Rozdział 38

300 23 6
                                    

Hogsmeade – chwila zdziwienia później

Mogłem spodziewać się wszystkiego. Naprawdę. Nie miałem wcześniej pojęcia, co rodzice robią w tej części Hogsmeade, ale dało się to jakoś logicznie wytłumaczyć.

Ale to, co okazało się rozwiązaniem, było najmniej prawdopodobne.

Wbiłem wzrok w mamę, potem w tatę. Przez chwilę staliśmy w milczeniu wpatrując się w siebie. Z cierpliwością czekali na moją reakcję.

- Naprawdę? – wydusiłem.

- Nie cieszysz się?

- Ja... jasne, że tak, ale...

Sam nie wiedziałem, co chcę powiedzieć. Ile razy ten dzień jeszcze będzie mnie zadziwiał? Moi rodzice chcą zamieszkać w Hogsmeade. Musiałem powtarzać kilka razy to zdanie w myślach, żeby do mnie dotarło.

- Ale że... W Hogsmeade? – zapytałem.

- A dlaczego nie? Przecież nie możemy zostać w Hogwarcie. A tutaj możemy mieć świetne mieszkanie, a w dodatku kontakt z wami. Nie było sensu wracać do Doliny Godryka – odparł James.

- Ojeju... - Brakło mi słów – Ale fajnie! Więc już na pewno tu zamieszkacie?

Rodzice popatrzyli po sobie.

- Zobaczymy, właśnie przyszliśmy obejrzeć dom. Pan Jackson ma naprawdę świetną ofertę.

Przemierzyłem wzrokiem niskiego mężczyznę w czerwonej czapeczce. Przez cały czas naszej rozmowy przyglądał się mi podejrzliwie. A więc to jest pan Jackson... Właściciel domu... Chwila!

- Ten dom?!

Ja wiem, że miałem rozbitą głowę. Ale to raczej nie powinno przekładać się na moją sprawność umysłową. A jednak. Naprawdę nie skojarzyłem jeszcze, dlaczego stoją dokładnie w tym miejscu. Przecież chcieli kupić mieszkanie od faceta, który stał przed nami – jakiegoś tam pana Jacksona, jak go nazwali.

- Jasne, w Hogsmeade nie ma już dużo fajnych miejsc na sprzedaż, a to jest idealne – odrzekła Lily – Podoba ci się, Harry?

Dopiero teraz zerknąłem na budynek. Sam domek nie był duży, taki sam, jak wszystkie w wiosce. Wydawał się wręcz idealny. Miał dwa piętra i spadzisty dach okryty pierzyną śniegu. Zbudowany był z brązowych cegieł, a drzwi i okna miały piękne, drewniane framugi. Zobaczyłem, jak z komina leci dym.

- Ładny – mruknąłem – Taki jak wszystkie.

- Uroki Hogsmeade – zaśmiał się tata – Nie masz zbyt dużego wyboru, jeżeli chodzi o wygląd z zewnątrz.

- Czyli to była ta niespodzianka, o której mówiliście? – zmieniłem temat.

- Mniej więcej.

- Wspominaliście też, że Eveline będzie mogła chodzić do Hogsmeade wcześniej, niż w trzeciej klasie... prawda?

- Dokładnie, Harry – odpowiedziała z uśmiechem Lily – Będziemy mogli się częściej spotykać, a wy zawsze będziecie mieli nas przy sobie. To chyba najlepsze rozwiązanie, jakie mogliśmy podjąć. Musimy spędzić ze sobą trochę czasu i nadrobić te czternaście lat, co nie?

Obdarzyłem ich promiennym uśmiechem i od razu zacząłem się nad tym zastanawiać. Tymczasowo moi rodzice mieszkali z nami w Hogwarcie, w domu Gryffindoru. Z początku wydawało się to dziwne, lecz wszyscy szybko się przyzwyczaili. Jednak teraz mieli rację. Nie mogą zostać z nami na stałe. Dlatego też postanowili szukać mieszkania w innym miejscu. Hogsmeade było najbliżej... I zdecydowanie najwygodniej.

Czworo Potterów // Harry Potter fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz