Magda
- Nie chce.- Przytupnęłam nogą, dla potwierdzenia swoich słów.
- Musimy tam jechać przecież.- odpowiedział głos, wydobywający się z łazienki.
- Nie musimy. Mogę zostać w domu i leżeć w łóżku do końca życia. - Oparłam się o ścianę, obok drzwi łazienki.
- Mała, zaraz wyjdę stąd i masz być już gotowa.
- Mam wrażenie, że to tylko zły sen.
***
No dobra, to nie był sen.
Siedzę w aucie na miejscu pasażera w samochodzie Dominika. Stoimy na parkingu przed moim klubem, albo raczej w większości moim klubem, bo ta ciemna część, nie wygląda, jak powinna. Są też pozytywne strony. Będę musiała nareszcie pomalować budynek z zewnątrz. Po kupnie uznałam, że nic z zewnątrz nie zmienię, bo podobał mi się. No cóż, trudno się mówi.
Dominik zamknął samochód i weszliśmy do budynku. Kamień z serca mi spadł, ponieważ ogień nie dotarł do głównego pomieszczenia. Obok baru za drzwiami z napisem "Dla personelu" też było dobrze, największy problem stanowiły kolejne drzwi, te posiadały tabliczkę z napisem "Magazyn". Widok był wręcz obrzydliwy. Nic się nie uchowało. Spaliło się wszystko, co tylko było możliwe. Ściany, podłoga i metalowe półki były, pokryte sądzą. Pomieszczenie wyglądało jak po tornado, po którym przyszedł czarny deszcz. Straty były ogromne, ponieważ trzymałam tu całe zapasy klubu, a teraz to nic niewarte kupy prochu.
Nie chciałam dłużej tego widzieć. Wiedziałam, że trzeba w pierwszej kolejności wysprzątać całe pomieszczenie, by można było myśleć o jakimkolwiek remoncie.
Pociągnęłam mężczyznę za rękaw z powrotem do głównej sali.
- Poczekaj, wezmę najważniejsze rzeczy z biura i idziemy stąd. Nie mam ochoty dziś, na robienie tu czegokolwiek.- rzuciłam i ruszyłam na górę.
***
Zapakowałam ważne papiery z biurka w torebkę. Raczej szybko tu nie wrócę. Trzeba poszukać ludzi do sprzątania i remontu. Pracowników też nie mogę zostawić bez niczego. Każdy musi dostać płatny urlop. Uwielbiałam swoją robotę, więc teraz chyba oszaleje z całym wolnym czasem. Nadrobię cały zaległy urlop z ostatnich kilku lat.
Zabrałam torbę. Wychodząc z biura, zamknęłam drzwi na klucz. Po ostatniej sytuacji już nigdy nie zapomnę.
Zeszłam na dół i odszukałam wzrokiem, moje seksowne metr dziewięćdziesiąt. Dominik stał za barem i sprzątał. Podeszłam.
- Mam wszystko.- Oparłam się o blat.
- Świetnie. Uznałem, że trochę tu ogarnę.- Odwrócił głowę w moją stronę i lekko się uśmiechnął.
- Może powinieneś zostawić swoje biurko i wrócić za mój bar?
- Zastanowię się.- Zaśmiał się. - Jak się czujesz, skarbie?-
- Właściwie to nawet nieźle. Wczoraj było ze mną nie najlepiej. Dziś wmawiam sobie, że to tylko budynek. Wszystko da się naprawić. Przez te kilka lat, jak " Persefona" działała. Przynosiła świetne zyski, więc kasa to nie problem. Jedynie jest to niepotrzebny problem. Nie rozumiem, jak to się właściwie stało, nic łatwopalnego nie było tam trzymane. Myślę, że mogłaby być to ta sama osoba, która narobiła takiego majdanu w biurze, ale zapewne Policja nic nie znalazła i nie znajdzie, tak jak wcześniej.- Zmarkotniałam, co mężczyzna zauważył od razu i sam dziwnie się zmieszał.
- Podejdź tu, Mała.- zażądał, a ja bez sprzeciwu, uczyniłam to. Okrążyłam blat i oparłam się o niego, stając przodem do Dominika.
Silne dłonie, złapały mnie za pośladki i usadziły na blacie. Dłonie przeniosły się na talię i pomaszerowały pod koszulkę. Teraz między moimi nogami, stał obiekt mojego pożądania i nachylał się przy moim uchu.
- Zrobić Ci drinka, Skarbie?- wyszeptał.
CZYTASZ
Zrobić Ci drinka, Skarbie? ✅
RomantizmOna- Właścicielka jednego z najlepszych klubów w mieście. Praca to jej drugi dom. Osiągnęła wszystko, dzięki swoim ciężkim staraniom. On- Szanowany prawnik. Wszystko w życiu przychodziło mu łatwo. Połączył ich zakład.