Rozdział 21

4.5K 129 7
                                    

Dominik

Widząc znikającego za drzwiami, Przemka, postanowiłem pójść za nim. Przeprosiłem Magdę, staruszka i ruszyłem za nim.

- Jak się trzymasz?- zapytałem, wchodząc do kuchni i oparłem się o blat.

Przemek przerwał swoją czynność i zwrócił się w moją stronę.

- Jest ok. Cieszę się, że postanowiliście mnie odwiedzić. Ojciec się bardzo ucieszył.

- Również się cieszę. Magda też wydaje się szczęśliwa z możliwości poznania go.

- Skoro już jesteśmy przy tym temacie. Mów, jak sytuacja z Madzią.- Chłopak uśmiechnął się w znaczący sposób.

- Sam doskonale wiesz, to wspaniała kobieta.

-Kochasz ją?- zadając to pytanie, Przemek pozbył się uśmiechu. Poważna mina potwierdzała powagę pytania.

- Czy ją kocham? Nie wiem, czy to już miłość, ale bardzo mi na niej zależy. Nie chcę żadnej innej obok.

Chciałem być szczery z Przemkiem. Nie jest tylko moim przyjacielem, myślę, że i Magda uważa go również za swojego. Jest wspaniałą kobietą i wiele w życiu przeszła.

- Jak już do tego dojdziesz to, chce wiedzieć, oczywiście jako drugi. Madzia zasługuje na kogoś porządnego.- Razem z ostatnimi słowami, na jego twarzy wszedł lekki uśmiech.

- Jasne.

- Teraz pogadajmy o biznesach.- Przemek zaczął się śmiać.

- Oo... a jakież to biznesy?

- Sprawa Twojego przegranego zakładu i Twojego-mojego samochodu.

- Dobrze wiesz, że musiałem.- Wzdychnąłem i skrzyżowałem ramiona.

- Przecież wszystko wiem. Cieszę się, że jesteśmy ciągle w kontakcie i interesujesz się moim ojcem, ale nie zmieniajmy tematu. Przegrana to przegrana.

- Zróbmy tak. Ze względu na to, że, przegrałem, ale z ważnych powodów. Uznajmy remis. Dostaniesz mój samochód na tydzień, ale musisz z niego zrobić użytek i zabrać nim moją kuzynkę na randkę.



Magda

- Pewnie mają dużo sobie do powiedzenia.- zabrał głos starszy Pan.

- Tak, z tego, co mi Dominik opowiadał, to bardzo się przyjaźnią.- Mój wzrok był skupiony w drzwiach, za którymi znikł mój mężczyzna.

- O Tobie też Przemek opowiadał jak o bliskiej przyjaciółce.- Zaskoczona zwróciłam wzrok w kierunku mojego rozmówcy.

- Nie wiem, czy zasługuje na takie miano.

- Co Ty dziecko mówisz. Dużo o Tobie opowiadał. Sam powinienem Ci podziękować za to, że się nim zaopiekowałaś, gdy wyprowadził się na studia.

- Nie ma Pan za co. Nie zrobiłam przecież nic takiego.- Zawstydziły mnie słowa starszego mężczyzny.

- Wyciągnęłaś do niego pomocną dłoń. To naprawdę dużo.

- I tak uważam, że to nic takiego, ale jest mi bardzo miło. Pozwolę sobie zmienić temat i zapytać się o to, jak Pan się czuje?

- Dziś się czuje bardzo dobrze. Zrobiliście mi ogromną radość, swoimi odwiedzinami. Wiem, że nie zostało mi niewiele czasu, więc takie sytuacje, mają dla mnie duże znaczenie.

- Naprawdę Panu współczuję. - Schyliłam głowę, ponieważ nie chciałam, się znów rozklejać.

- Nie smuć się dziecko. Takie jest życie, a mój czas się kończy. Teraz wy, młodzi macie swój czas, by korzystać z uroków życia. Jak weszliście do salonu, to widziałem wasze złączone dłonie. Bardzo mnie to cieszy. Miłość jest czymś wspaniałym. Żałuję jedynie, że nie zdążę zobaczyć mojego syna, jak sam zakłada rodzinę.- Mężczyzna złapał mnie za dłoń, w geście otuchy.

- My właściwie nie jesteśmy aż na takim etapie, wszystko jeszcze jest świeże. - odpowiedziałam lekko zestresowana.

- W takim razie nie ma na co czekać. Życie jest za krótkie, by się za długo namyślać.

W tej chwili do salonu weszli roześmiani mężczyźni.

- Nawet w spokoju nie mogę zrobić herbaty, tak się do mnie przykleił.- powiedział do nas Przemek i wskazał na Dominika.

- No wiesz, nigdy nie piłeś przy mnie herbaty, miałem wątpliwości czy potrafisz ją zrobić.- odgryzł się drugi z mężczyzn.

- Oh oho... Pan gajerek nauczył się żartować.

Naprawdę cieszyłam się z tego dnia. Miałam przy sobie trójkę, wspaniałych mężczyzn i nie chciałam, by szybko się kończył.

Zrobić Ci drinka, Skarbie? ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz