Jeszcze kilka tygodni temu mówiłem: „moje życie jest beznadziejne. Jestem kompletnym idiotą." Może wtedy miałem trochę racji, byłem idiotą. (co nie znaczy, że nie jestem nim dalej) Ale teraz mogłem śmiało powiedzieć, że moje życie jest świetne. Potrafię naprawdę szybko zmieniać zdanie.
Właśnie poznaliście historię o tym jak ja, Harry Potter, piętnastoletni uczeń Hogwartu wychowany przez mugoli, dla niektórych „chłopiec, którzy przeżył", przeszedł naprawdę dużo. Znowu. W przeciągu ostatniego miesiąca moje życie wywróciło się do góry nogami.
Zaczęło się od tego, jak poznałem Eveline. Nie wiedziałem jeszcze, z czym będę miał do czynienia. Nie miałem pojęcia, kim ona jest, dopóki nie dowiedziałem się prawdy. Niczego się nie spodziewałem, dopóki nie zawarłem umowy z Draconem Malfoyem. Tym samym ryzykując życie uratowałem moich rodziców. Wtedy mojej radości nie dało się opisać. Jednak to też się skończyło. Potem do ziemi przybiły mnie kpiny wszystkich uczniów, z powodu jednego głupiego artykułu w gazecie. Tak, właśnie takie jest moje życie. Aż wreszcie musiałem dać swoją część w umowie z wrogiem. Co akurat niezbyt mi wyszło, bo prawie przypłaciłem życiem i możliwością grania w quidditcha. Ale właśnie ten wróg mnie przed tym uchronił.
Gdy tak o tym myślę, mogę stwierdzić jedno: moja historia jest na pewno dziwna. Nie uwierzyłbym, że to wszystko może się stać, gdybym usłyszał to z czyiś ust jakiś czas wcześniej. Jednak to wszystko naprawdę się stało. I jak każda tego typu opowieść, zakończyła się pozytywnie. No, może nie dla wszystkich, ale dla mnie na pewno.
Hogsmeade, dom Potterów – Boże Narodzenie
Tak. Dobrze przeczytaliście. Dom Potterów w Hogsmeade... Brzmi świetnie. I jest świetne. Już w przeciągu kilku tygodni kupiliśmy mieszkanie. Akurat na święta. Tutaj też dobrze przeczytaliście. Właśnie była wigilia.
Wieczór był piękny, jak każdy inny, lecz na swój sposób wyjątkowy. Tak jak każde święta. Ale nie, te były jeszcze bardziej wyjątkowe: najlepsza wigilia w moim życiu. Dlaczego? Bo spędzona z rodziną. Prawdziwą rodziną.
Właśnie siedzieliśmy wszyscy przy stole. Na blacie było mnóstwo najpyszniejszych potraw przygotowanych wcześniej przez moją mamę. Atmosfera była naprawdę niesamowita.
- Harry – szepnął mi do ucha tata, który usiadł obok mnie. Objął mnie ramieniem i nachylił się.
- Tak? – mój głos brzmiał jeszcze poważniej, niż zwykle. Tak jakbym nagle stał się bardziej... dorosły.
- Chciałem ci tylko podziękować. Tobie też, Eveline – zwrócił się do mojej siostry mówiąc trochę głośniej.
- Za co? – zdziwiliśmy się w tym samym momencie.
- Jak to za co? Jest wigilia. Jestem wam wdzięczny za to, że możemy tu być. I za wszystko, co się stało. Nawet jak nie zawsze było aż tak kolorowo.
Nie zawsze było aż tak kolorowo... Te słowa zostały mi w pamięci. Od razu się z nimi utożsamiłem. Miał rację: często bywało wręcz czarno-biało. Na szczęście moje życie znów nabrało barw i sensu. Teraz nie martwiłem się już niczym.
- Nie rozumiem – odpowiedziałem. – Dlaczego nam?
- Naprawdę dalej tego nie pojmujesz, synu? Uratowałeś nam życie, o to mi chodzi. Gdyby nie wy, kochani, nie byłoby nas tutaj. Nie mogliśmy być razem.
- Oh... Tak. Jasne. – W duchu przekląłem się za to, że nie powiedziałem nic więcej. Eveline tylko pokiwała z uśmiechem głową. - To, co zrobiliśmy było konieczne, tato. Nie mogło pójść inaczej.
CZYTASZ
Czworo Potterów // Harry Potter fanfiction
FanfictionPiąty rok w Hogwarcie dla Harry'ego Pottera zaczyna się dosyć niezwykle. Już przy ceremonii przydziału dzieciaków z pierwszego roku, jego uwagę przykuwa jedna dziewczynka. Jak się dowiaduje, jej imię brzmi Eveline Potter. Czyżby był to zbieg nazwisk...