Magda
- Czego? - wysyczałam do słuchawki.
Dla ludzi, którzy z rana budzą ciężarną kobietę, nie ma taryfy ulgowej.
- Madzia! Jezus, Maria i wszystko inne... będzie bąbelek!- piszczał Przemek, "bardzo" męskim głosem.
- Chyba żartujesz, jest 7 rano.- wyjęczałam.
- Przepraszam, ale dłużej nie mogłem wytrzymać. Jestem spakowany i zaraz wyjeżdżam do domu.
- Dominik Cię odwiezie?- zapytałam, zaciekawiona.
- Wiesz, On ma coś na głowie dziś i musiał lecieć na miasto.- wyjaśnił.
- Czy wszystko z nim w porządku?
Reakcja Dominika na dziecko, nie była taka, jak się spodziewałam. Martwiłam się i zastanawiałam, co On o tym myśli. Nie załamywałam się. Chciałam dać mu czas do przetrawienia nowiny. Osobiście, cieszyłam się z tej małej kruszynki, która właśnie się we mnie rozwija. Dałam radę, po śmierci rodziców. Dałam radę, po sytuacji z tą wariatką. Teraz, dam sobie radę z dzieckiem.
Zagadką jest Dominik.
- Chyba nie specjalnie albo wręcz odwrotnie.
- Czyli? - zapytałam zdenerwowana, jego wymijającą odpowiedzią.
- Trochę mu odbiło, ale nic więcej nie powiem.
- Przemek...
- Niedługo sama się dowiesz, ale wszystko gra. Mów jak się czuje przyszła Mamusia.
- Nie podobają mi się Twoje odpowiedzi... Ze mną i kruszyną wszystko dobrze. Byłam na badaniach, bo się bałam, że ostatnie wydarzenia i szpital mogły zaszkodzić, ale jest dobrze.
- To cudownie. Jeśli będzie chłopiec, to możecie go nazwać Przemek Junior.- zażartował.
- Jasne, wezmę to pod uwagę.
- Dobra, przyjechał mój transport, do zobaczenia!
- Pa. - pożegnałam się.
***
Około godziny siedemnastej, dzwonek w drzwiach dał o sobie znać. Natalia wyszła i siedziałam w domu sama. Podeszłam do wizjera i zobaczyłam Dominika, po drugiej stronie. W nie małym szoku otworzyłam drzwi.
- Co tu robisz?- zapytałam.
- Ubieraj się. Zabieram Cię gdzieś.- oświadczył mężczyzna.
- Skąd pomysł, że mam ochotę gdzieś iść z Tobą?
- Mała, proszę Cię.
Nadal miałam do niego słabość. Z nie zadowoloną miną, odsunęłam się od drzwi, robiąc miejsce Dominikowi na przejście. Ruszyłam do pokoju, by zabrać sweter. W korytarzu włożyłam buty i kurtkę. Towarzyszył mi wzrok mężczyzny. Wyszliśmy, zakluczyłam drzwi i dałam się poprowadzić do samochodu. Innego niż wcześniej.
- Gdzie Twój samochód?- zapytałam, wsiadając.
- To jest mój samochód.- odpowiedział i odpalił maszynę.
- Ok.- ucięłam.
Rozsiadłam się wygodnie i ruszyliśmy. Bardzo lubiłam jazdę samochodem. Działała na mnie uspokajająco. Przechyliłam głowę, w prawo. U Dominika, na twarzy malowało się skupienie. Idealnie ogolony, z uwydatnioną szczęka.
-Jezu, ale On jest przystojny. - pomyślałam.
Nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo mi go przez ten czas brakowało. Otworzył usta, ale po chwili je zamknął, jakby chciał coś powiedzieć, ale się rozmyślił. Wróciłam głową, do widoku za oknem. Jechaliśmy w stronę miasta.
- Jak się czujesz?- Usłyszałam, więc znów wbiłam w niego wzrok, ale On dalej był skupiony na drodze.
- Dobrze.
- A z maleństwem? - znów zapytał.
- Wszystko dobrze. Na razie nie czuję dużej różnicy. Lekkie mam mdłości rano, ale nie wymiotuje.- wyjaśniłam.
- To Dobrze... Przepraszam, za moją reakcję. Nie chcę, żebyś myślała, że się nie cieszę, czy coś. Chciałbym o tym porozmawiać, ale jak będziemy już na miejscu.
- No dobrze.
Ucieszyłam się z przeprosin, ale byłam ciekawa, co ma do powiedzenia. Przez drogę, wbiłam wzrok, w mijające nas drzewa i droga szybko mi zleciała. Wjechaliśmy w centrum miasta. Mijaliśmy galerię i sklepy. Dominik zatrzymał się pod szklanym budynkiem, w samym centrum. Nie było żadnego napisu, czy ogłoszenia, na budynku, więc nie miałam pojęcia, co może się tam mieścić. Wizualnie mi się podobał, był piętrowy i wielki. Okna zajmowały całe powierzchnie ścian, ale nie dało się przez nie zobaczyć wnętrza. Spojrzałam na Dominika, ale On skupił się na zgaszeniu pojazdu.
- Co tu robimy?- zapytałam.
CZYTASZ
Zrobić Ci drinka, Skarbie? ✅
RomanceOna- Właścicielka jednego z najlepszych klubów w mieście. Praca to jej drugi dom. Osiągnęła wszystko, dzięki swoim ciężkim staraniom. On- Szanowany prawnik. Wszystko w życiu przychodziło mu łatwo. Połączył ich zakład.