Rozdział 20

4.7K 130 5
                                    

Magda

-Nie.

- Oj przestań.

-Nie, nie zgadzam się.- Siedziałam z bardzo niezadowoloną miną na miejscu pasażera.

- Już się zgodziłaś.

- To się nie liczy, spać mi się chciało i zgodziłabym się na wszystko.

- Już nie masz wyboru.

Siedziałam już od godziny w samochodzie mężczyzny. Ostatnio obiecał mi wycieczkę. Wtedy nie docierały do mnie jego słowa, ale nabrały sensu, gdy dziś wsadził mnie do swojego samochodu.

Nie lubię takich niespodzianek. Szczególnie jak muszę rzucić całą pracę. Mało tego, nawet nie wiem, gdzie jestem wieziona.

Jestem zła. Jeśli znów odwali taki cyrk, jak z tą pamiętną restauracją to mnie popamięta. Całą drogę nie odzywam się do niego ani słowem.

Po trzeciej godzinie jazdy już nie mam takiego bojowego nastawienia. Jazda samochodem jako pasażer, bardzo mnie usypia. Kątem oka zerkam na Dominika. Jest bardzo skupiony i nie zwraca uwagi na mnie, mogę więc bezwstydnie się gapić. Z tak poważną miną, uważam go za bardzo seksownego. Może głupio się przyznać, ale czuje coś do tego mężczyzny. Jest bardzo męski, ale czasami rozbraja mnie swoimi uroczymi momentami. To właśnie one trafiają do mojego serca.

Uwalniając się z rozmyślań, dostrzegam, że samochód podjeżdża pod mały, ale ładny domek. Tym bardziej nie mam pojęcia, co tu robimy. Dominik nie pasuje mi do tego domu. Nie wyróżniało się tu właściwie nic. Skromnie, ale widać, że, ktoś dba o niego. Trawa niedawno skoszona i zamieciony podjazd.

- Kogo to dom?

- Zobaczysz.- odpowiedział Dominik z szerokim uśmiechem.

Przed drzwiami nie musieliśmy długo czekać. Chwilę po użyciu dzwonka, usłyszeliśmy dźwięk przekręcanego zamka.

- No nareszcie!- krzyknął męski głos i wychylił za drzwi.

- Przemek?!- Stanęłam zdziwiona.

- Heja Madzia, wchodźcie.

Ostatnie czego się spodziewałam to zobaczenia Przemka tak szybko. Spojrzałam na Dominika, a on w odpowiedzi, uśmiechnął się jeszcze szerzej. Pomógł mi pozbyć się kurtki oraz zajął się również swoją.

- Chodźcie, poznacie kogoś!- krzyknął Przemek z głębi domu.

Korytarz był cały w drewnie. Widać, że dawno nie było tu remontu, ale wcale nie odejmowało to wnętrzu. Ciepło domu wystawało z każdego rogu. Złapałam Dominika za rękę, dla otuchy i ruszyłam za głosem.

Wchodząc do salonu, na jednym z foteli zauważyłam, starszego mężczyznę z siwymi włosami i grubym swetrze. Przemek podszedł do mężczyzny i położył swoją dłoń, na jego barku.

- Tato, poznaj moich przyjaciół. Magdę i Dominika. Mówiłem Ci o nich dużo.

Słysząc słowa syna, twarz mężczyzny przybrała dużego uśmiechu. Ciepło rozlało mi się na sercu, ponieważ w pamięci miałam słowa Przemka o chorobie ojca.

- Kochani, bardzo chciałem was poznać. Wiem, że jesteście bardzo ważnymi osobami w życiu mojego syna.

- Jest nam bardzo miło. Przemek również o Panu dużo mówił. Cieszymy się, że możemy tu być.- odpowiedziałam.

Nieświadomie zaczęłam ściskać dłoń Dominika. Miałam ochotę płakać, widząc, emocje na twarzy starca. Nie jestem osobą, która na wszystko reaguje płaczem, ale widok człowieka, który jest zmęczony chorobą i nie może nic z tym zrobić, bardzo mnie porusza, ponieważ każdy kiedyś może być w takiej sytuacji.

- Przemek pewnie same złe rzeczy na nas nagadał.- zabrał głos Dominik.

- Oj dużo mówił, ale przysięgam, że wszystkie opowieści, były pozytywne.- zaśmiał się starszy mężczyzna.

- Dobra, pogadacie sobie zaraz, a teraz siadać, a ja zrobię coś do picia.- paproponował Przemek i ulotnił się z pokoju.

Zrobić Ci drinka, Skarbie? ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz