Wielka Sala, Hogwart – ranek pewnego czwartku
Czułem się świetnie. Siedzenie razem z przyjaciółmi na śniadaniu zawsze sprawiało mi radość. Właśnie spędzałem ten czas razem z Ronem i Hermioną, a w Wielkiej Sali nie było dużo osób. Spojrzałem na przyjaciółkę siedzącą naprzeciwko mnie. Czytała właśnie gazetę, zerkając spod kartek ukradkiem. Obok Ron dokańczał swój posiłek mlaskając przy tym strasznie głośno. W końcu Hermionę zaczęło to irytować.
- Mógłbyś tak nie mlaskać?
- O co ci gghoodzi? – wychrypiał Ron z pełnymi ustami.
Hermiona przewróciła oczami i powróciła do lektury.
- Harry! – wykrzyknęła wreszcie, jakby nagle ocknęła się i przypomniała sobie coś ważnego.
Jej głos wyrwał mnie z zamyślenia. Zrobiłem głupią minę i wbiłem w nią wzrok z zakłopotaniem na twarzy.
- Tak? Coś... coś się stało?
Dziewczyna fuknęła z irytacją i wyłożyła czarno-białą gazetę na stół. Od razu zobaczyłem artykuł, który przykuł moją uwagę.
- Co to? – Ron wskazał na kartkę.
- Najnowszy egzemplarz Proroka Codziennego, nie uwierzycie kto napisał kolejny artykuł!
- Niech zgadnę – udawałem zamyślenie – Skeeter?
Hermiona pokiwała głową i podała mi kartkę. Na pierwszej stronie widniało ruchome zdjęcie. Przyjrzałem się dokładniej, bo przez moment nie uwierzyłem, co właściwie się na nim znajduje.
Tak, byłem na kolejnym zdjęciu. Już wiedziałem, że musi to być następny bezsensowny artykuł. Jeszcze zniósłbym, gdyby był to jakiś zwykły obrazek z moim wizerunkiem. Ale nie. Nie tym razem.
Na czarnobiałym tle znajdowały się aż cztery postacie. Ja, mój tata, mama i siostra. Przytulaliśmy się. Widać było dłonie nas wszystkich, jak mocno ściskamy się całą rodziną. Na naszych twarzach widać było łzy. O dziwo, żadne z nas nie patrzyło się w obiektyw. Natychmiast rozpoznałem też miejsce, w którym zostało zrobione zdjęcie. Dookoła znajdowało się kilka piłek i mioteł. Składzik na miotły przy wejściowej sali Hogwartu, oczywiście.
Fuknąłem i rzuciłem gazetą na stół.
- To niemożliwe... Ahhh!
- Ejejej, przyjacielu – zastopował mnie Ron. – Nie może być aż tak źle
- Aż tak źle? – powstrzymałem się od krzyku, gdyż w Sali znajdowało się jeszcze kilka osób – Nie! Skąd ta durna Rita Skeeter ma nasze zdjęcie? Przecież... przecież nikogo wtedy z nami nie było!
- Kiedy to było, Harry? – zapytała od razu Hermiona.
- Kilka dni temu, kiedy miałem szlaban u Dumbledore'a. Przyszła Eveline i razem z tatą pomagali mi w składziku. Potem... potem rozmawialiśmy i dołączyła do nas moja mama. Ale nikt nam wtedy nie robił zdjęć!
- Skeeter i te jej pomysły – wycedził Ron.
- Ale jak? Wytłumaczy mi ktoś?!
Hermiona na te słowa tylko westchnęła i przewróciła oczami.
- Nie widziałeś tam może małego żuka? Mniej więcej takiej wielkości. – Pokazała palcami.
Zakląłem tak, że aż kilkoro krukonów odwróciło się w moją stronę ze zdziwieniem.
- Ta wredna jędza! Znowu to zrobiła! – Wykrzyknąłem nie mogąc opanować zdenerwowania.
Pamiętałem jak dziś, kiedy dowiedziałem się, że Rita Skeeter jest animagiem. Potrafiła przemieniać się w żuka i dzięki temu zakradając się do różnych miejsc i robiąc zdjęcia osobom w niekomfortowych sytuacjach.
- Znowu stała się żukiem i wkradła się do składziku na miotły, kiedy przytulaliście się z rodzicami, to miałeś na myśli?
Walnąłem pięścią o stół.
- Przeczytaj chociaż – palnął Ron.
Moją pierwsza myślą było wyrzucenie tej gazety za okno. Nie miałem ochoty tego czytać. Nie miałem ochoty nawet patrzeć na to zdjęcie z myślą, jaki będę teraz upokorzony. Jednak moja ciekawość zwyciężyła. Wziąłem kartkę i zanurzyłem w niej wzrok. Już sam tytuł krzyczał w moich myślach.
„Harry Potter znowu z rodzicami!"
Słynny Harry Potter, chłopiec który przeżył. Znają go teraz wszyscy. Jednak nikt nie znał wcześniej obrotu spraw, jaki nastąpił w ostatnich dniach. Otóż, gdy Harry dowiedział się, co tak naprawdę stało się z jego rodzicami, popadł w szał. Chciał tak rozpaczliwie ich odnaleźć, że nie mógł pogodzić się z inną opcją. W końcu udało mu się, a Lily i James Potter zostali uwolnieni. Potter od razu popłakał się ze wzruszenia na widok rodziców. . Jego serce jest miększe niż najmniejszych mięczaków..."
Gdy przeczytałem te słowa, od razu stwierdziłem, że tyle na dziś wystarczy. Wolałem tego nie komentować. To, co zobaczyłem odebrało mi chęć do życia. Odebrało mi chęć do robienia czegokolwiek. Już wyobrażałem sobie wszystkie spojrzenia innych uczniów na mnie. Słyszałem w myślach ich śmiech i wyzywanie od mięczaków. Owszem, cieszyłem się, że mam rodziców. Było to od dziecka moim największym marzeniem (jakkolwiek dziwnie to brzmi). Teraz jednak zastanawiałem się, czy nie lepiej byłoby, gdybym wcale ich nie uratował. Już zawsze będę postrzegany jako słaby...
- Mogę ją zabić? Zatłuc? Połamać kości i żebra?! – zapytałem, gdy zdążyłem już trochę ochłonąć. No... może nie do końca „ochłonąć". Prawdę mówiąc złośc dopiero się we mnie kotłowała.
- Harry... - zaczęła Hermiona, lecz nie wiedziała co powiedzieć.
- Nie. Proszę was, nie wmawiajcie mi, że nie mam się czym przejmować, i że wszystkim przejdzie. Tak było zawsze.
- I im przeszło – przerwał Ron, ale ja tylko spiorunowałem go wzrokiem.
- Będę teraz mięczakiem w oczach wszystkich, bo uroniłem jedną łzę przy rozmowie z rodzicami. Mam tego dość!
Rzuciłem gazetą w ręce Hermiony i odsunąłem krzesło.
- Damy radę, Harry... Przeżyjemy to jakoś.
- Niby jak? Wolę teraz w ogóle nie wychodzić z dormitorium. Może... może lepiej byłoby gdyby moich rodziców w ogóle tu nie było. Wtedy miałbym przynajmniej święty spokój – wypaliłem nawet nie myśląc nad tym, co mówię.
- Ej, nie mów tak – próbowała mnie uspokoić Hermiona.
Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, że złoszczę się na przyjaciół bez powodu. Dlaczego to robiłem?
- Dobra, przepraszam. Trochę mnie poniosło. Ale jej tego nie daruję!
- Skeeter zawsze taka będzie – podsumował Ron – Nie przejmuj się nią.
- Łatwo ci mówić, Ron.
W tym momencie usłyszałem czyjś gwizd z tyłu. Od razu wiedziałem, kto to jest.
-„Nieeee! Nie teraz!" – krzyczały moje myśli. Jednak tego nie dało się już odwrócić.
- Widzę, że czytałeś już najnowszy artykuł, co Potter?
Za mną stał nie kto inny jak Draco Malfoy. Zacząłem się zastanawiać, co odpowiedzieć. Nie wiedziałem w ogóle jak mam się do niego odezwać. Nasze relacje były ostatnio strasznie pomieszane. Zawsze byliśmy wrogami, mimo że niedawno stanęliśmy po jednej stronie razem. Zrozumiałem jednak, że tutaj, w Hogwarcie, wszystko pozostanie takie samo. Malfoy był po naszej stronie jeśli chodziło o walkę ze śmierciożercami. Ale stosunki w szkole to już kompletnie inna bajka. Już wiedziałem, że wracamy do tego na nowo.
Odwróciłem się i spojrzałem na Dracona. Westchnąłem głęboko.
Moje życie chyba musi już takie być. Zawsze ciężkie.
CZYTASZ
Czworo Potterów // Harry Potter fanfiction
أدب الهواةPiąty rok w Hogwarcie dla Harry'ego Pottera zaczyna się dosyć niezwykle. Już przy ceremonii przydziału dzieciaków z pierwszego roku, jego uwagę przykuwa jedna dziewczynka. Jak się dowiaduje, jej imię brzmi Eveline Potter. Czyżby był to zbieg nazwisk...