Rozdział 7

627 33 4
                                    

Marco

Po rozmowie z Amelią wróciłem do domu, usiadłem na tarasie i po prostu siedziałem. Bezczynnie siedziałem i nic nie robiłem, pozwoliłem myślom od nowa przerabiać rozmowę z nią. Cholernie się jej bałem a jak się okazało poszło całkiem dobrze, może nie do końca tak jak powinno jednak zawsze lepsze to niż błaganie na kolanach o chwilę uwagi. Gdy uwierzyła że na prawdę nie miałem nic wspólnego z wiadomością którą ona dostała poczułem cholerną ulgę. W sumie nie planowałem wpraszać się na urodziny córki ale zrobiłem to automatycznie, jestem jej ojcem i straciłem praktycznie dwa lata z jej życia, jej pierwsze kroczki, pierwsze słowo, nawet nieprzespane noce. Będę dla Arii tak samo dobrym tatą jakim jestem dla Alexa. Kto wie może z czasem uda mi się także odzyskać Amelię? Nie mnie osądzać jakie mam na to szanse jednakże po cichu liczę że mam je spore. Skoro moje serce na jej widok było gotowe zerwać się do szalonego galopu i w końcu poczułem że znów jest całe, że przestało krwawić z żalu i bólu możliwe że jest szansa iż ona poczuła coś choć odrobinę zbliżonego. Pogrążony w myślach czuję dotyk na ramieniu, odwracam się i widzę stojącego za mną ojca ze zmartwioną miną, po chwili dołącza do niego moja mama. Zapomniałem że i oni przeżywali to że poszedłem porozmawiać z Amelią, należy im się wytłumaczenie dlaczego siedzę zamyślony.

- Mów Marco jak poszło bo moje serce ostatnimi czasy jest narażone na dość spore ilości stresu.

- Wiem mamo, przepraszam musiałem chwilę pobyć sam. Ciężko było zobaczyć ją po takim czasie, niby wygląda tak samo ale mam wrażenie jakby była obcą osobą, silniejszą, bardziej waleczną i sam nie wiem. Cholera miałem ochotę porwać ją w ramiona ale bałem się że da w mordę.

- Zachowała się tak ponieważ nie spodziewała się ciebie spotkać tutaj. Co mówiła o Arii?

- Za tydzień kończy dwa latka, jesteśmy zaproszeni do niej.

Mama zaczyna płakać a tata bierze ją w ramiona aby się uspokoiła.

- Aria uwielbia słonie, Amelia mówiła że może dzień i noc o nich mówić.

Moja córeczka lubi słonie, kto by pomyślał. Takie małe dziecko a już ma faworyta wśród zwierząt.

- Idź się połóż, rano masz jakieś ważne spotkanie z tego co mówiłeś. - przypomina mi tata. O mały włos przez te rewolucje dziejące się ostatnio bym zapomniał.

- Faktycznie, jeśli ten projektant nawali i też okaże się na poziomie studenta pierwszego roku załamię się.

- Myśl pozytywnie i włóż na siebie jeden z szarych garniturów, podkreślają twoje oczy.

- Jadę znaleźć projektanta wnętrz nie kolejną żonę mamo.

- Nigdy nie wiadomo kogo tam spotkasz. Dobranoc synu.

Zabrzmiała tak jakby ona wiedziała kogo tam akurat spotkam. Nie mam siły myśleć o tym, potrzebuję gorącego prysznica i snu. Tata miał rację, muszę odpocząć. Zamykam się w łazience przylegającej do mojej sypialni, zrzucam z siebie ubranie i wchodzę pod strumień ciepłej ale nie gorącej wody. Pozwalam jej płynąć po świętych mięśniach na całym ciele. Mam rozmowę za sobą, pierwszą z wielu miejmy nadzieję powinienem się rozluźnić jednak gdy tylko przymykam powieki widzę ją. Taką jaką jest dziś, piękną i seksowną. Ponętne ciało jakie miała zanim pozwoliłem jej odejść obecnie jest jeszcze piękniejsze, pełniejsze i kobiece. Nie mogę tak o niej myśleć, nie mam do tego prawa. Ją należy szanować a nie marzyć o niej pod prysznicem aby sobie ulżyć. Zmieniam wodę na zimną, niech ostudzi moje błądzące myśli i podniecone ciało. Nakładam na ciało żel pod prysznic i dokładnie się myję, mój penis uparcie stoi i ze mnie szydzi, jakby chciał powiedzieć ,, cały czas waliłeś konia z myślą o niej a teraz nie potrafisz''. I tak było, nie powiem że nie ale teraz gdy jest tak blisko, w dodatku jest wspaniałą mamą dla naszej córki nie potrafię tego zrobić. Także dotykam penisa tylko po to żeby go umyć i zostaję niezaspokojony. Płuczę dokładnie ciało i włosy, wychodzę spod prysznica. Ubrany w bokserki kładę się do łóżka. Patrzę w sufit tak długo aż oczy mi się nie zamkną i nie pogrążę się we śnie.

O zachodzie słońca.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz