Amelia
Z samego rana Kim miała samolot do domu, jest mi przykro że musiała wracać ale dla jej dobra było to najlepsze rozwiązanie, nie mogliśmy ryzykować że się coś jej stanie. Dopiero rano przypomniało mi się całe zajście z tą dziwną postacią z wczoraj. Jak usłyszałam co zamierzał zrobić i dlaczego włos mi się na ciele zjeżył, spłoną mój dom, który był pusty i nikomu nie stała się krzywda a tu byliśmy wszyscy i mogło się skończyć tragicznie. Na domiar złego miał to zrobić dzieciak, młody i głupi który za kilka groszy był gotowy narazić nas na niebezpieczeństwo. Wstrząsnęło to mną i to ogromnie, chciałabym aby to wszystko się już skończyło, aby Megan poszła siedzieć, wtedy my będziemy mogli zacząć wspólne życie bo tak jak mówiłam wczoraj nie mam zamiaru już odchodzić ani pozwolić Marco na odejście. Będę walczyć dla mojej rodziny, oni wszyscy są moją rodziną. Nie poddam się choćby nie wiem co, nie odpuszczę nawet jeśli przyjdzie mi za to zapłacić śmiercią.
- Mama, a tata mówi że będę mieć swój pokoik.
Aria szczebiocze wesoło a ja nie bardzo wiedząc o co chodzi szukam wzrokiem Marco aby wyjaśnił mi o czym ona mówi. Rozumie moje nieme pytanie i śpieszy z wyjaśnieniem.
- Alex ma swój pokój dlatego sypialnię gościnną przerobię z tatą i chłopakami na jej pokój, a że mamusia jej jest projektantem zrobi dla nas projekt a my wykonamy czarną robotę.
Malutka rzuca się w ramiona taty i chichocząc radośnie okazuje radość. Nie głupi pomysł ale ciekawi mnie jak mają zamiar robić remont w takim stresie. Może z tym poczekać, nie musi to być już, teraz, od razu.
- Siadaj i rób projekt, masz godzinę na to bo tata i Adamo pojadą po materiały z ochroną.- jednak nie ma zamiaru czekać i nie mam czasu na zastanawianie się. Zamykam się na godzinę w gabinecie Marco, nie jest to zbyt wiele czasu ale wystarcza na wstępny szkic. Nie znam wymiarów pokoju więc robię wszystko na oko. Gotowy projekt z listą potrzebnych materiałów przekazuję Marco a ten wysyła delegację po zakupy. Zanim wyjdą proszę Adamo o kupienie dużej maskotki w kształcie słonia i schowanie jej abym miała prezent dla córeczki. Jutro mam upiec dla niej tort i będziemy świętować jej urodzinki.
Antonio i Adamo pojechali po materiały potrzebne do remontu jak i meble. Nie wiem jak mają zamiar to przywieść do domu ale nie wnikałam. Dzieci bawią się grzecznie w salonie a ja obserwuję z kuchni jak troskliwie w czasie zabawy Alex zajmuje się Arią. Jak na niespełna czteroletnie dziecko jest bardzo dojrzały, o ile można nazwać to dojrzałością. Jednakże patrząc na to jakim potworem jest jego matka muszę przyznać i to z dumą że Marco wychował go na dobrego człowieczka. Empatyczny i czuły zupełnie jak jego ojciec, idący z pociechą gdy jest potrzebna i pomocną dłonią gdy trzeba pomóc się podnieść. Tak właśnie robi teraz. Aria się obaliła nie zauważając klocków za sobą na co Alex podbiegł do niej, sprawdził czy nic jej nie jest i pomógł jej wstać. Aria mu podziękowała na co on uroczo się odezwał tonem starszego brata.
- Od tego jestem! Muszę chronić moją siostrę!
Łzy stanęły mi w oczach, jednak nie tylko mnie bo Maria stojąca niedaleko mnie również je ma w swoich.
- Marco to dobry ojciec, pokazał małemu co to miłość gdyby nie on nie miał by pojęcia co to znaczy być kochanym.
Wiem o tym, Marco gdy go poznałam pozował na luzaka który ma wszystko gdzieś i na niczym po za firmą mu nie zależy. Szybko jednak zauważyłam że to tylko maska nakładana przed światem, w rzeczywistości był czuły i troskliwy, gorący i pełen uczuć. Uczuć którym pozwolił ujrzeć światło dzienne dopiero przy mnie. Pokochałam go bardzo szybko, jednak to nie ja pierwsza wyznałam miłość a zrobił to on. Zakochał się we mnie stosunkowo szybko, ale nie miałam wątpliwości czy naprawdę mnie kocha, kochał tak jak ja jego. Byłabym niedorzeczna gdybym czując to co czułam nie uwierzyła w jego miłość. Przyjęłam ją z wdzięcznością aby stracić ją kilka miesięcy później. Teraz gdy ją odzyskałam nie poddam się tak łatwo, nie oddam go nikomu.
- Cieszę się że miał szansę to zrobić.
- Dzięki tobie.- odpowiada Maria, co mnie zaskakuje bo ja nie miałam z tym nic wspólnego.
- Nie, to tylko jego zasługa.
- Pokazałaś mu że miłość to siła nie słabość. Twoje odejście go załamało, bolało go strasznie ale wiedział że musi dać radę dla małego. Żenił się wściekły na kobietę która miała być jego żoną ale patrzył na syna i wiedział że on zasługuje na miłość i troskę. Był nieszczęśliwy, ale trwał w wierności, tobie nie jej. Nie mógł mieć ciebie nie miał innej. Jestem z niego dumna a tobie wdzięczna.
- Nie wiem co powiedzieć, nie masz mi za co być wdzięczna.
- Mam, dałaś mu szansę na bycie w życiu Arii pomimo ciężkich przeżyć jakich doznałaś przez Megan, posłuchałaś i dałaś mu szansę. On cię kocha, kocha też swoje dzieci, a gdy sprawa Megan się skończy będziecie prawdziwą rodziną już na zawsze.
Ponownie nie wiem co powiedzieć. Powinnam być zaskoczona ale tak naprawdę oni wszyscy są bardzo rodzinni i czuli. Nawet nastoletni bracia Marco nie krępują się w okazywaniu uczyć.
- Mam cichą nadzieję że szybko uda się zakończyć sprawę Megan.
- Już niebawem będzie koniec, zobaczysz niedługo będziemy świętować jej zniknięcie z naszego życia.
Zniknie na pewno, ale czy jednak szybko tego nie wie nikt. Po wydarzeniach ostatnich dni nie jestem pewna czy ta kobieta ma jakikolwiek hamulec. Wczorajszej nocy mogliśmy zginąć, wszyscy mogli zginąć ale ona jakby nie zdawała sobie z tego sprawy. Nim pogrążę się jeszcze bardziej w mrocznych myślach Marco i dzieci przywracają moje myśli na prawidłowy tor.
- Hej piękna.
Z ogromnym uśmiechem na twarzy odpowiadam mojemu ideałowi.
- Hej brzydalu. - groźnie mruży oczy jednak wiem że w głębi duszy cieszy się z przekomarzania.
- Brzydalu powiadasz? - podchodzi bardzo blisko, tak bardzo że słowa szeptane do mojego ucha tylko ja jestem w stanie dosłyszeć.- Twój brzydal uzupełnił zapas prezerwatyw i gdy już dzieci pójdą spać pokaże ci jakie ma brzydkie myśli o tobie.
Zalewa mnie fala gorąca, całe, dosłownie całe ciało mi płonie na samą myśl o wieczorze i rzeczach które możemy robić. Najchętniej już teraz bym uciekła z nim do sypialni i się w nim zatraciła. Postanawiam się jednak z nim podroczyć.- Po takiej posusze ile dasz radę? Dwie, a może trzy minuty. - warczy mi w ucho na co moje krocze płonie, czuję jak wilgoć zalewa moje majtki. Uspokajam się dłużą chwilę i biorę w garść. Jak tak pójdzie to oboje dojdziemy od samego brudnego i erotycznego szeptu. Tak nie może być, jest dzień i pora skupić się na dzieciach. O swoich potrzebach pomyślimy później, gdy oni pogrążą się we śnie, my oddamy się w ręce namiętności.
♡♡♡
Na kilka dni musi wam wystraszyć, resztę muszę poprawić i dopisać zakończenie. Trzymajcie się ❤
CZYTASZ
O zachodzie słońca.
RomanceO zachodzie słońca to opowieść o dwójce ludzi którzy pomimo miłości jaką do siebie czuli rozstali się dla dobra nowego istnienia, dla dobra jego dziecka. Po kilku latach rozłąki spotyka ją spacerującą po plaży o zachodzie słońca. Czy nadal go kocha...