Magda
- Dobra, uciekam. Muszę się rozpakować.- Uścisnął mnie Przemek na pożegnanie.
- Jasne, jeszcze się zgadamy.
Po zakończonej rozmowie w kawiarni z Przemkiem ruszyłam z powrotem w stronę kancelarii. Gdzieś w połowie drogi, usłyszałam dźwięk swojego telefonu. Natalia się dobijała.
- No, co tam?- Odebrałam.
- Dzwonię się dowiedzieć, czy już trochę odpoczęłaś?
- Właśnie oficjalnie zaczęłam swój "urlop" i idę Dominika w pracy odwiedzić.
- Ach...nasz Alvaro. No trochę późno, myślałam, że już korzystasz z wolnego. - Przewróciłam oczami, chociaż ona nie mogła tego zobaczyć.
- Trochę roboty miałam. Dominik też odrabia dni, w które mnie niańczył.
- Łe...to kaszanka. Mam nadzieję, że chociaż masz coś seksownego pod spodem. Seks na biurku to musi być coś zajebistego! Sama bym chciała takiego gajerka z biureczkiem.- podekscytowana, z każdym zdaniem mówiła głośniej.
- Mam nadzieję, że nie ma nikogo w pobliżu Ciebie. - zaśmiałam się.
- E tam, niech se słuchają. - W myślach widziałam, jak wzrusza ramionami.
- Dobra, dobra. Kończę, bo jestem już prawie pod budynkiem. Później pogadamy.
- Jasne. Nie zedrzyj se kolan! Narka. - Pokręciłam głową, zaśmiałam się i schowałam telefon z powrotem do torebki.
Od kancelarii dzieliło mnie kilka chwil. Skręcając za róg, widziałam już główne wejście. Będąc coraz bliżej drzwi, ujrzałam niedaleko, znajomo wyglądająca kobietę. Ona, zauważając również mnie, ruszyła w moim kierunku. Była ubrana bardzo ładnie. Spódniczka za kolano, biała koszula, buty na nie wysokim obcasie i kubek w dłoni, z prawdopodobnie kawą w środku.
- Ty zdziro! - Usłyszałam krzyk.
Już wiedziałam, skąd znam tę kobietę. To ona, kiedyś mnie popchnęła i zwyzywała od kurew, na dodatek w tym samym miejscu. Jej elegancki strój, mnie zmylił.
Kątem oka, spojrzałam na wejście do kancelarii. Wypatrywałam miłego ochroniarza, który ostatnim razem, mnie uratował, od tej kobiety. Teraz go nie było. Musiałam radzić sobie sama, z wariatką.
- Proszę się uspokoić. Nie rozumiem co, Pani ma do mnie. - odpowiedziałam spokojnie i z powagą.
- Ty, nie wiesz? Pieprzysz się z tym prawnikiem i pokazujecie, jaka to z was szczęśliwa parka!- krzyczała dalej.
- Nie ma Pani, prawa mnie obrażać. - Próbowałam zachować powagę i spokój, krzykiem niczego nie załatwiłbym.
- Ja, nie mam prawa? Ty głupia zdziro!
- Czego chcesz ode mnie? - Nerwy mi powoli puszczały.
- Sprawiedliwości! Mój facet siedzi za kratkami i to wina Twojego faceta! Ja nie mam męża, to On, nie będzie miał Ciebie!- wykrzyczała mi to w twarz.
- Uspokój się kobieto. Takie groźby są karalne. - Odsunęłam się o krok, od tej szalonej baby.
- O! Widzę, że zdewastowanie Twojego biura i podpalenie to mało, żeby Cię zniszczyć!
- Co Ty mówisz?- Zapytałam zszokowana. Właśnie stała przede mną osoba, odpowiedzialna za wszystko, co mnie ostatnio spotkało. Serce mi zaczęło szybko bić. Byłam wściekła, a zarazem chciało mi się ryczeć.
- Zobaczymy, co powiesz na to! - W jednej chwili krzyczała, a w drugiej, podniosła kubek, który trzymała i wylała mi zawartość prosto w twarz.
Cholera! To nie pachniało jak kawa. Substancja dotarła mi do oczu i poczułam niewyobrażalny ból. Oczy zaczęły łzawić. Nie mogłam ich otworzyć. Przetarłam dłońmi, ale to tylko pogorszyło sprawę. Chemiczny smród dotarł do moich nozdrzy. Z bólu i bezradności, zaczęłam krzyczeć. Stałam na środku chodnika, a po chwili opadłam na kolana. Jak przez mgłę, słyszałam jakieś krzyki i dźwięki z ulicy.
- Słyszy mnie Pani?- Jeden z głosów, przebił się przez mój ryk. Siedziałam i histerycznie płakałam. Szczypanie w oczach, było nie do zniesienia.
- Już zadzwoniłem po karetkę!..................................................................
Ups 🤭🤭✌️
CZYTASZ
Zrobić Ci drinka, Skarbie? ✅
RomanceOna- Właścicielka jednego z najlepszych klubów w mieście. Praca to jej drugi dom. Osiągnęła wszystko, dzięki swoim ciężkim staraniom. On- Szanowany prawnik. Wszystko w życiu przychodziło mu łatwo. Połączył ich zakład.