siebie, niechętnie jednak robimy to.
Opowiadam o wszystkim łącznie z tym co powiedział policjant, Paul dyskutuje zawzięcie z kobietą która ma chyba większe jaja niż nie jeden facet jakiego znam. Mało kto ma odwagę nie zgadzać się z tym co mówi Paulo, dlaczego? Każdy się go boi, nawet ja mimo że to mój przyjaciel, a ja mu płacę za pracę dla mnie jednak mam dobrze rozwinięty instynkt samozachowawczy więc często siedzę cicho. Nie zmienia to faktu że jeszcze nigdy nie żałowałem zaufania jego decyzjom.
- Jedno jest pewne, nie możecie opuszczać dziś domu, nikt z was. Mówię poważnie nikt nie może wychodzić. Nie wiadomo co wymyśli Megan i czy pojawi się osobiście przy przekazaniu pieniędzy.
- Tyle już wiemy. - wiem że nie jestem dziś zbyt przyjemny ale stres jaki nas ostatnio dotyka doprowadza mnie już do szału. Patrzę na zegarek i widzę że dochodzi godzina o której miałem przekazać pieniądze.- Niedługo się dowiemy czy się udało.- dodaję do zebranych w pokoju.
Żadne nic więcej nie mówi, każdy nerwowo sprawdza godzinę, robimy to zbyt często przez co czas zdaje się stać w miejscu. Jeszcze tylko pięć minut i powinno wszystko się wyjaśnić. Zanim jednak wybije ta godzina odzywa się dzwonek do drzwi, zaskoczeni ponieważ ochrona uprzedzała nas o każdej zbliżającej się do domu osobie posyłamy między sobą zdziwione spojrzenia. Zrywam się z miejsca i wybiegam z gabinetu, licząc na to że mama czy tata nie zdążyli otworzyć drzwi. Niestety nie zdążyłem, a widok jaki zastaję wbiegając do salonu przyprawia mnie o mdłości. Megan i jakiś mężczyzna stoją w salonie. Mężczyzna stoi spokojnie z rękami przed sobą za to Megan trzyma wymierzoną w mamę broń. Ta szalona kobieta mierzy do mojej matki. Rozglądam się sprawdzając gdzie są dzieci, oby były do góry. Tu też nie mam szczęścia ponieważ Alex wychodzi z kuchni i patrzy z niedowierzaniem na własną matkę która chce zabić mu babcię, a może blefuje. Tylko czemu tu przyszła skoro miałem być z pieniędzmi aby jej je przekazać? Wiedziała, musiała wiedzieć że się nie pojawię a zamiast mnie pojawi się policja.
Mina Megan staje się jeszcze bardziej zacięta i wściekła, nie muszę się zastanawiać co ją wkurzyło, Amelia stoi tuż obok mnie. Tak samo jak ja przerażona zastany widokiem. Kontem oka widzę tatę na schodach, zauważa co się dzieje i cofa się do góry, wezwie policję ja to wiem. W ułamku sekundy robi się zamieszanie. Megan chce złapać Alexa, jednak on szybko ucieka w naszym kierunku, jest już blisko można powiedzieć że na wyciągnięcie ręki Megan podnosi broń i mierzy do niego z głupim uśmiechem na ustach krzycząc.
- Nie będziesz go miał, zabiję go i zobaczysz jak to jest nie mieć nic. - Strzeliła, ale zamiast Alexa pocisk dosięga Amelii która własnym ciałem osłoniła mojego syna!!! Pojawia się krew, dużo krwi na podłodze. Coraz więcej.
CZYTASZ
O zachodzie słońca.
RomanceO zachodzie słońca to opowieść o dwójce ludzi którzy pomimo miłości jaką do siebie czuli rozstali się dla dobra nowego istnienia, dla dobra jego dziecka. Po kilku latach rozłąki spotyka ją spacerującą po plaży o zachodzie słońca. Czy nadal go kocha...