Rozdział 14

591 30 0
                                    

Marco

Rozmowa z Megan mnie załamała, ta kobieta nie ma serca, a po za czubkiem własnego nosa nic nie widzi. Czy aż tak złe prowadziłem życie żeby mnie teraz tak karać, teraz gdy na mojej drodze ponownie stanęła szansa na szczęście? Teraz gdy mam już nie tylko Alexa ale jest jeszcze Aria i Amelia?

- Niech pan nawet nie myśli przekazywać jej pieniędzy, miałam już nie jedną podobną sprawę i wiem jak musimy postąpić. Podała adres motelu, zaraz po wyjściu od państwa udam się tam sprawdzić czy jej nie ma, lub kogoś z kim mogłaby współpracować.

Pani detektyw przywraca mnie do rzeczywistości, gdybym musiał oddał bym wszystko jeśli tylko miałbym pewność że nie będzie nam już nic grozić, jednak z Megan nie mógłbym mieć takiej pewności. Z tą kobietą nigdy nic nie wiadomo, jest zbyt skupiona na osiągnięciu celu i spełnieniu swoich chorych fantazji i potrzeb. 

- To co mam zrobić?- pytam ponieważ nie mam pojęcia co mam zrobić żeby nikomu nic się nie stało. 

- Spędźcie czas razem, ale w domu. Córeczka ma niebawem urodziny, świętujcie je. Nie może pan nic zrobić, gdy będę potrzebowała pana udziału w jakimś działaniu niezwłocznie się z panem skontaktuję.

- Dobrze. - odpowiadam nie do końca chętnie, ale faktycznie Aria niedługo ma urodziny, musimy uczcić ten dzień, nie musimy wychodzić z domu aby to zrobić. Najbliżsi są przy nas, a tylko to się tak na prawdę liczy. Nie ma znaczenia czy będziemy świętować po za domem z wielką pompą czy w domowym zaciszu bez przesadnego szału. Alex zawsze w urodziny wychodził ze mną na obiad do moich rodziców i tam jedliśmy tort i wręczaliśmy mu prezenty, Megan nigdy mu nawet nie złożyła życzeń nie mówiąc już o kupieniu prezentu. Nie wiem jak dziewczyny spędziły poprzednie urodziny Arii ale te będą zapewne inne.

Kim położyła się wcześnie bo ma lot z samego rana, nie chciałem żeby zostawiała dziewczyny ale tak będzie lepiej. Gdy już będzie po wszystkim będzie mogła wrócić. Rodzice też się położyli, bliźniaki siedzą w pokojach które zajmują ale nie śpią, słychać że obaj nawijają z kimś przez telefony. Jest nas tu tylu że dla Amelii nie ma wolnego pokoju, ale oddałem jej swoją sypialnię. Mi wystarczy kanapa w salonie, nie potrzebuję więcej. Siedzimy z Amelią sami w kuchni, żadne z nas nie jadło dziś wiele i teraz wmuszamy w siebie cokolwiek żeby się nie pochorować. 

- Mogę cię o coś zapytać? - przełamuje ciszę Amelia.

- Oczywiście że tak.- zawsze mogła pytać i to ani wiele innych rzeczy się nie zmieniło.

- Jak myślisz, kiedy to się skończy?

- Chciałbym żeby natychmiast, ale mam nadzieję że kilka dni i będzie po sprawie. Gdyby to ode mnie zależało nigdy by do czegoś takiego nie doszło. Źle się czujesz w moim domu?- pytam jednak nie do końca jestem pewien czy chcę znać odpowiedź na to pytanie.

- Nie, dlaczego tak pomyślałeś? Źle mi tylko z tym co wyczynia Megan, z tobą obok zawsze czułam się dobrze. - drugą część wypowiedzi szepcze, tak jakby nie chciała żebym usłyszał. Ja jednak słyszałem i też z nią zawsze czułem się dobrze, odprężony i szczęśliwy.

- Straciłaś dom, zapewne wiele z nim wspomnień spłonęło nie podoba mi się to, ale mogę chociaż odbudować ci go, lub kupić nowy.

- Mam ubezpieczenie, starczy na odbudowę. Muszę poszukać czegoś na wynajem żeby przeczekać czas odbudowy.

Chciałbym żeby zostały ze mną, na czas budowy i  dłużej. Najlepiej na zawsze, nie mówię tego żeby jej nie wystraszyć swoimi myślami. 

- Możecie tu zostać.

O zachodzie słońca.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz