Rozdział 5

7.7K 241 3
                                    

Dominik

Zza biurka wstała młoda kobieta z blond włosami do ramion, pięknymi zielonymi oczami, małym noskiem i pełnymi ustami. Wszystko podkreślał delikatny makijaż. Zjechałem wzrokiem niżej i zobaczyłem, że ubrana była w obcisłą kremową sukienkę. Zrobiło mi się gorąco, mimo że sukienka miała długie rękawy i nie posiadała dekoltu. Całkowity efekt był zniewalający. Z szoku wyrwał mnie głos kobiety.

- Pan zapewne od Przemka?- zapytała.

- Tak- odparłem.

- Nazywam się Magda Nowicka i jestem właścicielką klubu. Wszyscy tu jesteśmy bardzo zgrani, więc mam nadzieję, że odnajdziesz się.- zrobiła małą przerwę i znów zaczęła mówić.

- Przemo, pokaże Ci, co i jak. O osiemnastej otwieramy. Ludzie powoli zaczynają się schodzić. O dwudziestej drugiej jest właściwie największy szczyt. Na koniec sprzątamy i któryś z pracowników zamyka klub o trzeciej nad ranem. Wszystko rozumiesz?

Tak. Nie, a może nie wiem? Właściwie słyszałem co drugie słowo przez nią wypowiadane. To nie kobieta. To pieprzona bogini!
Kiedy Przemko, mówił o szefowej, przed oczami miałem dojrzałą kobietę, ale tego się nie spodziewałem. Magda wpatrywała się we mnie i zmarszczyła brwi. Znów wróciłem do rzeczywistości. Przypomniałem sobie jej pytanie.

- A tak. Przepraszam, zamyśliłem się. Myślę, że chyba wszystko wiem. W razie czego wiem, gdzie Panią znaleźć.

Słyszałem jej obcasy uderzające o podłogę. Sam ten dźwięk u niej doprowadzał mnie do szaleństwa. Skierowała się w moim kierunku i wysunęła dłoń.

- Mów mi Magda. Myślę, że nie wyglądam, na tyle byś mówił do mnie na "Pani"- zaśmiała się.

- Nie, wyglądasz pięknie.- wyrzuciłem.

Widziałem, jak jej policzki przybierają czerwony odcień. Cholernie na mnie działała, a jej szybki oddech mówił mi, że i ja nie byłem jej obojętny.

- Dziękuję.

- Nie ma za co. Zabiorę się już do pracy.

Kobieta kiwnęła, a ja, jak poparzony uciekłem z jej gabinetu. Musiałem ochłonąć. Miałem przed oczami scenę, jak łapie ją za uda i sadzam na tym biurku, smakując jej ust.

Przy barze, już opadły mi trochę emocje. Przemek, po mojej minie wiedział już wszystko. Zaczął się śmiać.

- Czyżby Madzia, wprawiła Cię w taki szok?-

- Daj spokój.- rzuciłem tylko lekko zły, że widać po mnie moje obecne emocje.

- Łap.- krzyknął.

Złapałem przedmiot, który okazał się małą szmatką. Spojrzałem na przyjaciela z niezrozumiałą miną.

- Bierz tę szmatę i poleruj szkło. Wszystko ma lśnić.

Westchnąłem, bo wiedziałem, że chłopak chce wygrać zakład i mi niczego nie ułatwi.

Zrobić Ci drinka, Skarbie? ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz